Prof. Stawrowski o sporze wokół TK: „władza sądownicza jest władzą pomocniczą, służebną wobec państwa”

Fot. YouTube.com/screenshot
Fot. YouTube.com/screenshot

„Kiedy przedstawiciele władzy sądowniczej domagają się traktowania siebie jako władzę najważniejszą, to z państwem jest coś nie tak” - przekonywał w radiowej Trójce profesor Zbigniew Stawrowski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Zbigniew Stawrowski mówił w „Salonie politycznym Trójki”, że zasada trójpodziału władzy „nie jest idolem, zasadą, która musi być bezwzględnie przestrzegana”, gdyż w innych krajach występują różne modele.

Dużo większym problemem jest nie sam podział, tylko wzajmene relacje między tymi władzami, pewna hierarchia między nimi

—zaznaczył prof. Stawrowski. Podkreślał przy tym, że „władza sądownicza jest władzą pomocniczą, służebną wobec państwa”, a kiedy „przedstawiciele władzy sądowniczej domagają się traktowania siebie jako władzę niezależną, najważniejszą, to z państwem jest coś nie tak. Państwo jest w jakiś psosób zagrożone”.

To nie jest tak, że każda z tych władz jest odrębną instytucją, która ma swoje uprawnienia, i one ze soba walczą. Jest jedno panstwo. Te władze z natury rzeczy muszą więc ze soba współpracować. Władza sądownicza, nawiazyjac do Monteskiusza, nie jest żadną wladzą. Nie stoi za nią bowiem żadna realna władza polityczna

—tłumaczył prof. Stawrowski. Jego zdaniem w sprawie sporu o Trybunał Konstytucyjny mamy do czynienia z walką polityczną o to, kto będzie sprawował w imieniu „suwerena - narodu” władzę w kraju.

Wielkie siły polityczne zderzają się na okreslonych polach bitwy. Gdyby nie było konfliktu o TK, to pole sporu byłoby gdzie indziej. Obecnie władza jest w rękach wybranych przedstawicieli. Większości parlamentarnej i prezydenta. Jest wielka siła polityczna, która to kontestuje, wielowymiarowa opozycja, która próbuje tą władzę odzyskać. Prof. Rzepliński odchodzi przy tym wyraźnie od funkcji przypisanych prezesowi Trybunału

—ocenił Zbigniew Stawrowski. Gość radiowej Trójki podkreślił też, że „odwoływanie się do zewnętrznych autorytetów zawsze pokazuje wewnętrzną słabość”.

Pozostaje pytanie czy istnieje możliwość objektywnego rozstrzygnięcia tego sporu i nw oparciu o jakie kryteria.[…] To jest próba delegitymizacji władzy, która obecnie sprawuje rządy. Jest to niszczące dla porządku prawnego, konstytucyjnego, i to w głębszym sensie. Chodzi nie tylko o przestrzeganie zapisów konstytucji ale jedność polityczną. Musi być jakiś porządek, a nie anarchia

—podsumował filozof polityki.

Ryb, polskieradio.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych