Konstytucja z 1997 r. nie jest ideałem, lecz dziełem postkomunistów, skrojonym pod ich potrzeby

Fot. Sejm.gov.pl
Fot. Sejm.gov.pl

Konstytucja z 1997 r. była od początku skrojona na miarę demokratów ostatniej godziny, czyli świeżo nawróconych na demokrację postkomunistów. Była też szyta pod wspierających ich demokratów z Unii Wolności, których Adam Michnik pchał do wielkiej koalicji z postkomunistami w imię zasypania historycznych podziałów. Tylko ktoś wyjątkowo naiwny może twierdzić, że beneficjanci „okrągłego stołu” i polityki wybaczania, która pozwoliła postkomunie przejąć władzę zaledwie 4 lata po wyborach czerwcowych w 1989 r., stworzą konstytucję na miarę prawdziwie wolnej Polski. To była ustawa zasadnicza na miarę III RP jako dziedziczki i w znacznym stopniu kontynuatorki PRL. Na miarę utrzymania przez postkomunę uprzywilejowanego stanu posiadania w gospodarce i finansach oraz przewag w wielu innych dziedzinach, np. w mediach. Ta konstytucja zabezpieczała także interesy postkomuny na przyszłość, m.in. wikłając poszczególne władze w nierozwiązywalne spory, bo to chroniło „zdobycze” demokratów ostatniej godziny oraz dokooptowanej do nich części postsolidarnościowych elit. Kwaśniewski, Cimoszewicz i spółka byli po prostu przewidujący i zabezpieczyli swoich kompanów, gdyby w przyszłości stracili oni władzę, co zresztą się stało.

Kiedy dzisiaj różni „demokraci” machają konstytucją z 1997 r. niczym maczugą, zakładają, że społeczeństwo kompletnie zgłupiało i nic nie pamięta, a szczególnie nie pamięta okoliczności powstania i przyjęcia obowiązującej obecnie ustawy zasadniczej, co wpłynęło przecież na jej treść. Konstytucja z 1997 r. nie jest żadnym wzorcem z Sevres, tylko w dużym stopniu rozwiązaniem przejściowym i dopasowanym do Polski, w której partie postkomunistyczne są głównym graczem na politycznej scenie, a głową państwa jest prezydent postkomunista. Kto nie widzi tego grzechu pierworodnego konstytucji z 1997 r. albo ma kłopoty ze wzrokiem, albo udaje, albo dał sobie wmówić, że to dzieło sił, które z postkomuną nie miały nic wspólnego. Byli działacze PZPR nie nawrócili się w latach 90. na demokrację bezprzymiotnikową, żeby stworzyć idealną konstytucję. Stworzyli optymalną dla siebie. I to choćby to wystarcza, żeby zacząć pracować nad nową ustawą zasadniczą.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.