Złoty mercedes na zielonej wyspie pod Słońcem Peru. Audyt rządów PO-PSL musi mieć kontynuację na wokandzie sądowej

fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Właściwie trudno się dziwić temu prezesowi Totalizatora, który zażądał dla siebie złotego służbowego mercedesa. Chłop nasłuchał się przemówień Bronisława Komorowskiego, który jak w malignie bredził o przeżywanym przez Polskę złotym wieku, że w końcu uwierzył. A co może być odpowiednim atrybutem złotej ery w dzisiejszych czasach, jak nie pozłocisty mercedes?

Zielona wyspa - to hasło wymyślone przez piarowców Donalda Tuska zamieszało w głowach wielu skądinąd rozsądnym osobom. Wszystko dlatego, że nie zrozumieli wybiegu – cwany Tusk wyraźnie akcentował, że chodzi o zieloną wyspę na mapie, a nie w rzeczywistości. Zawsze powtarzał z naciskiem na koniec zdania: „Polska jest zieloną wyspą na mapie Europy!”

Ale co zrobić, skoro ludzie zawsze usłyszą to, co pragną usłyszeć? Ten festiwal niedomówień półprawd i całych kłamstw trwał przez osiem lat rządów koalicji PO-PSL. Pamiętamy przecież te grepsy Słońca Peru-Mistrza Bajeru: jedno okienko, drugą Irlandię, trzecią falę nowoczesności, cztery płaszczyzny inteligentnego rozwoju, itp, itd. Jeszcze nam w uszach brzmią wynalazki w rodzaju ustawowej przejezdności autostrad albo jesiennej ofensywy legislacyjnej.

Państwo Tuska zawsze zdawało egzamin, premier nieustannie zapewniał, iż bierze na siebie odpowiedzialność, a w momentach krytycznych obiecywał, że „będzie przekonywał swoich kolegów z rządu”. Kiedy zaś, jak w sprawie Amber Gold, okazywało się, że państwo kryło aferzystę, to premier ubolewał nad „brakiem refleksu i determinacji instytucji państwowych”.

Ten audyt nie pokazał w zasadzie niczego, czego byśmy nie wiedzieli albo przynajmniej nie domyślali się. Inwigilacja dziennikarzy i blogerów? No dajcież spokój, przecież nie na darmo rząd PO-PSL rok w rok bił rekordy Europy w sięganiu przez służby po billingi i podsłuchy. Minister skarbu Dawid Jackiewicz dał przykład złotego mercedesa, ale numer z mercedesem z firankami ćwiczyliśmy już za  SLD, a to, że czas rządu PO-PSL stanowił kontynuację procederu postkomunistów, to truizm.

Minister Antoni Macierewicz brawurowo przejechał się po aferalnych praktykach w MON, ale tego spodziewaliśmy się od kilku lat, gdy PBK ogłosił, że potrzebuje pilnie 15 miliardów na budowę „polskiej tarczy antyrakietowej”. Naprawdę ktoś myślał, że Komorowski i kolesie z WSI zbudują jakąś tarczę obronną? Chociaż owszem, jedną zbudowali - tarczę, która broniła dostępu do informacji publicznej, żeby afery nie wychodziły na jaw.

Nie ma znaczenia, czy ten audyt będzie spisany na papierze, czy też pozostanie w internecie w formie nagrań lub stenogramów sejmowych. Ważne jest to, co dość często powtarzali Macierewicz i inni ministrowie po tych porażających przykładach:

To już zostało naprawione; przedstawiliśmy nowe rozwiązanie; usunęliśmy błąd; odkręciliśmy oczywistą bzdurę; zapewniliśmy finansowanie projektu.

Oprócz tego ważne jest jeszcze, żeby w bagnie otaczającym zieloną wyspę nie utonęło to, co powinno wisieć na wokandzie sądu.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.