Na początek mała anegdota. Gdy wchodziłem w czwartkowy poranek do gmachu Sejmu, natknąłem się na Pawła Kukiza. Zamieniliśmy kilka zdań, umówiliśmy się wstępnie na wywiad, a naszą krótką rozmowę przerwał telefon do lidera ruchu Kukiz‘15.
Wybór sędziego Trybunału? Dzisiaj? A w d… to mam!
— wyparował w swoim stylu Kukiz.
Dziennikarze współpracujący z politykami K‘15 doskonale wiedzą o specyfice tego ruchu. Wesoły rozgardiasz w siedzibie klubu parlamentarnego, niespecjalnie skrywany mało parlamentarny język na porządku dziennym, papierosowy dym będący wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Sam Kukiz lubi ostro strofować swoich współpracowników, przerywać rozmowę, zmieniać temat, a w trakcie wywiadów potrafi wyłączać dziennikarzom dyktafon, by dopowiadać (na tzw. offie) w żołnierskich słowach to, co myśli o danym polityku czy wydarzeniu.
Piszę o tym nie dlatego, by Pawła Kukiza w jakikolwiek sposób oczernić, ale by pokazać złożoność i niestabilność w jego otoczeniu; coś, co Piotr Zaremba (z którego komentarzem w tej sprawie zgadzam się w stu procentach) nazwał politycznym ADHD.
Owa labilność w otoczeniu Pawła Kukiza i kierowanych przez niego polityków jest nieodłączną częścią K‘15, cechą charakterystyczną: przez niektórych odbieraną jako urok, przez innych traktowaną jako dopust boży. Dała o sobie znać także w czwartek - poseł Rzymkowski o tym, że ma wygłaszać przemówienie (całkiem niezłe) dowiaduje się 10 minut przed wejściem na mównicę, poseł Apel rzuca pomysł, by zerwać kworum, wykorzystując brak mobilizacji w PiS, a potem już poszło. Inna rzecz, że nie wyszło.
Jerzy Kubrak napisał na naszym portalu, że Kukiz się zakiwał. I tak faktycznie było - zakiwał się i przegrał. Nie było to zresztą wyjątkowo czyste posunięcie, ale przecież tego typu próby „kiwania” to coś naturalnego w Sejmie. Zazdroszczę części wyborców (a także komentatorów) zero-jedynkowego postrzegania świata i przekonania, że w żadne rozmowy ze „zdrajcami” i „donosicielami” z PO czy Nowoczesnej nie powinno się wdawać. Bo skoro tak, to na jakiej moralnej podstawie odbywają się negocjacje między PiS a politykami PSL w sprawie transferu tych ostatnich? Jak wytłumaczyć małe układy i układziki dziś rządzących z działaczami Kukiz‘15 w sprawie kształtu i obsady mediów publicznych? Przykłady można mnożyć. Kłania się tu znów wspomniany tekst Piotra Zaremby o kalizmie.
Świat polityki, owszem, bywa czasem czarno-białym polem walki dobra ze złem, ale zwłaszcza w codziennych przepychankach partyjnych bardzo rzadko tak się dzieje. Wydaje się zresztą, że prawica, a mówiąc precyzyjniej - pewna część wyborców prawicy - ma z tego powodu spory problem z oceną wokalisty Kukiza, który zamienił sale koncertowe na wiece. Dobrze było to widać jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej, gdy Kukizowi i jego ludziom nie dowierzano, szukano w nim cichego sojusznika Schetyny, Komorowskiego i Platformy, zarzucano agenturalność.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na początek mała anegdota. Gdy wchodziłem w czwartkowy poranek do gmachu Sejmu, natknąłem się na Pawła Kukiza. Zamieniliśmy kilka zdań, umówiliśmy się wstępnie na wywiad, a naszą krótką rozmowę przerwał telefon do lidera ruchu Kukiz‘15.
Wybór sędziego Trybunału? Dzisiaj? A w d… to mam!
— wyparował w swoim stylu Kukiz.
Dziennikarze współpracujący z politykami K‘15 doskonale wiedzą o specyfice tego ruchu. Wesoły rozgardiasz w siedzibie klubu parlamentarnego, niespecjalnie skrywany mało parlamentarny język na porządku dziennym, papierosowy dym będący wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Sam Kukiz lubi ostro strofować swoich współpracowników, przerywać rozmowę, zmieniać temat, a w trakcie wywiadów potrafi wyłączać dziennikarzom dyktafon, by dopowiadać (na tzw. offie) w żołnierskich słowach to, co myśli o danym polityku czy wydarzeniu.
Piszę o tym nie dlatego, by Pawła Kukiza w jakikolwiek sposób oczernić, ale by pokazać złożoność i niestabilność w jego otoczeniu; coś, co Piotr Zaremba (z którego komentarzem w tej sprawie zgadzam się w stu procentach) nazwał politycznym ADHD.
Owa labilność w otoczeniu Pawła Kukiza i kierowanych przez niego polityków jest nieodłączną częścią K‘15, cechą charakterystyczną: przez niektórych odbieraną jako urok, przez innych traktowaną jako dopust boży. Dała o sobie znać także w czwartek - poseł Rzymkowski o tym, że ma wygłaszać przemówienie (całkiem niezłe) dowiaduje się 10 minut przed wejściem na mównicę, poseł Apel rzuca pomysł, by zerwać kworum, wykorzystując brak mobilizacji w PiS, a potem już poszło. Inna rzecz, że nie wyszło.
Jerzy Kubrak napisał na naszym portalu, że Kukiz się zakiwał. I tak faktycznie było - zakiwał się i przegrał. Nie było to zresztą wyjątkowo czyste posunięcie, ale przecież tego typu próby „kiwania” to coś naturalnego w Sejmie. Zazdroszczę części wyborców (a także komentatorów) zero-jedynkowego postrzegania świata i przekonania, że w żadne rozmowy ze „zdrajcami” i „donosicielami” z PO czy Nowoczesnej nie powinno się wdawać. Bo skoro tak, to na jakiej moralnej podstawie odbywają się negocjacje między PiS a politykami PSL w sprawie transferu tych ostatnich? Jak wytłumaczyć małe układy i układziki dziś rządzących z działaczami Kukiz‘15 w sprawie kształtu i obsady mediów publicznych? Przykłady można mnożyć. Kłania się tu znów wspomniany tekst Piotra Zaremby o kalizmie.
Świat polityki, owszem, bywa czasem czarno-białym polem walki dobra ze złem, ale zwłaszcza w codziennych przepychankach partyjnych bardzo rzadko tak się dzieje. Wydaje się zresztą, że prawica, a mówiąc precyzyjniej - pewna część wyborców prawicy - ma z tego powodu spory problem z oceną wokalisty Kukiza, który zamienił sale koncertowe na wiece. Dobrze było to widać jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej, gdy Kukizowi i jego ludziom nie dowierzano, szukano w nim cichego sojusznika Schetyny, Komorowskiego i Platformy, zarzucano agenturalność.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/289051-czy-druzynie-pawla-kukiza-wolno-nie-grac-w-orkiestrze-pis-trudna-i-nerwowa-gra-miedzy-establishmentem-a-przystawka-pis