Kary finansowe za nieprzyjmowanie uciekinierów, to początek. Będą także przymusowe dokwaterowania i kary cielesne

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Ruch umysłowy na najwyższych pólkach unijnych regałów nabrał ostatnio dużego rozpędu.

Tymczasowo zarzucono rozterki o przepisach regulujących postawę kur i kogutów w hodowlanych klatkach, więc na razie zgromadzone w nich ptactwo będzie mogło ustawiać się w dowolnym kierunku, a nie jak zalecali wynajęci specjaliści pazurami do przodu klatki. Specjaliści sporo za ekspertyzę pobrali, nie obyło się zapewne bez nagród dla zleceniodawców, ale unijny drób może i tak wciąż przybierać dowolne pozy, czego nie może już powiedzieć żaden rząd. Albowiem gdyby tak któryś z gabinetów zechciał się wymigać od imperatywu wymyślonego w parę sekund przez Angelę Merkel, to państwo, na którego czele taki gabinet stoi będzie słono ukarane. Na razie finansowo. Za każdego nieprzyjętego uciekiniera - równiutka suma, czyli 250 tysięcy euro, czyli ponad milion złociszy.

Słychać jednak, że to nie całość przemyśleń, które przedostały się ukradkiem do opinii publicznej. Komisarze mają już dalszy plan działań wobec opornych, ale tymczasowo tkwi on jeszcze w szafach pancernych, przeznaczonych do przechowywania najcenniejszych konstatacji europejskich tuzów umysłowych rozgrywek. Przewiduje się także przymusowe dokwaterowania uchodźców i emigrantów, a represje te mają w pierwszej kolejności dotknąć wszystkich premierów, ministrów, dyrektorów urzędów centralnych, prezesów sądów wszystkich szczebli, nie wyłączając nawet trybunałów. Wszak oni są również winni sobiepańskim manierom władz, bo skoro nie słuchają przełożonych z Brukseli – powinni zostać ukarani w miejscu zamieszkania. Niektórzy komisarze upierali się nawet przy karach cielesnych, przeznaczonych dla prowodyrów sprzeciwu. Ten wniosek wciąż czeka na rozstrzygnięcie, gdyż unijne zalecenia o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn stoją w sprzeczności z europejska tradycją domagającą się eleganckiego traktowania dam.

Ktoś przytomny zaproponował, by w krajach, w których więzienia są obszerniejsze i lepiej wyposażone od wielu mieszkań przyzwoitych obywateli, więźniów umieszczać we wspólnych celach, a wolne pomieszczenia przeznaczyć dla przybyszy. Ten wniosek prędko upadł, ponieważ Brevik i jego towarzysze muszą korzystać z osiągnięć prawdziwej demokracji.

I to spodobało mi się najbardziej. Choćby z uwagi na stary peerelowski dowcip. Ponoć Gierek zwrócił kiedyś uwagę Jaroszewiczowi, że rząd więcej przeznaczył na wyposażenie więzień, niż szpitali. A co – odpowiedział Jaroszewicz. Myślisz, że nas skierują do szpitali?

Buta unijnych sierżantów przekroczyła już nawet naszą wyobraźnię, choć widzieliśmy już niejednego tępego typa. Czy jest to tylko zabawa szaleńców, czy też przemyślana akcja mająca rozwalić Unię, bo więcej wydusić się z niej już nie da? Prawidłowa odpowiedź wkrótce się pojawi.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.