Wiara w wszechmoc prawa i że wszystko da się uregulować, to wyraz nowoczesnego obskurantyzmu, za którym kryją się interesy niedemokratyczne

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu na kongresie Prawa i Sprawiedliwości zwrócił uwagę na zasadnicze rozróżnienie: na państwo prawa i na demokratyczne państwo prawa.

Swego czasu Bronisław Wildstein ironizował, że państwo prawa równa się państwu prawników. Okazuje się, że z tego spostrzeżenia sprzed kilku lat, w wyniku działań prezesa Rzeplińskiego i akolitów w Trybunale Konstytucyjnym, ironia całkowicie wyparowała.

Państwo prawa to byt oscylujący w kierunku tyranii, w którym prawo służy do zniewalania jednej grupy społecznej przez inną. Demokratyczne państwo prawa to dynamiczna struktura, w której grupy społeczne, reprezentujące podobną siłę, negocjują swoje interesy a  to efekt tych negocjacji, umowa społeczna.

Wiara w wszechmoc prawa i że wszystko da się uregulować, to wyraz nowoczesnego obskurantyzmu, za którym kryją się interesy niedemokratyczne. Jak zawsze. Już rzymski historyk Tacyt zauważył, że nieomylnym znakiem zwiększającego się bezprawia jest mnożenie przepisów prawa.

Eurokraci z Brukseli uchwalają przepisy regulujące wielkość krzywizny ogórków i  bananów, a także zabraniają używać metalowych siatek na ryby bo ryby cierpią. Tacy są humanitarni! Ta wiara w wszechmoc przepisów prawnych nie jest dyktowana bynajmniej racjonalnością, tylko utrwalaniem swego znaczenia i panowania. Biurokracja musi stwarzać pola działania, które uzasadniają jej istnienie. Podobnie z prawnikami. Opozycja wokół sporu o Trybunał Konstytucyjny buduje narrację, że jest to jakoby spór prawny, niepolityczny w swej istocie. Buduje totalny sprzeciw wykorzystując fałszywy mit apolityczności prawa, że prawo jest czymś z natury swojej doskonałym, nie podlegającym dyskusji.

Większość prawników taki punkt widzenia poprze, przez wzgląd na korporacyjny interes, mimo że doskonale wiedzą, że to manipulacja. Prawa, konstytucje w demokracji, począwszy do Solona w Atenach, to zawsze efekt gry sił politycznych. Mówienie, że to tylko spór prawny, to zakwestionowanie praw rządzących życiem społecznym. Konstytucja 3 Maja, była uchwalona w wyniku zamachu stanu. Dobrze to czy źle? Obskurancka ciemnota w XVIII wieku wisząca u klamek władców ościennych mocarstw, przeciwstawiająca się wówczas dobrej zmianie, prawem uzasadniała dążenie do zachowania status quo. Polska Konstytucja z 1997 roku, to także był efekt gry sił politycznych. Odrywanie stanowienia prawa od polityki, to nonsens i wiedzą o tym autorytety takie jak prof. Rzepliński czy prof. Zoll itd. Takie odrywanie generuje konflikty. Ale tak są politycznie zafiksowani, że odbiera im to zafiksowanie zdrowy rozsądek. Wielka poetka polska Wisława Szymborska, w końcu Noblistka, napisała z jednym w wierszy, że w XX wieku wszystko jest polityczne. Nawet orientacja seksualna. Ciekawe, że z tego „wszystkiego” zdaniem prawniczych autorytetów trzeba wyłączyć stanowienie prawa. Na podstawie jakiego prawa? Na podstawie decyzji prawniczych Ajatollachów oczywiście. Tymczasem jak mówi Monteskiusz przywoływany teraz namiętnie jako twórca zasady trójpodziału władzy, która to zasada jest ponoć śmiertelnie zagrożona przez PiS:

„Również zasadniczym prawem demokracji jest, aby jedynie lud tworzył prawa”.

Tego się nie cytuje oczywiście. Ta namiętna ”obrona” demokracji ma pewien pożytek, skłania do sięgania po lektury ze studiów. Nie można inaczej, jak co rusz słyszy się „Monteskiusz” w ustach kodowców. W rozdziale „O zasadzie demokracji ” z „Ducha Praw” Monteskiusz pisze :

”Nie trzeba wiele uczciwości, aby rząd monarchiczny lub też despotyczny utrzymywał się i trwał. Siła praw w jednym, wciąż wzniesione ramię władcy w drugim miarkują i trzymają w karbach wszystko. Ale w rządzie ludowym trzeba jednej sprężyny więcej, a jest nią CNOTA. W innym miejscu: „Greccy mężowie stanu, żyjący pod rządem ludowym, nie uznawali innej siły zdolnej go podtrzymać, prócz cnoty. Dzisiejsi mówią nam tylko o manufakturach, handlu, finansach, bogactwach, nawet zbytku.(…) Kiedy cnota zanika, ambicja wciska się do serc zdolnych ją odczuć, chciwość do wszystkich. Pragnienia zmieniają przedmiot; nie kocha się już tego, co się kochało. Ludzie byli wolni z prawami, chcą być wolni przeciw prawom. Każdy obywatel jest jak niewolnik zbiegły z domu pana. To, co było zasadą zowie się surowością; co było prawidłem zowie się spętaniem; co było szacunkiem zowie się lękiem. Oszczędność zwie się tam chciwością, nie pragnieniem posiadania. Niegdyś mienie prywatne stanowiło skarb publiczny; obecnie skarb publiczny staje się dziedzictwem prywatnym. Rzeczpospolita staje się łupem; siła jej jest tylko potęgą kilku obywateli, a swawolą wszystkich.”

„Cnotliwy, ludowy, republikański” ruch prawdziwych demokratów KOD, robi wszystko, aby do władzy wrócili „giganci Cnoty”:

„Republika w niebezpieczeństwie”

— krzyczą! Donald Tusk, Lech Wałęsa, Mirro Drzewiecki, Chlebowski, Ewa Kopacz, Sławomir Nowak, Bartłomiej Sienkiewicz etc. Czy Państwo tęsknią za „gigantami Cnoty”? Bo ja nie.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.