Obniżą, nie obniżą, ale pospekulują na pewno. Dzisiejszy świat finansowy i bankowy megaspekulacją stoi

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

13 maja roku pamiętnego-2016 agencja ratingowa Moodys, najprawdopodobniej obniży perspektywę wiarygodności kredytowej Polski, a być może obniży sam rating polskiego długu, bo trwa nadal skoordynowana, polityczna akcja ataków na nowy, polski rząd.

Nie ma to oczywiście nic wspólnego, ani z realną sytuacją gospodarczą naszego kraju, ani tym bardziej podstawowymi wskaźnikami makroekonomicznymi, które nie tylko się poprawiają, ale zmuszają wręcz Komisję Europejską do podnoszenia polskich notowań w sferze gospodarczej.

O co więc może chodzić dodatkowo, oprócz politycznego spisku, wymierzonego w legalny, polski rząd? Może chodzić o krótkotrwałą spekulację na polskim złotym i potencjalne zyski z tej operacji międzynarodowych spekulantów walutowych. I taka spekulacja miała już miejsce nad Wisłą ze strony wielkich, zagranicznych banków, choćby tak bliskich swego czasu, byłemu premierowi Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, również tych obecnych dzisiaj w Polsce. Aby uruchomić dzisiaj taką spekulacyjną karuzelę w Londyńskim City przeciwko polskiej walucie, wystarczy, stosunkowo niewielka kwota rzędu ok. 0,5 mld euro. Dziś niemieckie media w Polsce z portalem Onet na czele serwują nam opinię całkiem nowych specjalistów od rynków walutowych, jak choćby posłanki Nowoczesnej Joanny Scheuring-Wielgus, która już sieje zgrozę o rzekomym dramatycznym osłabieniu polskiego złotego.

Tak jakby zjawisko kilku czy kilkunastogroszowego wahnięcia się kursu było czymś dramatycznym dla polskich eksporterów. Inny wybitny analityk gospodarczy, redaktor Jacek Żakowski na wp.pl stwierdza

Jak niepewnym miejscem stała się dla Zachodu Polska pół roku po wyborach, dobrze pokazuje los złotówki i naszych obligacji. Inni się ich pozbywają, choć mamy doskonałe prognozy gospodarcze. Jak myślicie dlaczego złoty tanieje, a forint przeciwnie? Powód jest tylko jeden. Elegancko nazywa się „Ryzyko polityczne” „.

Niestety powody są zupełnie inne. Zagranica sprzedaje polskie obligacje krótkoterminowe i kupuje długoterminowe, 10-letnie, bo zwyczajnie chce zarobić i „głęboko gdzieś” ma ryzyko polityczne, jeśli tylko akurat może pospekulować na walutach krajów Europy Środkowo-Wschodniej. I jak na złość, na dodatek niemiecki Mercedes otwiera nową fabrykę w Polsce.

Pewne ryzyko dla polskiej waluty istnieje, ale raczej z powodu nie rozwiązania przez lata problemów tzw. kredytów frankowych - czyli sprzedawania czegoś czego banki nie posiadały, manipulowania, naciągania i nabierania Polaków na polisolokaty na blisko 50 mld zł czy opcji walutowych dla przedsiębiorstw i tolerowania przez ostatnie 8 lat rządów PO-PSL tej patologicznej sytuacji.

Ogromną odpowiedzialność ponosi w tej kwestii również Komisja Nadzoru Finansowego za te walutowe pułapki i obecne zagrożenie dla całego sektora bankowego i systemu finansowego. Dla takiej waluty jak polski złoty znacznie poważniejszym problemem może okazać się Grexit, a zwłaszcza Brexit, płacenie haraczu za nie przyjęcie uchodźców czy naciski Niemiec, by EBC ograniczył możliwości zakupu przez banki obligacji skarbowych poszczególnych państw.

Dzięki Bogu mając własną walutę i lada chwila dobrą zmianę w NBP oraz całkiem nową RPP możemy skorzystać z własnych instrumentów obronnych polityki pieniężnej. Warto być czujnym i elastycznie oraz sprytnie reagować, dbając zarówno o stabilność polskiego pieniądza, jak i wspieranie polityki gospodarczej rządu PIS. W toczących się wokół wojnach walutowych, nie można dopuścić zarówno do nadmiernego wzrostu wartości polskiej waluty, jak i gwałtownego jej osłabiania. Polska ma jeszcze blisko 100 mld dol. rezerw walutowych i wielu spekulantów walutowych od dawna ostrzy sobie zęby na ten łakomy kąsek. A, pretekstem może być nawet „obrona demokracji”. Troska o Trybunał Konstytucyjny czy rzekome wyprowadzanie Polski z Europy, choć to wydaje się całkowicie karkołomnym zadaniem, bo to Unia jest na najlepszej drodze do wyprowadzki z Europy.

Nie wykluczone, że za chwilę z ust opozycji usłyszymy, że Mikołaj Kopernik też był z PiS-u i manipulował przy ciałach niebieskich oraz spekulował polską racją stanu potwierdzając tezę, że pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy.

Dzisiejszy świat finansowy i bankowy megaspekulacją stoi, a chciwość i kruchość systemów finansowych osiągnęła gigantyczne rozmiary i żaden „błękitny marsz” nic nie zmieni dopóki da się dobrze zarabiać nad Wisłą. I, choć PO i Nowoczesna ryje i ciężko orze, to nawet George Soros tu nie pomoże.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.