Bill Clinton przemówił głosem Anne Applebaum i jej męża oraz głosem gazety Michnika

YT
YT

Wobec silnych państw UE były prezydent USA by sobie na żaden wyskok nie pozwolił. A nawet na takie stwierdzenie jak to, że USA przyniosły Polsce wolność, choć to w dużym stopniu prawda. Używanie takich argumentów świadczy o tym, że przez wiele lat funkcjonowania III RP amerykańskie rządy wypracowały sobie idealny model stosunków z Polską. Idealny dla USA, czyli taki, gdzie Polska nie ma własnego zdania i bezkrytycznie przyjmuje wszystko, co Amerykanie sobie życzą. I taki model, gdzie Polska kompletnie się rozmywa w Unii Europejskiej i mówi nie własnym głosem, lecz głosem brukselskiej eurokracji. Bo Ameryce wygodnie jest rozmawiać z nieistniejącym rządem Europy, za jaki uważa się tam Komisję Europejską. Poszczególne kraje, a szczególnie tak podmiotowe jak obecnie Polska i Węgry to dla administracji demokratów wyłącznie kłopot. Inaczej jest na forum NATO, ale to sprawa znacznie bardziej skomplikowana.

Bezczelność Billa Clintona pokazuje też, jak traktuje on Polonię w USA, która dysponuje przecież sporą liczbą głosów. Wychodzi na to, że skoro Bill Clinton powiedział to, co powiedział, także jego żona, kandydatka na prezydenta USA, uważa, że Polonii nie warto kokietować ani pozyskiwać jej poparcia. Wynika to po części z republikańskich sympatii większej części Polonii, a poza tym z jej małej politycznej roli, jeśli wziąć pod uwagę jej liczebność, wykształcenie i stan majątkowy. A w tych kategoriach polska grupa etniczna jest trzecia albo czwarta. Ale politycznie jest słaba i rozbita, dlatego ma znacznie mniejsze wpływy niż mogłaby mieć i jest przez rządy USA traktowana znacznie gorzej niż być powinna. Mimo to amerykańska Polonia nie powinna pozwalać takim ludziom jak Bill Clinton na instrumentalne traktowanie. Jeśli będzie milczeć, różne wybryki zaczną się powtarzać i nasilać. To samo dotyczy zresztą polskiego rządu, który kanałami dyplomatycznymi powinien dać do zrozumienia kandydatce Clinton, że sobie nie życzy występowania w roli chłopca do bicia i mięsa armatniego w jej kampanii prezydenckiej. Po prostu, co za dużo, to niezdrowo.

Billowi Clintonowi wygodnie było atakować rządy Polski i Węgier, bo i on, i jego żona mają sporo innych kłopotów. W debatach z Hillary Clinton zapewne Donald Trump wyciągnie choćby to, co opisał niedawno „New York Post”. A napisał o ludziach i firmach blisko związanych z Clintonami, którzy pojawiają się w Panama Papers. Jest tam np. Gabrielle Fialkoff, szefowa finansów Hillary Clinton podczas jej pierwszej kampanii wyborczej do Senatu. Jest kanadyjski miliarder Frank Giustra, który przekazał ok. 100 mln dolarów fundacji Clintona. Jest chiński miliarder Ng Lap Seng, który był jednym z bohaterów afery wokół finansowania kampanii Clintona. Jest Marc Rich ułaskawiony przez Clintona tuż przed końcem prezydentury, a ścigany w wielu krajach. Jest wreszcie afrykański developer Chagoury Group, który wspomagał wielkimi sumami Clinton Global Initiative. W tych sprawach Clintonowie milczą, natomiast były prezydent USA pozwala sobie na nieczyste zagrania wobec rządów w Warszawie i Budapeszcie. W wypadku Polski faktycznie mówi głosem Anne Applebaum i jej męża, głosem gazety Michnika czy naukowców ze stajni Platformy Obywatelskiej. A przecież prezydent USA przez dwie kadencje mógłby być przynajmniej oryginalniejszy.


400 lat stosunków polsko amerykańskich” - Longin Pastusiak.

Obszerna praca naukowa prezentująca w dwóch tomach całokształt stosunków polsko-amerykańskich w okresie 400 lat. Pozycja do kupienia „wSklepiku.pl”.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.