Długofalowo nie wygląda to dobrze, bo Niemcy i Francja dążą do tego, by mieć jednak kontakty handlowe z Rosją, bo to jest bardzo dobry rynek zbytu dla nowoczesnych technologii
— mówi portalowi wPolityce.pl gen. Roman Polko.
wPolityce.pl: W piątek rosyjski myśliwiec Su-27 wykręcił beczkę nad amerykańskim samolotem zwiadowczym RC-135. To już drugi taki incydent w tym miesiącu. Pentagon mówi o kolejnej „niebezpiecznej” prowokacji. O co chodzi Kremlowi?
gen. Roman Polko: Rosjanie lubią pokazywać, że są nieobliczalni i nieprzewidywalni, więc lepiej na nich uważać. To jest dobrze przemyślana gra Putina. Chodzi o to, by sprawdzić reakcję NATO, dokonać rozpoznania naszych systemów, a po drugie doprowadzić do uśpienia Sojuszu, który z obawy przed eskalacją napięć – taką ma nadzieję Moskwa – powstrzyma się od przeprowadzania szeroko zakrojonych manewrów. A są w NATO takie głosy, mówiące, że nie należy drażnić Putina. Na zasadzie: „oni nas prowokują, ale my się nie damy”. Jest to bardzo krótkowzroczna polityka. Z tym jest trochę tak jak z terrorystami w Belgii czy Francji: powstawały dzielnice, do których policja i służby porządkowe się nie zapuszczają. Uznano, że „jak nie będziemy ich drażnić to oni się podporządkują i będą nam za to wdzięczni”. Dziś wiemy, że tak się nie da. Z Rosją jest podobnie. Adekwatna odpowiedź musi być, bo jeżeli jej nie ma, to następuje eskalacja.
A na czym miałaby ta adekwatna odpowiedź polegać?
Amerykanie już pokazali jak ta odpowiedź powinna wyglądać. Po symulowanych atakach rosyjskich myśliwców na amerykański niszczyciel na Bałtyku, USA zaczęły proces rozmieszczania w Europie najnowocześniejszych myśliwców F-22 w celu wsparcia wschodniej flanki NATO. Kolejna odpowiedzią są manewry Anakonda, czyli manewry Sojuszu organizowane na taką samą skalę jak rosyjskie. No i oczywiście to co byłoby najlepszą odpowiedzią: szczyt, który pokazałby, że NATO mówi jednym głosem, zamiast kakofonii, gdzie część krajów członkowskich mówi, że Putin jest problemem, a druga część, że jest rozwiązaniem. Królują oportunizm i partykularne interesy, a to gra na korzyść gospodarza Kremla i osłabia zdolność Sojuszu do kolektywnej obrony.
Czy zbliżający się szczyt NATO w Warszawie nie będzie właśnie takim szczytem? Niektórzy twierdzą, że ustalenia, które na tym szczycie mogą zapaść, skłaniają Rosję do ciągłych prowokacji…
Chciałbym bardzo w to wierzyć. Ale wszyscy przecież wiemy, że ustalenia z poprzedniego szczytu NATO w Newport do dziś tak naprawdę nie doczekały się realizacji. Siły natychmiastowego reagowania (tzw. szpica -red.) do dziś nie powstały. Plany ewentualnościowe, o których mówił jeszcze minister Bogdan Klich, cóż, ich także wciąż nie ma i nie wiemy jakie jednostki miałyby być ostatecznie użyte na tej wschodniej flance NATO w przypadku konfliktu. Nie mówiąc już o tym, że te jednostki powinny przeprowadzić jakieś manewry, ćwiczenia, powinny się zgrać. Pierwszym krokiem będą ćwiczenia Anakonda. Ale to jest dopiero początek drogi. Oczywiście, że te ćwiczenia i sam szczyt NATO w Warszawie drażnią Putina.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Długofalowo nie wygląda to dobrze, bo Niemcy i Francja dążą do tego, by mieć jednak kontakty handlowe z Rosją, bo to jest bardzo dobry rynek zbytu dla nowoczesnych technologii
— mówi portalowi wPolityce.pl gen. Roman Polko.
wPolityce.pl: W piątek rosyjski myśliwiec Su-27 wykręcił beczkę nad amerykańskim samolotem zwiadowczym RC-135. To już drugi taki incydent w tym miesiącu. Pentagon mówi o kolejnej „niebezpiecznej” prowokacji. O co chodzi Kremlowi?
gen. Roman Polko: Rosjanie lubią pokazywać, że są nieobliczalni i nieprzewidywalni, więc lepiej na nich uważać. To jest dobrze przemyślana gra Putina. Chodzi o to, by sprawdzić reakcję NATO, dokonać rozpoznania naszych systemów, a po drugie doprowadzić do uśpienia Sojuszu, który z obawy przed eskalacją napięć – taką ma nadzieję Moskwa – powstrzyma się od przeprowadzania szeroko zakrojonych manewrów. A są w NATO takie głosy, mówiące, że nie należy drażnić Putina. Na zasadzie: „oni nas prowokują, ale my się nie damy”. Jest to bardzo krótkowzroczna polityka. Z tym jest trochę tak jak z terrorystami w Belgii czy Francji: powstawały dzielnice, do których policja i służby porządkowe się nie zapuszczają. Uznano, że „jak nie będziemy ich drażnić to oni się podporządkują i będą nam za to wdzięczni”. Dziś wiemy, że tak się nie da. Z Rosją jest podobnie. Adekwatna odpowiedź musi być, bo jeżeli jej nie ma, to następuje eskalacja.
A na czym miałaby ta adekwatna odpowiedź polegać?
Amerykanie już pokazali jak ta odpowiedź powinna wyglądać. Po symulowanych atakach rosyjskich myśliwców na amerykański niszczyciel na Bałtyku, USA zaczęły proces rozmieszczania w Europie najnowocześniejszych myśliwców F-22 w celu wsparcia wschodniej flanki NATO. Kolejna odpowiedzią są manewry Anakonda, czyli manewry Sojuszu organizowane na taką samą skalę jak rosyjskie. No i oczywiście to co byłoby najlepszą odpowiedzią: szczyt, który pokazałby, że NATO mówi jednym głosem, zamiast kakofonii, gdzie część krajów członkowskich mówi, że Putin jest problemem, a druga część, że jest rozwiązaniem. Królują oportunizm i partykularne interesy, a to gra na korzyść gospodarza Kremla i osłabia zdolność Sojuszu do kolektywnej obrony.
Czy zbliżający się szczyt NATO w Warszawie nie będzie właśnie takim szczytem? Niektórzy twierdzą, że ustalenia, które na tym szczycie mogą zapaść, skłaniają Rosję do ciągłych prowokacji…
Chciałbym bardzo w to wierzyć. Ale wszyscy przecież wiemy, że ustalenia z poprzedniego szczytu NATO w Newport do dziś tak naprawdę nie doczekały się realizacji. Siły natychmiastowego reagowania (tzw. szpica -red.) do dziś nie powstały. Plany ewentualnościowe, o których mówił jeszcze minister Bogdan Klich, cóż, ich także wciąż nie ma i nie wiemy jakie jednostki miałyby być ostatecznie użyte na tej wschodniej flance NATO w przypadku konfliktu. Nie mówiąc już o tym, że te jednostki powinny przeprowadzić jakieś manewry, ćwiczenia, powinny się zgrać. Pierwszym krokiem będą ćwiczenia Anakonda. Ale to jest dopiero początek drogi. Oczywiście, że te ćwiczenia i sam szczyt NATO w Warszawie drażnią Putina.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/291312-gen-roman-polko-rosjanie-lubia-pokazywac-ze-sa-nieobliczalni-i-nieprzewidywalni-putin-sprawdza-reakcje-nato-chce-doprowadzic-do-uspienia-sojuszu-nasz-wywiad