NASZ WYWIAD. Adam Borowski o Polsce po wyborach 4 czerwca: "Solidarnościowy establishment dogadał się z komunistami i powiedział, że to już koniec zmian"

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Kiedy terrorysta trzyma broń, to można obiecać mu wszystko czego żąda, ale gdy tę broń chowa, to trzeba go zamknąć do więzienia i osądzić za jego czyny. A tu zbrodniarze pozostali bezkarni

— mówi Adam Borowski, opozycjonista z czasów PRL, w rozmowie z wPolityce.pl.

wPolityce.pl: Wczoraj minęło 27 lat od wyborów 4 czerwca 1989 roku. Jakie znaczenie ma dla Pana ta data?

Adam Borowski: Z pewnością jest to ważna data, choć miała szansę stać się świętej narodowym. Ja jednak tego dnia nie świętuję.

Dlaczego?

Nie byłem przeciw rozmowom Okrągłego Stołu i samym wyborom. Dla mnie było jasne, że nie będą to w pełni wolne wybory. Traktowałem je jednak jako etap w drodze do pełnej niepodległości. Może zabrzmi to naiwnie, ale zdradą nie były dla mnie też rozmowy Okrągłego Stołu, ale to do czego doszło potem. To co elity „Solidarności” i ich doradcy zrobili z tym zwycięstwem. Po pierwsze wyrazili zgodę na złamanie ordynacji wyborczej, następnie głosami części posłów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego wybrano Jaruzelskiego na prezydenta. Wielu nie chce o tym pamiętać, ale protestujący przeciw wyborowi komunistycznego zbrodniarza na prezydenta, byli tłuczeni przez ZOMO jak w stanie wojennym. Pamiętam manifestację na Placu Trzech Krzyży w lipcu tamtego roku, gdzie działacze Solidarności Walczącej, Federacji Młodzieży Walczącej i MRK„S” byli bardzo brutalnie bici. Byłem tym zbulwersowany. Gdy działacze FMW zajęli budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku i stwierdzili, że palone są dokumenty, to w odpowiedzi wysłano na nich Oddziały Prewencji MO. A działo się to już za premierostwa Tadeusza Mazowieckiego. Już po wyborach, 11 lipca komunistyczne służby zamordowały ks. Sylwestra Zycha a zbrodniarzy nie wykryto. Nie przeprowadzono, a nawet nie rozpoczęto prac nad dekomunizacją i lustracją. Solidarnościowy establishment dogadał się z komunistami i powiedział, że to już koniec zmian, dalej nie idziemy. W tym wymiarze doszło do zdrady.

Z czego wzięło się takie zachowanie nowej władzy?

Wtedy zobaczyłem, że nastąpił szybki proces fraternizacji części solidarnościowych elit z komunistami. Gdyby potraktowano układy w Magdalence zatwierdzone przez umowy Okrągłego Stołu jak układy z terrorystą… Kiedy terrorysta trzyma broń, to można obiecać mu wszystko czego żąda, ale gdy tę broń chowa, to trzeba go zamknąć do więzienia i osądzić za jego czyny. A tu zbrodniarze pozostali bezkarni… I co najważniejsze, dopuszczono do złodziejskiej prywatyzacji i pozwolono uwłaszczyć się na majątku narodowym pezetpeerowskiej nomenklaturze. Wszystkie ówczesne banki były opanowanych przez wysokich funkcjonariuszy PZPRSB. Gdy ktoś mówi, że 4 czerwca odzyskaliśmy niepodległość, to była to niepodległość pod dyktando komunistycznych służb.

Jak Pan ocenia prezydenturę Wałęsy?

Jak najgorzej. Zapowiadał rozliczenie komunistów, puszczenie w skarpetkach aferzystów, danie każdemu 100 milionów zł. i inne najróżniejsze cuda. Gdy tylko został prezydentem, to otoczył się agenturą. Wyciągnął Wachowskiego, co do którego nie mam najmniejszych wątpliwości, że to agent. 13 grudnia został aresztowany na… 2 godziny. Jeżeli ktoś pamięta tamte czasy, rozumie jak to wszystko funkcjonowało, to wie dlaczego zwolniono go po tak krótkim czasie. Wałęsa wspierał „lewą nogę”, a na szefa NIK desygnował postkomunistę Wiesławę Ziółkowską a nie Zbigniewa Romaszewskiego

Mówił Pan o fraternizacji elit solidarnościowych z postkomunistami. Jak Pan oceni wczorajszy wspólny występ Bronisława Komorowskiego z Aleksandrem Kwaśniewskim?

Wtedy jako naiwny działacz podziemia nie miałem pojęcia co dzieje się za kulisami wydarzeń… byliśmy zwyczajnie oszukiwani. W związku z tym nie świętuje tego dnia. Nagle okazało się, że w momencie gdy to my początkujemy przemiany w Europie Wschodniej, u nas wolne wybory do parlamentu odbyły się jako ostatnie wśród państw Regionu, bo dopiero w 1991 roku. Wygrały wtedy siły, które chciały tę rewolucję solidarnościową dokończyć. Przecież wielu widziało przez te dwa lata, że coś jest nie w porządku. Komuniści mają się świetnie, o rozliczeniu nie ma mowy, pierwsi sekretarze stają się właścicielami wielu przedsiębiorstw. Ci ludzie chcieli tę rewolucję dokończyć, dlatego premierem został Jan Olszewski. Ile dano mu rządzić? To nie tylko sprawa lustracji, która zapoczątkował wraz z Antonim Macierewiczem.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.