Z relacji Pawła Grasia słyszymy, że Kanclerz „rozłożyła ręce” i nie mogła pomóc Grasiowi. Jak wygląda sytuacja między niemieckim rządem a mediami w Niemczech?
W Niemczech wprowadzona ustawa anty kartelowa spowodowała, że cześć tych wielkich niemieckich podmiotów medialnych, jak wspomniałam, przeniosła się do Europy Środkowo-Wschodniej. Polityka medialna w Niemczech nie nakłada formalnych ograniczeń kapitałowych. Nie ma tam, np. problemów z przyznawaniem koncesji. Szkopuł polega na tym, że następuje ograniczenie działalności podmiotu funkcjonującego na rynku, np. audio , kiedy przekroczy próg 30 proc. słuchalności. Próg 25-30 proc. obowiązuje wszystkich nadawców medialnych. Za pluralizm medialny odpowiada specjalna komisja do spraw koncentracji mediów na rynku (Komisja ds. Koncentracji w Mediach- Kommission zur Ermittlung der Konzentration im Medienbereich, KEK), która funkcjonuje od 1997 roku, mocą 3. poprawki do traktatu w sprawie radiofonii i telewizji, i jest ciałem konstytucyjnym. Jej zadaniem jest blokowanie powstawania koncernów o dominującej pozycji na rynku. Sednem całej sprawy jest to , że komisja ma wgląd w strukturę własnościową przedsiębiorstw medialnych. Co roku Komisja ma za zadanie sporządzenie raportu nt. koncentracji mediów. Jeżeli raport wskaże, że jakiś podmiot przekroczył próg 30 proc. oglądalności lub słuchalności nie otrzymuje kolejnych koncesji. Trzeba pamiętać, że ciągle mówimy o kontroli kapitału rodzimego. Ponadto, co bardzo istotne, w niemieckim systemie prawnym, na poziomie landów, wprowadzono ograniczenia dotyczące tzw. krzyżowej koncentracji kapitału medialnego. Czyli przykładowo przedsiębiorstwo prasowe nie może inwestować w segment radiowy, telewizyjny czy internetowy i odwrotnie. I to bardzo skutecznie blokuje koncentrację kapitału na rynku mediów.
A jeżeli chodzi o poprawność polityczną niemieckich mediów?
Wydarzenia w Kolonii pokazały nową twarz niemieckich mediów. Tam opinię publiczną, jak zresztą w większości Europy, kształtują głównie media liberalno-lewicowe, konserwatywny nurt jest marginalny. Nie ma on wpływu na debatę. Dlatego – powiedzmy to jasno- za przemilczenie wydarzeń noworocznych w odpowiadają niemieckie media liberalne. To one z jakiś względów uznały, że trzeba nałożyć blokadę informacyjną na kolońskie zajścia. A tak ochoczo pouczają dziś polski rząd, w sprawach demokracji i wolności mediów. Z czasem dowiadujemy się, że wszystko działo się za zgodą i wiedzą rządu, i że było odpowiednio sterowane. Dopływ informacji o imigrantach w Niemczech, notabene, do dzisiaj jest blokowany i filtrowany. Tak, jak zresztą w całej Europie. Tam od wydarzeń w Kolonii nie wiele się nie zmieniło. Wciąż obowiązuje quasi cenzura.
Można zapytać a gdzie jest Komisja Wenecka?
Właśnie. Nikt tam nie wzywa Komisji Weneckiej. Można przywołać wielką krajową debatę sprzed kilku lat w sprawie przyznania przez KRRiTV koncesji Telewizji Trwam na miejsce na multipleksie naziemnym, kiedy odbywały się marsze, pochody po kraju. W środku Europy rozgrywała się walka o obywatelskie medium. Jednak Komisja Wenecka nie interweniowała. Może jeszcze zajęłaby się tą sprawą? Jej kontrolą - jest czas na rehabilitację. Komisja Wenecka , jak się okazuje, słucha „mądrzejszych” i silniejszych. Silne Niemcy dominują i narzucają nie tylko postulaty polityczne i gospodarcze, ale także całą atmosferę polityczną w krajach, w które na to sobie pozwalają.
Polacy jednak się z tego letargu budzą. Platforma Obywatelska jest już w rozsypce. Jej lider Grzegorz Schetyna to człowiek, który wstawił sobie garnitur cyrkonowych zębów i jako polityk całą swoją siłę opiera na robieniu dobrego wrażenia. Jak obserwuję tego polityka, to widzę, że z trudem składa dwa zdania podrzędne złożone. Nie wiem dlaczego, panuje wokół niego jakaś specjalna medialna otoczka, jakby miał jakieś polityczne moce. Podczas gdy jest bezradny i miałki.
To on określił strategię swojej partii: „ulica i zagranica”. I to ma być metoda Platformy na przetrwanie przez kolejne lata. Widać, że wszystkie ośrodki, zaangażowane na rzecz PO także za granicą są maksymalnie zmobilizowane. Że zapanował czerwony alert! Jeden z polityków zdaje się PiSu nazwał list b. prezydentów ws. Trybunału „listem zombie”. Może to nie było grzeczne, ale to jest faktycznie list polityków powstających z politycznego grobu. Chcą zmartwychwstać, a już dawno się skompromitowali.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Z relacji Pawła Grasia słyszymy, że Kanclerz „rozłożyła ręce” i nie mogła pomóc Grasiowi. Jak wygląda sytuacja między niemieckim rządem a mediami w Niemczech?
W Niemczech wprowadzona ustawa anty kartelowa spowodowała, że cześć tych wielkich niemieckich podmiotów medialnych, jak wspomniałam, przeniosła się do Europy Środkowo-Wschodniej. Polityka medialna w Niemczech nie nakłada formalnych ograniczeń kapitałowych. Nie ma tam, np. problemów z przyznawaniem koncesji. Szkopuł polega na tym, że następuje ograniczenie działalności podmiotu funkcjonującego na rynku, np. audio , kiedy przekroczy próg 30 proc. słuchalności. Próg 25-30 proc. obowiązuje wszystkich nadawców medialnych. Za pluralizm medialny odpowiada specjalna komisja do spraw koncentracji mediów na rynku (Komisja ds. Koncentracji w Mediach- Kommission zur Ermittlung der Konzentration im Medienbereich, KEK), która funkcjonuje od 1997 roku, mocą 3. poprawki do traktatu w sprawie radiofonii i telewizji, i jest ciałem konstytucyjnym. Jej zadaniem jest blokowanie powstawania koncernów o dominującej pozycji na rynku. Sednem całej sprawy jest to , że komisja ma wgląd w strukturę własnościową przedsiębiorstw medialnych. Co roku Komisja ma za zadanie sporządzenie raportu nt. koncentracji mediów. Jeżeli raport wskaże, że jakiś podmiot przekroczył próg 30 proc. oglądalności lub słuchalności nie otrzymuje kolejnych koncesji. Trzeba pamiętać, że ciągle mówimy o kontroli kapitału rodzimego. Ponadto, co bardzo istotne, w niemieckim systemie prawnym, na poziomie landów, wprowadzono ograniczenia dotyczące tzw. krzyżowej koncentracji kapitału medialnego. Czyli przykładowo przedsiębiorstwo prasowe nie może inwestować w segment radiowy, telewizyjny czy internetowy i odwrotnie. I to bardzo skutecznie blokuje koncentrację kapitału na rynku mediów.
A jeżeli chodzi o poprawność polityczną niemieckich mediów?
Wydarzenia w Kolonii pokazały nową twarz niemieckich mediów. Tam opinię publiczną, jak zresztą w większości Europy, kształtują głównie media liberalno-lewicowe, konserwatywny nurt jest marginalny. Nie ma on wpływu na debatę. Dlatego – powiedzmy to jasno- za przemilczenie wydarzeń noworocznych w odpowiadają niemieckie media liberalne. To one z jakiś względów uznały, że trzeba nałożyć blokadę informacyjną na kolońskie zajścia. A tak ochoczo pouczają dziś polski rząd, w sprawach demokracji i wolności mediów. Z czasem dowiadujemy się, że wszystko działo się za zgodą i wiedzą rządu, i że było odpowiednio sterowane. Dopływ informacji o imigrantach w Niemczech, notabene, do dzisiaj jest blokowany i filtrowany. Tak, jak zresztą w całej Europie. Tam od wydarzeń w Kolonii nie wiele się nie zmieniło. Wciąż obowiązuje quasi cenzura.
Można zapytać a gdzie jest Komisja Wenecka?
Właśnie. Nikt tam nie wzywa Komisji Weneckiej. Można przywołać wielką krajową debatę sprzed kilku lat w sprawie przyznania przez KRRiTV koncesji Telewizji Trwam na miejsce na multipleksie naziemnym, kiedy odbywały się marsze, pochody po kraju. W środku Europy rozgrywała się walka o obywatelskie medium. Jednak Komisja Wenecka nie interweniowała. Może jeszcze zajęłaby się tą sprawą? Jej kontrolą - jest czas na rehabilitację. Komisja Wenecka , jak się okazuje, słucha „mądrzejszych” i silniejszych. Silne Niemcy dominują i narzucają nie tylko postulaty polityczne i gospodarcze, ale także całą atmosferę polityczną w krajach, w które na to sobie pozwalają.
Polacy jednak się z tego letargu budzą. Platforma Obywatelska jest już w rozsypce. Jej lider Grzegorz Schetyna to człowiek, który wstawił sobie garnitur cyrkonowych zębów i jako polityk całą swoją siłę opiera na robieniu dobrego wrażenia. Jak obserwuję tego polityka, to widzę, że z trudem składa dwa zdania podrzędne złożone. Nie wiem dlaczego, panuje wokół niego jakaś specjalna medialna otoczka, jakby miał jakieś polityczne moce. Podczas gdy jest bezradny i miałki.
To on określił strategię swojej partii: „ulica i zagranica”. I to ma być metoda Platformy na przetrwanie przez kolejne lata. Widać, że wszystkie ośrodki, zaangażowane na rzecz PO także za granicą są maksymalnie zmobilizowane. Że zapanował czerwony alert! Jeden z polityków zdaje się PiSu nazwał list b. prezydentów ws. Trybunału „listem zombie”. Może to nie było grzeczne, ale to jest faktycznie list polityków powstających z politycznego grobu. Chcą zmartwychwstać, a już dawno się skompromitowali.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/290968-nasz-wywiad-dr-karp-niemieckie-koncerny-w-mediach-w-polsce-tak-wielka-koncentracja-wystepuje-jedynie-w-krajach-trzeciego-swiata?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.