Ekspert o gazoporcie w Świnoujściu: "To pierwsza autentyczna jakościowa zmiana, jeżeli chodzi o zaopatrzenie naszego kraju w gaz ziemny". NASZ WYWIAD

Gazoport w Świnoujściu im. L. Kaczyńskiego, fot. PAP/Marcin Bielecki
Gazoport w Świnoujściu im. L. Kaczyńskiego, fot. PAP/Marcin Bielecki

Uzależnienie od jednego dostawcy, bez względu na to czy to jest Gazprom czy nie, sprawia, że odbiorca staje się niewolnikiem dostawcy, który wykorzystuje swą monopolistyczną pozycję

— mówi ekspert Instytutu Sobieskiego Paweł Nierada w rozmowie z portalem wPolityce.pl

wPolityce.pl: Jakie znaczenie dla polskiej gospodarki ma gazoport w Świnoujściu?

Paweł Nierada, ekspert Instytutu Sobieskiego: Fundamentalne znaczenie. To pierwsza autentyczna jakościowa zmiana, jeżeli chodzi o zaopatrzenie naszego kraju w gaz ziemny. Jak to wielokrotnie było powtarzane, przez dwadzieścia siedem lat od odsunięcia od władzy PZPR, właściwie nic się w tej sprawie nie zmieniło. Cała nasza struktura była zbudowana w ten sposób, że 1/3 gazu mieliśmy z własnego wydobycia (mamy więcej własnych zasobów gazu, jednak brak wystarczającej infrastruktury nie pozwala na większe wydobycie surowca). 2/3 gazu było dostarczane przez Gazprom, rurociągami głównie przez Białoruś i w mniejszym stopniu przez tranzyt ukraiński.

Mogliśmy kupować gaz nie tylko od Rosjan, ale nie było możliwości przesyłania surowca.

To prawda. Nikt nikomu nie broni kupować gazu ziemnego od dowolnego producenta, czy na dowolnej giełdzie towarowej świata, tylko nasz problem polegał na tym, że nie było fizycznej możliwości dostarczenia tego gazu, który byśmy kupili w dowolnym miejscu na świecie. Nie było bowiem fizycznej możliwości wtłoczenia tego gazu do polskiego systemu gazowego. Odwrotnie niż w przypadku ropy naftowej, gazociągi są kierunkowe. To nie jest tak, że jeśli dzisiaj pompujemy „z prawej strony w lewą”, to jutro możemy pompować „z lewej w prawą”. Nie ma takiej prostej możliwości, chociażby dla tego, że aby utrzymać odpowiednie ciśnienie gazu, wraz z wzrastającą odległością od tłoczni, musi zmniejszać się średnica rurociągu.

Sam terminal to za mało, musi być połączony z odpowiednią infrastrukturą.

Aby móc zaopatrywać Polskę w gaz ze Świnoujścia należało wybudować rurociągi, które zepną nasz system dostaw z gazoportem. Po raz pierwszy mamy infrastrukturę, która pozwoli przesłać 5 miliardów metrów sześciennych gazu od innego dostawcy niż Gazprom. Jednak nawet jeżeli zwiększymy terminal i będzie mógł przyjmować do 7,5 miliarda metrów sześciennych gazu, to i tak 2,5 miliarda dalej będziemy musieli kupować bezpośrednio od Rosjan, albo tradycyjnymi metodami jak dotychczas albo przez rewersy na granicy z Niemcami. Problem polega na tym, że de facto gaz, który płynie z Niemiec również jest kontrolowany przez Rosjan, bo byłe NRD nie jest odpowiednio połączone z Niemcami zachodnimi i właściwie wszystko, co tam jest, idzie tranzytem przez Polskę albo przez Nord Stream. Poza tym Rosjanie kontrolują ogromne magazyny gazu w Niemczech, a regulacje niemieckie dają priorytety w zapełnianiu magazynów m.in. wobec reeksportu. Łatwo zatem wyobrazić sobie taki scenariusz, że po drugiej stronie nie będzie dostępnego dla naz surowca, ni będzie chętnego do przystąpienia do transakcji z Polską. Generalnie nawet jak wybudujemy i rozszerzymy przepustowość tego terminala do 7,5 miliarda metrów sześciennych gazu, to w dalszym ciągu, przy obecnym zużyciu pozostaniemy w 1/6 uzależnieni od dostaw rosyjskich. Uzależnienie od jednego dostawcy, bez względu na to czy to jest Gazprom czy nie, sprawia, że odbiorca staje się niewolnikiem dostawcy, który wykorzystuje swą monopolistyczną pozycję.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych