Skowroński o atakach na Polskę: W Niemczech widać ingerencję władz w redagowanie mediów. To "jak na Białorusi". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jeśli rząd instruuje media, jak pisać o Polsce, to mamy do czynienia z ingerencją w wewnętrzne sprawy polskiego państwa

— mówi portalowi wPolityce.pl prezes SDP, szef Radia Wnet Krzysztof Skowroński.

wPolityce.pl: Najnowsze doniesienia wskazują, że nie tylko niemieckie media chciały milczeć na temat napaści, jakich dopuszczali się imigranci w Sylwestra w Kolonii. Politycy mieli cenzurować raporty Policji, by do opinii publicznej nie przedostawały się doniesienia o gwałtach. Co to mówi o Niemczech? Opinia publiczna jest tam sterowana?

Krzysztof Skowroński: Nie mam legitymacji, by oceniać niemieckie media, ale mogę ocenić te wiadomości, które docierają do Polski. Cenzurowanie przez polityków raportu Policji mnie nie dziwi, politycy często modyfikują różne dokumenty, by lepiej realizowały ich interesy. Natomiast rzeczywiście doniesienia dotyczące mediów w Niemczech mogą budzić niepokój.

SE” pisał o tym, że w niemieckim MSZ odbywają się szkolenia o tym, jak pisać o Polsce. To jeden z kolejnych przykładów patologii…

Również korespondent Radia Wnet w Niemczech Jan Bogatko na antenie mówił, że w niemieckim radiu publicznym odbyło się spotkanie z redaktorem naczelnym. Dziennikarze dowiedzieli się na nim, jak pisać i opowiadać o tym, co dzieje się w Polsce. Widać głęboką ingerencję władz i rządu w redagowanie gazet czy mediów. To może być dla nas zaskakujące, że w kraju, który chce nas pouczać, chce mówić, jak wygląda demokracja, dzieją się takie rzeczy. Niemiecka opinia publiczna nie jest informowana należycie o tym, co dzieje się w ich kraju. Co więcej, jest źle informowana na życzenie rządu. To się ociera o skandal dziennikarski.

Nie przesadza Pan? Może jednak to zbyt drastyczna ocena?

Często komentując to, co się dzieje w naszym kraju, mówimy „jak na Białorusi”. To jest w Polsce często forma ostrej krytyki. Opozycja mówi tak ostatnio o mediach publicznych i tym co się w nich dzieje. Tymczasem jak widać opozycja powinna tak mówić o tym, co dzieje się w Niemczech. To  tam jest właśnie „jak na Białorusi”. Oczywiście dotyczy to nie wszystkich mediów, nie możemy mówić o całym runku, jednak widać, że jakiś problem jest.

Skoro odbywają się takie spotkania, to jak oceniać nagonkę mediów na Polskę, jaką widać od dawna w niemieckich mediach? To nagonka mediów czy rządu?

Jeśli te doniesienia są prawdą, to mamy do czynienia z czymś w rodzaju wojny hybrydowej wypowiedzianej innemu państwu. Nie wytacza się w niej wojsk, całego arsenału, ale jeśli rząd instruuje media, jak pisać o Polsce, to mamy do czynienia z ingerencją w wewnętrzne sprawy polskiego państwa. I to na podstawie fałszowanego obrazu swojego ważnego sąsiada. To jest bardzo przykre. Chętnie wysłuchałbym, co na temat tego spotkania ma do powiedzenia ambasador Niemiec.

Pewnie udałby, że nie zna sprawy…

Tak mogłoby być. Jednak wiem, że pan ambasador interesował się kiedyś tym, jak sytuację w Polsce oceniają dziennikarze konserwatywni. Na tym spotkaniu ambasador był wprost pytany, czy jest w Niemczech jakaś forma oddziaływania na to, co niemieckie media piszą. Ambasador zapewniał, że media w Niemczech są wolne, a kraj jest demokratyczny.

Dziś widać, że to nie prawda.

Dlatego jestem bardzo ciekawy, jak pan ambasador skomentowałby te ostatnie wydarzenia w Niemczech. Przydałby się jego głos w tej sprawie.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych