NASZ WYWIAD. Stanisław Piotrowicz o nowej ustawie o TK, realnym kompromisie i prezesie Rzeplińskim. "Trzeba, by opadły emocje"

Fot. Polskie Radio/trybunal.gov.pl
Fot. Polskie Radio/trybunal.gov.pl

Jeśli chce się rozmawiać, to nie można rozmowy zaczynać od ultimatum, a tak robi dziś opozycja i prezes TK

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

wPolityce.pl: Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie projekt nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, pan z kolei ma być jego posłem sprawozdawcą, więc wydaje się pan najlepszym adresatem tego pytania. Dlaczego, mówiąc językiem prezesa Rzeplińskiego, PiS prowadzi hybrydową wojnę z TK i dąży do dorżnięcia TK?

WIĘCEJ:

Prezes TK jak rasowy polityk: Nowa propozycja ustawy to próba dorżnięcia Trybunału! „To nie jest moja prośba, to jest żądanie: proszę szanować prawo!”

Rzepliński nie odpuszcza i znów atakuje obóz rządzący: „Kompromis powinien polegać na zaprzestaniu wojny hybrydowej z Trybunałem”

Stanisław Piotrowicz, poseł, Prawo i Sprawiedliwość: Prezes Rzepliński nie chce pamiętać, że całą tę „wojnę”, jak on to określa, rozpoczął właśnie on. To on stał się czołowym politykiem Platformy Obywatelskiej, to on napisał ustawę o Trybunale Konstytucyjnym (tę z czerwca), to on wreszcie tak mocno broni dziś tego, co sam napisał. Mało tego, zdaje się powiadać: „Wara ustawodawcy od zmian w ustawie o TK, którą przygotowali sędziowie TK”. Tu tkwi całe źródło i praprzyczyna konfliktu. Jeśli ktokolwiek próbuje cokolwiek zmienić w prawie napisanym przez sędziów TK, to jest to uważane przez prezesa Rzeplińskiego jako zamach na konstytucję, demokrację, wolność, itd. Wydaje się, że pan prezes Rzepliński nie ma wstydu.

Choć… wie pan, był taki moment, gdy przejawiał wstyd. Było to wtedy, gdy dziennikarze dowiedzieli się, że sędziowie TK piszą dla samych siebie ustawę – gdy prasa się o tym dowiedziała, to jej przedstawiciele chcieli zobaczyć, co napisali sędziowie. Pan prezes Rzepliński skrywał ten fakt przed dziennikarzami, zatem miał świadomość, że czyni coś, czego robić nie powinien. Dopiero gdy dziennikarze poprzez sąd administracyjny wyegzekwowali pokazanie tego projektu ustawy, to stało się to wiedzą publiczną. Ale to pokazuje, że prezes miał świadomość, że robi coś, czego robić nie powinien. I dlatego to wielka hipokryzja, gdy prezes TK powiada dziś, że władza ustawodawcza i wykonawcza chce ingerować w niezależność TK. A prawda jest taka, że to władza ustawodawcza chce zaprowadzić ład konstytucyjny po tym, gdy prezes Rzepliński zaingerował we władzę ustawodawczą.

Może pan przesadza? Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego byli zainteresowani projektem, który ma ich dotyczyć. Może po prostu opiniowali kolejne propozycje.

Uczestniczyłem w części z tych prac – tak się składa, że klub PiS desygnował mnie do pracy nad tzw. czerwcową ustawą o TK, uchwaloną jeszcze przez poprzedni parlament. Uczestniczyłem w posiedzeniach i pracach komisji i podkomisji – na każdym posiedzeniu byli obecni prezes Rzepliński, wiceprezes Biernat, szef kancelarii TK, a często bywał także sędzia Tuleya…

Nic dziwnego, że byli zainteresowani tamtą ustawą, nic dziwnego nawet, że byli proszeni o opinię. PiS dzisiaj zgłasza projekt bez żadnych konsultacji.

W zaangażowaniu sędziów TK nie byłoby nic dziwnego, gdyby to sejmowa komisja zwracała się do Trybunału o opinię co do poszczególnych zapisów ustawy - i tutaj zgoda. Sędziowie byli jednak obecni od początku do końca prac i wręcz pilnowali, by nikt nie „majstrował” przy tym, co sami napisali. Kurczowo bronili przepisów na przykład rozszerzenia kompetencji TK (choćby co do czasowego zawieszenia urzędu prezydenta), bronili tego, by posłowie i senatorowie mieli okres karencji, by mogli ubiegać się o to, by być sędziami TK.

I znów - proszę zwrócić na hipokryzję sędziego Rzeplińskiego choćby w tym zakresie. Poseł czy senator, który mógł mieć śladowy związek z ustawą, którą po prostu przegłosował w Sejmie - to miało być przeszkodą, by zostać sędzią Trybunału. Pan sędzia Rzepliński nie dostrzegał wtedy instytucji wyłączenia sędziego z orzekania, gdyby była to rzeczywista przeszkoda. Ale jak na tym tle wygląda sędzia Rzepliński, który napisał ustawę o TK, bronił konkretnych przepisów, a potem uznał się za godnego, by orzekać o jej zgodności z Trybunałem?

Zgoda, prezes Rzepliński ma olbrzymi, nazwijmy to, talent publicystyczny, a i w sprawie hipokryzji panu ustąpię. Ale Wy w ogóle nie pytacie dziś o opinię sędziów TK.

Cokolwiek byśmy nie uczynili, to pretensje by były. Jeżeli niczego nie robiliśmy, to były pretensje, że niczego nie proponujemy, a gdy to się stało, to opozycja w kilka minut po ukazaniu się projektu ustawy poddała go totalnej krytyce. A przecież nikt ze względu na krótki upływ czasu nie zdążył nawet zapoznać się z treścią projektu.

Wracam do pytania - dlaczego nie skonsultowaliście projektu tej ustawy z środowiskiem sędziów TK? Byłby to ładny gest i wyciągnięcie ręki do, jak państwo zapewniają, kompromisu.

Możliwość konsultacji jeszcze będzie – takiej opinii nie zasięga się zawsze na etapie przygotowania ustawy, ale także w trakcie procesu legislacyjnego. Jesteśmy otwarci na rozmowy, na dialog, na sugestie z różnych stron. Ale na razie spotkaliśmy się z totalną krytyką, a nie merytorycznym dialogiem…

Jeśli dobrze rozumiem pana słowa, złożony projekt nie jest wersją ostateczną i PiS jest w stanie rozmawiać nad konkretnymi zapisami tej ustawy.

Jak najbardziej! Wszystko to podlega dyskusji, mało tego – można powiedzieć, że jakkolwiek akt prawny jest obszerny, tym niemniej w zdecydowanej większości bazuje na ustawie z 1997 roku.

Przyznaję, sprytny ruch.

To stara ustawa, która przez prawie 20 lat nie była kwestionowana jako niekonstytucyjna. Wprowadziliśmy do niej kilka zmian, ale zmian znanych przynajmniej w pewnym zakresie, bo były one obecne w grudniowej noweli. Tym niemniej te zmiany występują w formie złagodzonej, jesteśmy otwarci na dyskusję.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.