Węgierski minister przypomina jak Budapeszt przetrwał nagonkę Brukseli: „Pozostało nam uparcie bronić swego stanowiska”. Rada dla rządu PiS?

fot. ms.gov.pl
fot. ms.gov.pl

Węgierski minister sprawiedliwości, były członek Komisji Weneckiej, László Trócsányi przypomina jak struktury Unii Europejskie prowadziły nagonkę na przemiany wprowadzane przez rząd Viktora Orbána. Budapeszt oparł się naciskom i konsekwentnie realizował autonomiczną politykę…

Węgry były wielokrotnie przedmiotem krytyki Komisji Weneckiej. Było tak, że zgadzaliśmy się z niektórymi opiniami, ale były również przypadki, gdy wychodziliśmy z założenia, że nie podzielamy opinii KW. Bo z naszej strony opinia KW jest tylko i wyłącznie opinią. To nie jest wyrok sądu. Komisja Wenecka nie ma możliwości odgrywania konkretnego wpływu na działania kraju

— podkreślał László Trócsányi w Krakowie, gdzie niedawno spotkał się ze Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości w rządzie Beaty Szydło.

Komisja Wenecka w stosunku do Węgier wydała już dziesięciokrotnie różne opinie. Mam wrażenie, że zmiany w węgierskiej konstytucji, które wprowadziliśmy w 2012 roku, zostały zbadane przez niemal wszystkie kraje europejskie. I muszę przyznać, że z wieloma opiniami absolutnie nie mogliśmy się zgodzić. Pozostało nam wówczas uparcie bronić swojego stanowiska

— dodaje w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.

Wychodzimy bowiem z założenia, że kwestie dotyczące wewnętrznego ustroju, sądownictwa, polityki wobec imigrantów czy mediów powinniśmy rozwiązywać sami. Nie są do tego potrzebne żadne instytucje zewnętrzne

— tłumaczy.

Jak podkreśla Trócsányi, węgierskie doświadczenie pokazuje wyraźnie, że niczemu dobremu nie służy przenoszenie konfliktów krajowych na arenę międzynarodową.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.