Pokrętną opozycję prawda mocno boli. opozycyjni demokraci sięgają do niedemokratycznych sposobów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Jakub Kamiński
fot. PAP/ Jakub Kamiński

Słowa Jarosława Kaczyńskiego, który uznał marsze przeciwników władzy „rebelią”, uważam za skandaliczne

-– powiedziała była premier Ewa Kopacz. I dodała, że ludzie mówią co myślą, demonstrują, bo to jest wpisane w demokrację.

Równie mocno oburzony twierdzeniem lidera PiS jest Andrzej Halicki. I odwraca ostrze tego zarzutu, kierując go w przeciwną stronę:

Opozycja i KOD to „rebelia”? Rebelią można nazwać to, do czego wzywa Jarosław Kaczyński.

W wyrażeniu publicznie własnej reakcji na słowa Jarosława Kaczyńskiego nie mogło zabraknąć Ryszarda Petru. Po wygłoszeniu kilku demagogicznych oskarżeń – „Kaczyński nawołuje do dyktatury” - powiedział, co naprawdę leży mu na sercu:

„Potrzebne jest obalenie tego rządu w sposób demokratyczny, a najlepsza formą obalenia są wcześniejsze wybory”.

No właśnie. Petru, nie mówi jednak, w jaki sposób Nowoczesna wraz z pozostałą częścią opozycji chce doprowadzić do nowych wyborów. A tego w sposób demokratyczny nie da się wcześniej zrobić wcześniej niż za cztery lata, licząc od jesiennych wyborów 2015. Więc opozycyjni demokraci sięgają do niedemokratycznych sposobów. Do kłamstw i fałszywych oskarżeń. Do oszukiwania ludzi, nieświadomych prawdziwych intencji polityków. Do szukania wsparcia za granicą.

A więc jednak może chodzi o rebelię? Porozmawiajmy o niej. Bardziej konkretnie niż w oskarżających skrótach robi to opozycja. Przypomnę, że w kalendarzu kluczowych wydarzeń III RP w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego słowo rebelia po raz pierwszy pojawiło się jako opis narzędzia, czy też sposobu użytego do obalenia rządu Jana Olszewskiego 4 czerwca 1992 r. Po raz drugi w 2005 roku, kiedy doprowadzono do upadku rządzącej koalicji, na czele której stał PiS. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, z rebelią mamy do czynienia również dziś.

Podstawowym założeniem, który ma uzasadniać konieczność dokonania rebelii przez jej inicjatorów i politycznych sukcesorów, za każdym razem jest to, że ci, którzy w sposób demokratyczny pełnią władzę, tak naprawdę „nie mają prawa rządzić”. To jest punkt wyjścia buntowników. A to założenie autorzy rewolty uzbrajają w bezpodstawne zarzuty, niemające nic wspólnego z rzeczywistością, którymi strzelają w rządzących.

Analogicznie jak w 1992 roku jest dziś. Walczymy o demokrację – głosi dzisiejsza opozycja, co znaczy, że rząd jest antydemokratyczny. Domagamy się wolności, bo rząd chce wprowadzenie dyktatury. Chcemy swobody w mediach, gdyż władza chce media zakneblować.

Przypominając wcześniejsze wydarzenia, użyłem dwóch słów: - ”buntownicy” i „rewolta”. Zrobiłem to w pełni świadomie, ponieważ są one tożsame z „rebelią”.

Są im równie bliskie słowa: - „rokosz”, „przewrót”, „pucz”, „protest”, „sprzeciw” a nawet „kontestacja”. Zaś zmiana władzy w wyniku działań, które można oddać jednym z tych słów, nie musi być dokonana drogą zbrojną. Jest przeprowadzona drogą nacisku. W ostatnich miesiącach niewątpliwie mamy w Polsce do czynienia z najróżniejszymi formami nacisku wywieranego przez opozycję na obóz władzy. Nacisk ten ma jeden główny cel: przejęcie władzy przez opozycję. Nie chodzi przecież o rządy demokracji, bo w Polsce demokracja nie jest zagrożona. Podobnie jak wolność słowa, swoboda mediów czy wolność zgromadzeń. Polska z pewnością jest państwem, które przestrzega prawa.

Powtórzę więc, zarzuty opozycji, podobnie jak w grupy dokonującej rebelii 1992 roku, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Dzisiejsi rebelianci zorientowali się, że nie są w stanie dokonać przewrotu władzy w Polsce wyłącznie w ramach manewrów wewnątrz parlamentu, co udało się ich poprzednikom. Dlatego sięgnęli po zwykłych obywateli, by wyprowadzić ich na ulicę. Część zmobilizowanych ludzi jest całkowicie nieświadoma, że mogą być tylko narzędziem w rękach wytrawnych polityków i części dawnych i obecnych służb specjalnych. W tym zarysie toczącej się obecnie walki politycznej, „bezstronny” i „niezawisły” demokrata, prof. Andrzej Rzepliński, poprzez swoje publiczne wypowiedzi, oświadczenia i postawę staje się jednym z liderów rebeliantów.

Wobec mikrych efektów tych rebelianckich usiłowań, rozpoczęto udane starania o wsparcie polityków związanych z Unią Europejską. Z różnych powodów zainteresowanych poprzednim stanem rzeczy w Polsce. Rozszyfrowanie i nazwanie po imieniu działań opozycji, tak mocno ją zabolało i wywołało takie ostre protesty.


Nowość „wSklepiku.pl”: „Lokal dla awanturnych - Witold Gadowski.

Pierwszy w dorobku znanego dziennikarza i reportera zbiór krótkich, publicystycznych migawek, w których przegląda się Polska na przestrzeni ostatnich kilku lat.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych