„Wyborcza" puszcza bączki, czyli polemika Salonu z audytem. Wygląda na to, że gazeta Michnika odnalazła nareszcie tematykę, w której czuje się autentycznie mocna

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Furda 340 miliardów utraconych bezpowrotnie złotówek, furda inwigilacja kilkudziesięciu dziennikarzy, furda zdrada, przekręty, afery i wnioski do prokuratury. Wszystko - furda. „Gazeta Wyborcza” rozprawia się na stronie internetowej z pisowskim audytem w sposób ostateczny. Otóż, proszę usiąść, bo wiadomość jest porażająca – bączek działa.

Ten sam bączek, o którym minister spraw zagranicznych mówił w Sejmie, że nie działa, działa. To podważa cały audyt. A w zasadzie - unieważnia go. W najbliższych dniach możemy spodziewać się listu otwartego naukowców, ekspertów i publicystów „GW”, którzy wspólnie z pogodynkami TVN staną w obronie niesłusznie sprawdzanych przez prokuraturę „tłustych misiów” z poprzedniej koalicji. Bo przecież, do cholery, bączek działa. A skoro bączek, to wszystko działało. Koniec sprawy audytu. Wszystko PiS na wodę. Towarzysze, przekażcie prasie zagranicznej…

Swój materiał śledczy „GW” tytułuje z wielkim animuszem: „Bzdury z „audytu” PiS. A jednak kręci się bączek, z którym nie wiedział, co począć minister Waszczykowski”. Proszę się nie niepokoić, więcej „bzdur z audytu” w materiale nie ma. Ala bączek jest, a w zasadzie bączki, symbol dyplomacji Radka Sikorskiego. Kręcą się - widać to w materiale wideo opatrzonym komentarzem: „Ministrowi nie działa, a nam działa”. Do tego jest tekst:

Takie bączki w formie tancerek w strojach ludowych zostały kupione, aby promować nasz kraj w ramach prezydencji Unii Europejskiej. W środę szef MSZ Witold Waszczykowski przemawiając w Sejmie w ramach ‘audytu’ poprzedniego rządu kpił, że ‘bączek po prostu nie działa’. (…) Może to jednak minister Waszczykowski nie potrafi puścić bączka? Oto ‘unijny’ bączek - a jednak się kręci

Tyle śledczy „Wyborczej”. Rzeczywiście, kręci się. Ale bardziej łza w oku, gdy sobie człowiek uświadomi, jaką drogę przeszła pierwsza gazeta III RP od dziennika-legendy po tzw. dzień dzisiejszy.

Po audycie miażdżącym jej ukochaną, poprzednią władzę jest w stanie wykrzesać z siebie ledwie filmik prezentujący puszczanie bączków. A potem mruga do swoich najwierniejszych czytelników, że – wicie, rozumicie – bączek, he he, puszczanie, he he, ten teges,

no, he he, pisior nawet bączka puścić nie potrafi, he he…

Wygląda na to, że „Wyborcza” odnalazła nareszcie tematykę, w której czuje się autentycznie mocna. Powstrzymanie spadku sprzedaży wydaje się możliwe. No, chyba że takie, z przeproszeniem, bączki przestaną w końcu czytelników „GW” kręcić. Wtedy będzie musiała pójść o krok dalej.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych