Ustawa antyterrorystyczna – wysoka cena, wątpliwy zysk. Pora kolejny raz przypomnieć rządzącym ich własne przestrogi

fot. MSWiA/ Policja
fot. MSWiA/ Policja

Na kształt projektu ustawy antyterrorystycznej złożyły się dwa czynniki. Pierwszy: Polska takiej ustawy nie miała, a jako państwo w jakimś stopniu jednak narażone na potencjalne ataki – mieć powinna. Istniała presja, żeby ustawa weszła w życie przed Światowymi Dniami Młodzieży i szczytem NATO.

Drugi: PiS, a także ogromna część elektoratu tej partii, nigdy nie był i nie jest wrażliwy na kwestie obywatelskich wolności (o czym pisałem wielokrotnie).

Przy czym – wbrew twierdzeniom rozhisteryzowanej opozycji – nie chodzi tu o wrogość wobec wolności, chęć jej stłamszenia i stłumienia, ale po prostu o brak wrażliwości na tę sferę życia publicznego. Ten brak wrażliwości sprawia, że zwiększając kompetencje państwa w różnych dziedzinach (a PiS, jako partia etatystyczna, lubi to robić), Prawo i Sprawiedliwość w ogóle nie bierze pod uwagę drugiej strony tego równania.

Jestem jak najdalszy od politpoprawnych jeremiad o tym, że projekt ustawy bierze na celownik głównie cudzoziemców. To mi nie przeszkadza, ale trzeba pamiętać, że jeśli mówimy o terroryzmie islamskim, to jego sprawcami wcale nie muszą być obcokrajowcy. Wszyscy eksperci, z którymi miałem okazję rozmawiać, twierdzą, że groźniejsi są krajowi konwertyci, zwłaszcza ci, którzy spędzili już jakiś czas na froncie na Bliskim Wschodzie. Oczywiście ustawa daje służbom narzędzia do walki także z nimi.

Są w niej jednak punkty, które muszą budzić wątpliwość. Pierwszy z nich znajdujemy już na samym początku, w art. 5 ust. 2. Brzmi on:

„Prezes Rady Ministrów, w celu klasyfikacji informacji, o których mowa w ust. 1, określa, w drodze zarządzenia, katalog zdarzeń o charakterze terrorystycznym”. Teoretycznie odnosi się to jedynie do ustępu 1., opisującego czynności analityczne i wymianę informacji pomiędzy służbami, koordynowane przez ABW – główną służbę, której powierza się walkę z zagrożeniem terrorystycznym. W praktyce jednak może to oznaczać, że to premier – oczywiście w pewnych ogólnych granicach – będzie definiował, co jest terroryzmem, w dodatku w drodze aktu tak niskiej rangi jak zarządzenie.

W polskim prawie brak bowiem precyzyjnej definicji aktu terrorystycznego, a nowa ustawa też go nie wprowadza. Odwołuje się jedynie do kodeksu karnego, który w artykule 115. par. 20. mówi ogólnie o tym, co jest „przestępstwem o charakterze terrorystycznym”: „Przestępstwem o charakterze terrorystycznym jest czyn zabroniony zagrożony karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 5 lat, popełniony w celu:

1) poważnego zastraszenia wielu osób,

2)zmuszenia organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej lub innego państwa albo organu organizacji międzynarodowej do podjęcia lub zaniechania określonych czynności,

3) wywołania poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce

Rzeczypospolitej Polskiej, innego państwa lub organizacji międzynarodowej – a także groźba popełnienia takiego czynu”.

To musi budzić niepokój. Jeśli powstaje ustawa, dająca służbom ogromne uprawnienia w stosunku do obywateli podejrzanych o terroryzm, powinna zawierać możliwie precyzyjną definicję terroryzmu. Zawarcie tej definicji w ustawie wymusiłoby dyskusję, a także zapobiegło dowolnym manipulacjom przy ustalaniu, co terroryzmem jest, a co nie jest.

Jak słusznie wskazuje Fundacja Panoptykon (protestująca przeciwko sposobowi przygotowania ustawy, o czym będzie jeszcze mowa), za terroryzm może zostać uznane na przykład zhakowanie rządowej strony internetowej, co robiono – przypomnijmy – protestując przeciwko zamiarowi podpisania przez rząd PO regulacji ACTA. Można też sobie wyobrazić, że za terroryzm zostanie uznany jakiś rodzaj zgromadzenia – bo przecież może ono mieć na celu „zmuszenie organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej do podjęcia lub zaniechania określonych czynności”. Nie chodzi tu o wpisywanie się w narrację, zgodnie z którą kaczystowski reżim za moment zakaże demonstracji skierowanych przeciwko sobie, ale o zapewnienie, aby żadna władza – również taka, która może przyjść po PiS – nie miała narzędzi, żeby takich zgromadzeń zakazywać. Projekt ustawy antyterrorystycznej niestety takie narzędzia tworzy.

Wspomniany zapis wydaje się tym groźniejszy, jeśli wczytamy się w kompetencje dotyczące inwigilacji, jakie nowa ustawa daje szefowi ABW. Są zaiste ogromne, obejmują dane (dotyczące już wszystkich, nie tylko obcokrajowców) zawarte we wszelkich możliwych rejestrach, prowadzonych przez niemal wszystkie urzędy. Co gorsza, sięganie po te dane przez ABW nie podlega żadnym ograniczeniom, weryfikacji ani kontroli (art. 9.).

Niestety, poprzez zmianę w Ustawie prawo telekomunikacyjne wprowadza się także głośno komentowane, a całkowicie chybione rozwiązanie w postaci obowiązku rejestracji kart pre-paid. Daje tu o sobie znać zabobonna wiara rządzących w to, że dodatkowe biurokratyczne obostrzenia zwiększą w jakikolwiek sposób bezpieczeństwo przy jednoczesnym całkowitym zlekceważeniu strony praktycznej takiego rozwiązania.Pokazuje to uzasadnienie takiego rozwiązania, w którym czytamy:

Mając na uwadze to, że anonimowość tzw. przedpłaconych kart telefonicznych (pre-paid) dostarcza – jak pokazują przypadki krajowe i zagraniczne – przestępcom, w tym osobom zaangażowanym w działalność terrorystyczną, dogodnego narzędzia do komunikowania się i kamuflażu w projektowanej ustawie przewidziano obowiązek rejestracji użytkowników ww. kart. Przyjęcie proponowanych rozwiązań jest uzasadnione także w kontekście przeciwdziałania zjawisku fałszywych powiadomień o podłożeniu ładunków wybuchowych, których celem jest wywołanie działań właściwych służb i doprowadzenie do zakłócenia funkcjonowania organów państwa. Mając na uwadze powyższe proponuje się wprowadzenie w ustawie – Prawo telekomunikacyjne, rozwiązania, zgodnie z którym abonenci tzw. przedpłaconych kart telefonicznych zobowiązani będą do podania swoich danych.

cd na następnej stronie

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych