O liście 22 profesorów prawa w sprawie Kamila Zaradkiewicza

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Treść listu 22 profesorów prawa w sprawie prof. K. Zaradkiewicza, urzędnika państwowego w TK wymaga komentarza. Ponieważ zajęłam odmienne niż moi wydziałowi koledzy podpisani pod listem stanowisko w sprawie wypowiedzi prof. Zaradkiewicza, spotkałam się z pytaniami o argumenty, którymi się kierowałam. Szerzej przedstawiam je więc poniżej.

W Polsce toczy się poważny spór wokół TK mający określony kontekst społeczno-polityczny. Nie ulega wątpliwości, że w chwili wypowiadania swoich poglądów prof.K. Zaradkiewicz był (i jest nadal) urzędnikiem państwowym w rozumieniu ustawy z 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych. Do ustawy tej odsyła wprost ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, która stanowi m.in., że pracownicy Biura zatrudnieni na stanowiskach związanych bezpośrednio z działalnością orzeczniczą Trybunału i  pomocą w tym zakresie w pracy sędziów Trybunału tworzą służbę prawną Trybunału (art. 122). Szczegółowy zakres zadań na stanowiskach, o których mowa w/w artykule, oraz sposób i warunki ich wykonywania określa statut Biura. Zgodnie z kodeksem pracy ilekroć w kodeksie jest mowa o prawie pracy, rozumie się przez to przepisy kodeksu pracy oraz przepisy innych ustaw i aktów wykonawczych, określających prawa i obowiązki pracowników i pracodawców, a także postanowienia układów zbiorowych pracy i innych opartych na ustawie porozumień zbiorowych, regulaminów i statutów określających prawa i obowiązki stron stosunku pracy (art.9).

Ze znaną, kontrowersyjną wypowiedzią w mediach prof. Zaradkiewicza, urzędnika państwowego w Biurze TK  można zapoznać się na stronach „Rzeczpospolitej”

Art. 19 wspomnianej ustawy o pracownikach urzędów państwowych stanowi, że urzędnik państwowy nie może podejmować czynności sprzecznych z jego obowiązkami. Zaś obowiązki prof. Zaradkiewicza wynikają z ustawy o TK, umowy o pracę i pragmatyki służbowej. Ocena, czy nastąpiła powyższa sprzeczność należy do pracodawcy, w tym przypadku Prezesa TK. Ponadto prof. Zaradkiewicz wyraźnie wykroczył poza swoje obowiązki kierownika Zespołu, ponieważ stanowisko to nie obejmuje kompetencji do publicznego wygłaszania poglądów na temat charakteru orzeczeń TK, zwłaszcza jeżeli taka wypowiedź ma miejsce w kontekście ostrego sporu politycznego jego pracodawcy (Prezesa TK) z władzą ustawodawczą i wykonawczą . W tej sytuacji każda, zwłaszcza odmienna wypowiedź na ten temat jest w istocie oceną stanowiska pracodawcy (tu: Prezesa TK). Taki dwugłos tworzy zamęt i wprowadza zamieszanie w opinii publicznej.

Ponadto, niezrozumiały jest cel wypowiedzi prof. Zaradkiewicza. Powstaje oczywiste podejrzenie, że urzędnik swoją wypowiedzią włącza się w spór polityczny, wykraczający swymi skutkami poza granice państwa, chociaż nie ma do tego ustawowych kompetencji, a nadto ograniczony jest pragmatyką służbową wynikającą ze stosunku pracy. Treść wypowiedzi prof. Zaradkiewicza najwyraźniej nie była uzgodniona z jego przełożonym i pracodawcą, tj. Prezesem TK, który – zgodnie z ustawą o TK - jako jedyny reprezentuje Trybunał na zewnątrz. Zaś Zespół w Biurze TK, którym prof. Zaradkiewicz kieruje, ma charakter tylko pomocniczy. Zespół ten jedynie wspomaga sędziów TK i to w zakresie przez pracodawcę wskazanym.

Z kolei, z wolności obywatelskich nie korzysta się w ramach stosunku pracy, gdyż jego treść jest określona właściwą ustawą, pragmatyką służbową, statutami i regulaminami. Wolność wypowiedzi, o której mówi art. 54 Konstytucji, i na którą powołują się profesorowie prawa podpisani pod listem, nie ma charakteru absolutnego. Wolność ta jest „naturalna” dla sfery życia społecznego i politycznego, natomiast doznaje ograniczeń w sferze spraw zawodowych i gospodarczych. Może być ograniczana zgodnie z zasadami art. 31 ust. 3 Konstytucji. Według doktryny prawa pojęcie wolności wypowiedzi zastępuje w tych stosunkach instytucja polecenia służbowego, ze wszystkimi skutkami z nim związanymi. W przeciwnym wypadku powstałaby sytuacja absurdalna, wprowadzająca anarchię w relacje między pracownikami (urzędnikami państwowymi) a przełożonymi, funkcjonariuszami publicznymi i państwem, przedsiębiorcami i ich pracownikami, itp. zamieniając je w specyficzne hyde-parki.

Prof. Zaradkiewicz tak długo jak jest urzędnikiem państwowym w Biurze TK  nie ma również prawa wygłaszania ocen sprzecznych z poglądem pracodawcy także w innych miejscach swego zatrudnienia, np. na Uniwersytecie. Byłby to bowiem przejaw nielojalności wobec Prezesa TK, jako pracodawcy, który go zatrudnia.

Wolności konstytucyjne, zgodnie z jednomyślną doktryną prawa, nie mają, jak wspomniałam, absolutnego charakteru, co jest oczywiste w demokratycznym społeczeństwie (zob .L. Garlicki, Komentarz do Konstytucji, tom III, Warszawa 2003 r.). Identyczny pogląd wyraża w swym orzecznictwie Trybunał Konstytucyjny, który stwierdził, iż wolność wyrażania poglądów może być poddawana koniecznym ograniczeniom (zob. wyrok TK W 3/93).

Nie ma też przeszkód, by po zakończeniu stosunku pracy w Biurze TK, prof. Zaradkiewicz w pełni korzystał z wolności wypowiedzi i głosił swoje poglądy na temat Trybunału i jego orzeczeń.

Powyższy pogląd w sprawie prof. Zaradkiewicza w żadnym stopniu nie jest moją oceną sporu toczącego się wokół Trybunału od jesieni ubiegłego roku. Spór ten ma już charakter polityczny, a nie jurydyczny.

Małgorzata Korzycka, Prof.zw. na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.