Schetyna „odkopał" Ewę Kopacz, by odegrała rolę kozła ofiarnego, a wkrótce znów ją „zakopie"

fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Samo pojawianie się byłej pani premier u boku Schetyny i jako twarzy partii ma dla obecnego przewodniczącego PO znaczenie. Przede wszystkim Ewa Kopacz, jak się wydaje jedyna obecnie alternatywa dla Schetyny w partii, legitymizuje „linię” Schetyny, a także jego przywództwo. Nawet wtedy, gdy robi to nieświadomie. A ponieważ pojawia się ostatnio nawet częściej niż sam przewodniczący partii, powstaje wrażenie, że to Ewa Kopacz bardziej niż Grzegorz Schetyna odpowiada za porażki partii, np. te sondażowe. Ale najważniejsze jest to, że Ewa Kopacz zaczęła być twarzą Platformy przed, w czasie i po audycie ośmioletnich rządów PO. A skoro Donald Tusk jest w Brukseli i na audyt zareagował jednym wpisem na Twitterze („Są trzy prawdy: świento prowda, tys prowda i audyt”), wszystko to, co złe w audycie zostało przyklejone do Ewy Kopacz, choć premierem była tylko przez rok, a ogromna część audytu dotyczy czasów obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej. Ewa Kopacz stała się więc twarzą audytu i jego negatywną bohaterką. Grzegorzowi Schetynie nie udało się wywołać do tablicy Donalda Tuska, bo ten po prostu milczy i udaje, że premierem był na Marsie, więc rolę kozła ofiarnego odgrywa z nawiązką była premier. A wszystko po to, by audytu w żaden sposób nie kojarzono z samym Schetyną, choć przez dwa lata był on wicepremierem i szefem MSW, a potem przez rok szefem MSZ. Co oznacza, że Ewa Kopacz została bardzo niedżentelmeńsko wykorzystana. Inna sprawa, że sama w to z ochotą weszła, bo Ewa Kopacz taka już jest i to Grzegorz Schetyna z pełnym cynizmem wykorzystał.

Zadowolona z siebie była premier, bo przecież pojawia się w telewizji i znowu jest twarzą partii, nie tylko wzięła na siebie odium negatywnych stron audytu, w jakimś sensie zdejmując odpowiedzialność z partii i jej obecnego przewodniczącego, ale też zaczęła skupiać na sobie zła emocje. Złe emocje czy irytacja, także we własnym obozie, wynikają z tego, co i jak mówi Ewa Kopacz. A mówi tak, że nic z tego nie można zrozumieć. Poza tym, że Kaczyński, Macierewicz i PiS to samo zło. To Ewa Kopacz bierze więc na siebie gniew i niezadowolenie z powodu błędów i niemocy PO pod przywództwem Grzegorza Schetyny. Wszystko to razem sprawia, że po odegraniu ról piorunochronu i kozła ofiarnego była premier zniknie gdzieś w niebycie, a Grzegorz Schetyna będzie miał na kogo zwalić nawet to, że partia bardzo słabo wykorzystała ostatnie manifestacje uliczne. Jeśli te wydarzenia czegoś dowodzą, to tylko tego, że Schetyna zachował jeszcze jakąś sprawność w knuciu i wrabianiu innych. I dowodzą, że Ewa Kopacz w bardzo specyficzny sposób zna się na polityce. Ale, jak głosi ludowa mądrość, „nie mój cyrk, nie moje małpy”.

Ograniczyłem się tylko do opisania tego zjawiska. Nie bez oporów, bo sposób potraktowania Ewy Kopacz przez Grzegorza Schetynę z rycerskością i klasą nie ma nic wspólnego, szczególnie że była pani premier nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.


CZY WSTRZĄSAJĄCE FAKTY UJAWNIONERAPORCIERZĄDACH KOALICJI PO-PSL DOPROWADZĄ JEJ POLITYKÓW NA ŁAWĘ OSKARŻONYCH? Przeczytaj najnowszy numer „wSieci” w sprzedaży od 16 maja, także w formie e - wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.