Henkel o propozycji KE: „Lojalności nie da się wymusić. Nie można zmuszać suwerennych krajów, by działały wbrew własnym interesom”. NASZ WYWIAD

Fot. alfa-bund.de
Fot. alfa-bund.de

Merkel popełniła błąd otwierając granice i zapraszając uchodźców, ale nie chce się do tego przyznać. Ponieważ nie chce zamknąć granic, jak uczyniły to Austria i kraje Bałkańskie, musi znaleźć sposób na ulokowanie imigracyjnych „nadwyżek” gdzie indziej oraz musi polegać na Turcji, by zredukować napływ imigrantów

—mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” Hans-Olaf Henkel, niemiecki przedsiębiorca i polityk, były prezes Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI) oraz poseł do Parlamentu Europejskiego z frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR).

wPolityce.pl: Komisja Europejska proponuje, by kraje członkowskie UE mogły odmówić przyjęcia uchodźców, jeśli zapłacą za każdego z nich 250 tys. euro. Juncker i Co. postradali rozum?

Czytaj także: Pokaz bezczelności Tuska! Przewodniczący Rady Europejskiej: Kraje Europy Wschodniej podchodzą do sprawy napływu migrantów z lękiem i strachem, czasem także w bardzo irytujący sposób

Hans-Olaf Henkel: (Śmiech). Ta propozycja to bezpośrednia konsekwencja polityki imigracyjnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Pani kanclerz stała się poprzez umowę z Turcją podatna na szantaż. Erdogan oczywiście nie przepuści żadnej okazji, by wymusić na Niemcach i UE różnorodnych koncesji, jak choćby liberalizację wizową. Drugą odsłoną szantażu jest to, co się stanie, jeśli Turcja nie otrzyma tego, czego chce. Merkel szuka więc sposobów na to, by upewnić się, że do tego nie dojdzie. Relokacja uchodźców według kwot jest jednym z warunków sukcesu umowy z Ankarą. Merkel popełniła błąd otwierając granice i zapraszając uchodźców, ale nie chce się do tego przyznać. Ponieważ nie chce zamknąć granic, jak uczyniły to Austria i kraje Bałkańskie, musi znaleźć sposób na ulokowanie imigracyjnych „nadwyżek” gdzie indziej oraz musi polegać na Turcji, by zredukować napływ imigrantów. W jej mniemaniu cel uświęca środki.

Tyle, że uchodźcy, którzy mają zostać relokowani, wcale nie chcą do Polski, Bułgarii czy Słowacji, ale do Niemiec…

Zgadza się. Wczoraj rozmawiałem na ten temat z kolegą europosłem z Bułgarii. Powiedział mi, że Bułgarzy przyjęli dokładnie dwóch uchodźców z Iraku. Jeden z nich w międzyczasie zniknął bez śladu i władze w Sofii podejrzewają, że uciekł do Niemiec. Ten system relokacji jest bez sensu. Gotowość w większości krajów UE, by pomóc pani Merkel jest niewielka i stale maleje. Niemiecka kanclerz jest osamotniona.

Nie tak bardzo osamotniona. Ma m.in. poparcie szefa KE Jeana-Claude’a Junckera, który wezwał rządy państw członkowskich dziś do tego, by zapomniały na chwilę o swoich wyborcach i przybrały szaty prawdziwych Europejczyków….

No i co z tego? By wprowadzić takie rozwiązanie, z karami finansowymi w tle, KE będzie potrzebowała zgody państw członkowskich, czyli Rady Europejskiej. Wyobraża pani sobie, by Węgry się na coś takiego zgodziły? Albo polski rząd? Są jeszcze politycy w Europie, którzy zachowują zdrowy rozsądek i trzeźwość umysłu.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych