Wymiar (nie)sprawiedliwości. Chłopak z zaburzeniami psychicznymi trafił do aresztu jako „terrorysta”, jego rodzina nie dostanie odszkodowania

Fot. abw.gov.pl
Fot. abw.gov.pl

Sprawa Artura Łętowskiego to prawdziwy temat rzeka. 21-letni mieszkaniec Warszawy, który bał się wychodzić z własnego pokoju, trafił w 2012 roku do aresztu na 9-miesięcy, ponieważ prokuratura podejrzewała go o przygotowanie zamachu terrorystycznego. Chociaż chłopak został oczyszczony z wszelkich zarzutów, on i jego rodzina nie dostaną odszkodowania.

Początkowo sąd przyznał Łętowskiemu 90 tys. zł zadośćuczynienia, ale prokuratura odwołała się od tego wyroku. Rodzina liczyła, że kwota zostanie jedynie zmniejszona. Nie spodziewali się, że sąd uzna ich krzywdę za nic nieznaczący epizod. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu do ponownego rozpatrzenia. Niestety tym razem werdykt był niekorzystny.

Sąd stwierdził, że areszt dla Artura Łętowskiego nie był „niewątpliwie niesłuszny”, ponieważ istniało – potwierdzone przez biegłych sądowych - „wysokie prawdopodobieństwo” popełnienia „poważnego przestępstwa” przez chłopaka, co do którego stwierdzono niepoczytalność.

Podsumowując: państwo polskie uznało, że wsadzenie za kraty ułomnego chłopaka, który nie umie rozpalić grilla, pod zarzutem terroryzmu to mała dolegliwość. Najwyraźniej sąd stwierdził, że pobyt jednej celi z zabójcą i zarażenie gronkowcem to całkiem normalna sprawa. Podobnie jak 9-miesięczna rozłąka z rodziną czy wreszcie utrata wolności.

Teraz sprawa trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zupełnie tak jakby Polska cierpiała na niedostatek skarg kierowanych do Strasburga. Pewnie znów przegra i przyjdzie zapłacić jej poważniejszy rachunek niż w sytuacji rozstrzygnięcia sprawy na krajowym podwórku.

I po co to wszystko? Po to, żeby kilku rodzimych Jamesów Bondów mogło pochwalić się schwytaniem groźnego terrorysty tuż przed Euro 2012. Nie poniosą żadnej odpowiedzialności za angażowanie poważnych środków do tak błahej sprawy.

Jedynymi osobami, które poniosły odpowiedzialność za hucpę w wykonaniu służb są Łętowscy. Tylko oni wiedzą, ile łez, nieprzespanych nocy, zabranego czasu czy wreszcie pieniędzy kosztowała ich sprawa Artura.

I co najbardziej przerażające – podobne historie można mnożyć.

Zapraszam do lektury mojej książki „Bez wyroku” o ludziach, których wymiar (nie)sprawiedliwości bezpodstawnie wysłał za kraty. Premiera już 24 maja!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych