-Wie pani, ja to w te pięćset złotych na dziecko, to do końca nie wierzyłam.
-Nam się tez wydawało, że to niemożliwe. No, ale złożyliśmy i czekamy…
-taka konwersacja mam wpadła mi w ucho w weekend przy kasie w hipermarkecie.
Trudno się dziwić, że te panie, jak i pewnie kilkaset tysięcy innych nie wierzyło, że PiS dotrzyma słowa i uruchomi pro demograficzny program wsparcia dla rodzin. Przecież od lat słyszały, że się nie da, że to niemożliwe, że nie ma pieniędzy, że są ważniejsze sprawy.
Tymczasem okazało się, że da się, tylko musi być wola. I choć rząd otrzymał w spadku od koalicji PO-PSL projekt budżetu, w którym nie było żadnych rezerw finansowych, to jednak błyskawicznie udało się dokonać przesunięć, by wyasygnować kwotę 17 mld zł na trzy kwartały tego roku.
Przyjmowanie wniosków rozpoczęło się 1 kwietnia. Tego dnia w całym kraju ruszyła także specjalna akcja promocyjno-informacyjna urzędów wojewódzkich – „Bus 500+”, gdzie zainteresowani mogli zdobyć potrzebne informacje. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz wszystkie urzędy wojewódzkie uruchomiły specjalne, czynne w godzinach pracy urzędów, infolinie za pośrednictwem których można uzyskać informacje dotyczące programu Rodzina 500+. Nigdzie nie doszło do awarii systemów informatycznych, ludzie nie bili się w kolejkach, wszystko szło sprawniej niż spodziewali się sami urzędnicy. Kto liczył na pandemonium porównywalne ze startem programu eWUŚ - srodze się zawiódł. Wypłaty rozpoczęły się znacznie wcześniej niż prognozowało samo Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Po tygodniu od uruchomienia programu do rodzin zaczęły trafiać pierwsze wypłaty.
W ciągu dwóch tygodni od uruchomienia programu „Rodzina 500 plus” już ponad 1,4 mln rodzin złożyło wnioski o dofinansowanie. To już więcej niż połowa uprawnionych. W sumie jest 2,7 mln rodzin, które mogą się ubiegać o dodatek wychowawczy. Świadczenie ma być wypłacone na aż 3,7 mln dzieci.
Gdy Prawo i Sprawiedliwość przygotowywało założenia do ustawy ze wszystkich stron było słychać, że samorządy sobie nie poradzą. I faktycznie logistyczne zadanie postawione przed samorządami było ogromne: tylko w 2016 r. sprawnie rozdzielić 17,5 mld zł. Rok później będzie to już 22,5 mld zł. Jednak przeszkolono tysiące ludzi, zatrudniono dodatkowych (w planach było zatrudnienie ok. 7 tysięcy urzędników, ale ze względu na popularność drogi elektronicznej będzie ich ostatecznie mniej) wszystko po to, żeby tym z pozoru niewykonalny plan mógł się powieść. I powiódł się.
Gdy okazało się, że niektórzy składający wnioski przez internet popełniają błędy, zapominając np. podać nr PESEL czy wpisać we wniosek pierwsze dziecko, ministerstwo wprowadziło „twardą walidację”, która polega na tym, że system nie pozwoli wypełniającemu przejść do kolejnego etapu, jeśli ten pominie istotną informacje. Wszyscy, którzy popełnili błędy mogą złożyć wnioski jeszcze raz poprawnie.
Mniej więcej w tym czasie, gdy rodzice zaczęli dostawać pierwsze pieniądze, końca dobiegły rekrutacje do przedszkoli i oddziałów przedszkolnych, czyli tzw. zerówek w szkołach. W tym roku rodzice bez przymusu władzy centralnej (i niestety przy kłodach rzucanych pod nogi przez samorządy) mogli wybrać czy ich zdaniem dla dziecka lepsza będzie zerówka w szkole, przedszkolu czy może pierwsza klasa. Składając papiery od niejednego rodzica słyszałam słowa ulgi i radości spowodowane zniesionym przymusem szkolnym dla sześciolatków. To wszystko razem wzięte (i pewnie jeszcze parę innych czynników) sprawia, że notowania PiS są stabilnie bardzo wysokie. Bo Polska, to nie są ośmiorniczki i cygara, a codzienne życie milionów rodzin, którym ktoś właśnie ułatwił życie.
Co pozostaje opozycji, która wijąc się w konwulsjach marzy o tym, by obalić demokratycznie wybrany rząd i w dzikim szale myśli „jakby im tu jeszcze dołożyć?” Trzeba sięgnąć, po chwyty już sprawdzone i brutalnie rzucić się na prezydencką parę, dając jednocześnie do ataku znak swoim medialnym akolitom. Więc szerokim strumieniem leją się na pierwszą parę fekalia. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że nauczeni doświadczeniem Polacy nie dadzą się znów wciągnąć w nową odsłonę przemysłu pogardy.
JAROSŁAW KACZYŃSKI W SPECJALNYM WYWIADZIE DLA „wSIECI”: „MUSIMY JESZCZE MOCNIEJ RUSZYĆ DO PRZODU”.
Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce w sprzedaży od 18 kwietnia, także w formie e - wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/289140-efekt-500-czyli-skala-wscieklosci-opozycji-jest-wprost-proporcjonalna-do-spokojnie-realizowanych-obietnic-przedwyborczych