My, Michnik kontra „szaleniec", czyli kto dzieli Polaków. Histeria na ruchomych piaskach

Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

„Jeszcze Polska nie zginęła, póki MY żyjemy” – mówił na marszu KOD, podobno w imieniu wszystkich zebranych, Adam Michnik. Ów akcent na słowo „my” położył naczelny „Wyborczej” tak wzruszająco, jak wtedy, gdy z identycznym smakiem i klasą wydawał Polakom instrukcje dotyczące tego, by w podzięce za półwolność „odp… się” od komunistycznych dyktatorów. Albo wtedy, gdy nazywał ich ludźmi honoru czy zaczajał się z dyktafonem na przyjaciela.

Nawet dziecko widzi, że owi Michnikowi „My” to dla normalnych dziś ludzi zdecydowanie bardziej „Oni”. Niemal tak bardzo „Oni” jak bohaterowie pamiętnej książki Teresy Torańskiej o komunistycznych kacykach. Syci, ustawieni, cwańsi od tej ciemnoty, jaką przyszło im trzymać za mordę. Pokorni wobec silnych, upokarzający słabszych. Pełni strachu, lęku, obaw przed polskością. Zakompleksieni wobec Zachodu od stóp do głów i choć wypluwający z siebie bez przerwy frazesy o tolerancji, to sami nietolerujący sprzeciwu, różnicy zdań, dyskusji, rozmowy. Póki Czerska i jej wyznawcy, póki „Oni” żyją, Polska nie zginęła – raczył powiedzieć Michnik.

Cóż, zdania mogą podzielone. Ale ja nie o tym. Ja tylko chciałem zapytać pana Michnika, kto dzieli społeczeństwo? Kto odziera z godności inaczej myślących? Były prezydent Komorowski „przypuszcza, że nazywając marsze KOD rebelią, prezes Kaczyński chciał maszerujących obrazić”, ale sam mówi o szefie PiS, że ten pozostaje „w odmętach szaleństwa”. Tu „rebeliant”, tam „szaleniec” – czy Tomasz Nałęcz mógłby wyjaśnić byłej głowie państwa, które z tych słów jest bardziej obraźliwe?

To tylko drobne przykłady, jak bardzo opozycji zależy dziś na podgrzewaniu konfliktu. A przecież jest jeszcze wystrzelony w Kosmos biedny Włodek Frasyniuk, manipulator i kłamca próbujący zrobić dokładnie to, co Komorowski zarzuca Kaczyńskiemu – czyli zmienić podręczniki historii. Już nie Jaruzelski, Kiszczak czy Urban wyprowadzili przeciwko Polakom czołgi, ale Kaczyński, Szydło i Duda. Szczerze to napiszę – na najgorsze mi się zbiera już na sam widok tego przerośniętego przedszkolaka, który wyciera sobie facjatę ofiarami reżimu.

Ale kodziarze robią szefem think-tanku i każą myśleć. Z członkiem Markowskim, który elektorat PiS uważa niemal za analfabetów.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych