Blisko końca schetynizmu. Dotknięci nim - nie chylą się, ale wręcz biegną ku upadkowi

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Z daleka lepiej widać głosi wyświechtane powiedzenie i z daleka , bo z Moskwy widzę i czuję, i nawet mam nieodparte wrażenie, może nawet przekonanie, że zbliżamy się do końca „schetynizmu”.

Nie pisze o „petryźmie”, bo erudycja samozwańczego lidera opozycji dyskwalifikuje go z grona ludzi traktowanych poważnie. Co nazywam „schetynizmem”? Otóż to zjawisko nowe, narodziło się w końcu 2015 roku i opisać można je kilkoma słowami; osobnik przegrany, bez charyzmy z kompleksami i dramatyczną traumą odspawania od krzesła lub koryta jak kto woli. „Schetynizm” objawia się neurotycznymi i publicznymi wylewami chamstwa i bezczelnych porównań wynikającymi z niemożności pogodzenia się jednostki dotkniętej tym syndromem, że to nie nasza „elyta” rządzi, ale jakiś czarny lud w moherowych beretach.

Rozpacz i frustracja, to źli doradcy dlatego przepowiadam, że  dotknięci „schetynizmem” nie chylą się, ale wręcz biegną ku upadkowi. Po pierwsze Polacy z reguły stają po stronie atakowanych, po drugie pielgrzymowanie i donoszenia na Polskę, w sercu Polaków wzbudza jedynie złość i niechęć, o ile nie bardziej agresywne uczucia.

Oczywiście nie jestem ośrodkiem socjologicznym, który na zamówienie dostarczy odpowiednie wyniki badań, ale mam nieodparte przekonanie, że PO dokonuje utylizacji samej siebie. To określenie użyte wobec rosyjskiej opozycji, usłyszałem niedawno w rosyjskim radiu i jest absolutnie adekwatne do roli jaką gra partia przez ostatnie 8 lat rządząca Polską.

Najbardziej jednak samobójcze są ze strony dotkniętych „schetynizmem” porównywania działań polskiego rządu do sposobu rządzenia a`la Władimir Putin. Nie chodzi , o to, że to brednia, kłamstwo i oszustwo, ale to się może używającym tych kalumnii odbić czkawką. Nie mam jeszcze sklerozy i pamiętam ciepłe wypowiedzi i Donalda Tuska, i Radosława Sikorskiego wobec Władimira Putina. Pamiętam wypowiedzi redaktora gazety, któremu Rosjanie korespondenta z Moskwy wyrzucili, że w Rosji panuje wolność, bo w księgarni są książki opozycjonistów i pamiętam jak ów redaktor obrażał publicznie w Rosji polskiego prezydenta, na kilka miesięcy przed Smoleńskiem, podczas panelu w moskiewskiej uczelni.

Powiem szczerze i prywatnie. Krew mnie zalewa jak obserwuję ten bunt „elyt” i nie życzę im niczego dobrego.

Przemysław Marzec Dziennikarz - Korespondent RMF Moskwa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych