Wódka dolar juan i pikielhauba, cz. II. "Polsce pozostały tylko odważne działania na arenie międzynarodowej"

fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Dziś dwie potęgi stanęły naprzeciwko siebie: Stany Zjednoczone i Chiny. Chiny chcą zasypać swoimi towarami cały świat i unikają wojny; Amerykanie chcąc zachować swoją pozycje, muszą podporządkować sobie wszystkich i najchętniej wszystko.

Chiny kumulują surowce i inwestują miliardy dolarów (wkrótce juanów) i prędzej czy później będą musiały tego majątku bronić; Amerykanie zbroją się. Chiny są państwem lądowym; USA – morskim. Gdyby nie amerykańskie zadłużenie w portfelach Kraju Środka, to obydwa mocarstwa mogłyby osiągnąć „morsko-lądowe” porozumienie. A skoro jest to niemożliwe, to pozostaje alternatywa stara, jak świat: spłacić dług, albo zabić wierzyciela. Dla świata jest to ślepa uliczka, dla ludzi tragedia bez wyjścia. Do starcia, prędzej czy później, dojść musi. A więc pozostaje alternatywa: gdzie, kiedy i kto kogo.

Trzecim „graczem”, oprócz Chin i Stanów Zjednoczonych, jest Rosja. Chiny siedzą w swojej „samotnej jamie” z dużą ilością pieniędzy i czekają na rozwój sytuacji. Ameryka walczy o utrzymanie potęgi i niekończący się wzrost gospodarczy; Rosja o dwie sprzeczne ze sobą rzeczy: powrót do roli mocarstwa i przetrwanie. Świat musi zapłacić cenę za tę światową rywalizację. Rywalizacja ta z punktu wodzenia logicznego, jest bezsensowna, z pozycji systemowej – kwadraturą koła.

Rosja, jako zakładnik Heatrlandu

jest unieruchomiona przez zagrożenie chińskie. Chiny nie mogą pozwolić na wzmocnienie Rosji. Armia rosyjska bezkarnie nie może wyjść poza swoje granice. I prawdopodobnie to właśnie ten czynnik zdecydował o sposobie walki na wschodzie Ukrainy. Rosja ma więc nie tyle trudności w podporządkowaniu sobie Kijowa, co problem z uzgodnieniem z Amerykanami strefy wpływów na terytorium Ukrainy. Porozumienie Kremla z Waszyngtonem zabezpiecza Rosję przed odwetem chińskim. Natomiast w jaki sposób miałoby dojść do związku UE z Rosją, bez zgody lub poza zgodą USA, trudno przewidzieć. Być może jest to pobożne życzenie Rosjan i Niemców.

Rozpatrując problem sojuszu Niemiec z Rosją, to Merkel miałyby pomóc Putinowi zorganizować administrację i gospodarkę, a Rosja zapewnić bezpieczeństwo militarnie sobie i całej Europie. Najważniejsza rola w tym względzie przypada oczywiście kanclerzowi Niemiec. Wykluczyć nie można, że w takim rozdaniu jakąś tajną lub niezobowiązującą rolę pełnią tu Chiny. Ale trzeba przyznać, że ten typ rozwiązania, który nie jest nowy, ma wyjątkową przydatność w dzisiejszej sytuacji politycznej Rosji, bo to nie Rosja ma podbić Europę, ale Europa sama powinna przyjść do Rosji i poprosić ją o pomoc. W  praktyce oznacza to układ: Rosja z Europą przeciwko Chinom lub Chiny z Rosją i Europą (Niemcami) przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wzmacnianie Polski i Europy Środkowej przez Chiny i USA rozbija ten układ. Podporządkowanie naszej części Europy Rosji i Niemcom czyni z niej strefę niewolniczą.

Ale wariantów jest więcej. Na terenie Europy interesy Chin i Rosji są sprzeczne. Natomiast podobne interesy na terenie Azji są już zbieżne. Mimo to wspólnym zagrożeniem dla wszystkich są Stany Zjednoczone. Łączna potęga Chin, Rosji i ewentualnie Europy (Niemiec) zmusza Amerykanów do: 1. wyścigu zbrojeń, 2. działań dyplomatycznych w kierunku wcześniejszego rozbicia tego sojuszu. I nie ma co ukrywać, że ten dualizm komplikuje sytuację wszystkim, bo w Obliczu rozbieżności interesów na obydwu kontynentach jedni nie mogą być pewni drugich. Rosja nie ma gwarancji, że Chiny, w sprzyjającej sytuacji, nie zajmą Syberii, a Chińczycy, że w takich samych okolicznościach Rosja nie będzie chciała zneutralizować Chin – np. poprzez przymierze z Europą i USA. Państwo Środka ma jednak większe poczucie bezpieczeństwa, bo dla Rosji jedynym kierunkiem ekspansji wciąż pozostaje Zachód. Rosja w Azji nie liczy się. Gdyby (teoretycznie) sprzymierzyła się z Ameryką i wyszła zwycięsko z wojny z Chinami, natychmiast napotka dwie przeszkody: USA i Indie, które błyskawicznie zmienią front i ustawią się przeciwko niej. Gdyby nawet Stany zachowały neutralność, a Indie, ze względu na moskiewską agresję, zmuszone byłaby walczyć z nową potęgą rosyjską, to i tak ostatecznym zwycięzcą byłyby USA. Tak, więc Rosja znalazła się w takiej samej izolacji, jak Polska od Kongresu Wiedeńskiego (1815 r.) do czasu zdobycia mocarstwowej pozycji przez Chiny. Położenie więc Rosji jest bez wyjścia. Z jednej bowiem strony ma bliskie Chiny, przeciwko którym, z wyżej przedstawionych względów, nie wystąpi; a z drugiej dalekie Stany Zjednoczone, które, wraz z podporządkowaną przez siebie Europą, mogą skorzystać z jej słabości i wspólnie z Niemcami i prawdopodobnie z Chinami, po prostu ją zniszczą. Pozycja Rosji, mimo że zachowała jeszcze wiele wariantów działania, ze względu na zagrożenie chińskie, przestała być ekspansywna. Heartland zaczyna się dusić. To słabość. Natomiast klęska w rywalizacji z Amerykanami o Europę oznacza dla niej wyrok. Jedynym wybawieniem w takiej sytuacji, jak się wydaje, jest kierunek arktyczny i coraz bardziej chciwe spoglądanie na Skandynawię, jako dodatkowej bazy wypadowej. Tak więc Rosja w Europie, a Stany w Azji są najbardziej aktywnymi, jak to się dziś niewinnie mówi, graczami. Obydwie, choć różniące się w zakresie działania i możliwościach, wyznają starą zasadę, że najlepszą obroną jest atak. Niemcy uzależnione są od gospodarki, eksportu i dostawy surowców. Przeciwnikiem ich ambicji jest historia Niemiec.

cd na następnej stronie

123
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.