TYLKO U NAS. "Siara" mówi, jak jest: Pompowanie frekwencji marszu KOD jest jak Dymny biegający dookoła ze skrzydłami husarii...

YT
YT

Kluczem było pompowanie kół - a więc korzystanie z tego, że woziło się autobusami ludzi: nie członków partii, którzy za czipsy i flaszkę podnosili rękę i robili sztuczny tłum. To pompowanie trwa dzisiaj. Tylko po co to wszystko?

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl satyryk Janusz „Siara” Rewiński.

wPolityce.pl: Widział Pan sobotni marsz opozycji w Warszawie?

Janusz „Siara” Rewiński: Nie mam telewizora.

Zazdroszczę.

Nie ma czego. Wystarczy wystawić telewizor za okno. Oglądałem za to na bieżąco wPolityce.pl, więc dotarły do mnie informacje także o marszu. Dowiedziałem się, że to pierwszy 7-majowy poch…. Bardzo aktywnie prezentowała się tam wrocławska część mojego kraju, to ugrupowanie dawnych przesiedleńców z okolicy Lwowa i Odessy - Petruk, Sketina i słynny kierowca, bohater spotów Unii Wolności i spotów z podawaniem ręki przy ciężarówce, czyli Frasyniuk…

Żarty żartami, a „Wyborcza” zupełnie poważnie straszy w artykule podpisanym jako „KOD”, że trzeba być gotowym na szereg aresztowań.

A tutaj odsyłam do książki Grzegorza Eberhardta „Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu”. Tam wyjaśniona jest rola pana Szechtera, Michnika i żony jego stryja, która ma wydawnictwo Kontra w Londynie. Cały proceder, który polegał na uzurpowaniu sobie przez pana Michnika roszczeń do rządu dusz Polaków.

Warto, by była to lektura obowiązkowa dla wszystkich dziennikarzy, polonistów, studentów… Michnik to człowiek, który ma w głowie coś zaszczepionego przez komunistyczne środowisko swojego ojca. Dziś władza wymyka mu się z rąk i stąd bierze się ta cała frustracja. Kruszeje jego władza i pomalutku będzie odchodził w niebyt - dlatego ta wściekłość, te pieniądze wyrzucane na kolejne marsze i histeria w prasie, ale to kompletnie nie ma sensu i tylko ślepi nie chcą tego widzieć albo ci którzy są odszwajcowywani od foteli.

Dla pewnej grupy ludzi może to nawet jakoś emocjonujące, będą się tym faszerować i podniecać, ale to wszystko odpływa. Miło mi słyszeć pana Tyrmanda, który wyraża się w sposób jednoznaczny na temat Polski. I to jest budujące. Reszta to jest zadyma, piana i liczenie, że pani Applebaum napluje dobrze w amerykańskiej prasie, chłopaki to rozniosą i jakoś to będzie. Nic z tego.

A jak odebrał pan spory wokół liczby manifestujących w sobotę? Ratusz Hanny Gronkiewicz-Waltz mówi o ćwierć milionie osób, policja o 45 tysiącach…

Nic nowego… Frasyniuk i Schetyna są autorami czegoś, co nazywa się „pompowaniem kół” - od samego początku, momentu, który opisałem jako ten, w którym władza Platformy pochodzi z przekrętu. Kluczem było pompowanie kół - a więc korzystanie z tego, że woziło się autobusami ludzi: nie członków partii, którzy za czipsy i flaszkę podnosili rękę i robili sztuczny tłum. Miało to miejsce od Wałbrzycha do morza - to są autorzy tego procederu. To pompowanie mają we krwi i trwa dzisiaj. Tylko po co to wszystko? Jaka to różnica, że ulicą przeszło tyle osób, albo że zrobili dwa kółka więcej? To całe pompowanie frekwencji kojarzy mi się ze sceną w filmie Andrzeja Wajdy, gdy Wiesław Dymny lata ze skrzydłami husarii na planie „Wszystko na sprzedaż”… (śmiech)

not. svit

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych