TYLKO U NAS. Prof. Musiał o antypolskiej nagonce, instrukcjach Berlina dla mediów i niemieckich "nadludziach"

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Niemieckie elity zawsze myślały, że są lepsze niż Polacy. Polacy zawsze byli na niższym etapie rozwoju i mieli się słuchać. Widać, że tak im zostało

— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał.

wPolityce.pl: SE” pisze, że w niemieckim MSZ doszło do spotkania przedstawicieli rządu z niemieckimi dziennikarzami. Uczono ich jak szkalować Polskę. Mieszka Pan w Niemczech od lat. Doniesienia o takim spotkaniu wydają się Panu wiarygodne?

Prof. Bogdan Musiał: Pamiętam wydarzenia w Kolonii i to, że media z racji politycznych nie mówiły o napadach imigrantów na kobiety w Sylwestra. Mając to na uwadze, uważam, że doniesienia, o które pan pyta, są wiarygodne. Możliwe, że takie spotkanie miało miejsce. Szczególnie, że w Niemczech widać wyraźnie tendencję, która polega na odwracaniu uwagi od problemów, jakie są w kraju. Szuka się kozłów ofiarnych, żeby nie zajmować się problemami, które stworzyli Niemcy.

O czym Pan mówi?

Choćby o problemie migrantów, za które odpowiedzialni są Niemcy i ich nieodpowiedzialna polityka. Berlin sobie z tym nie radzi, więc istnieje pytanie, jak odwrócić uwagę od tego, co się dzieje. Gdy zobaczymy przekazy mediów niemieckich, zauważymy, że sprawa Polski jest również tematem zastępczym. Od wygranych przez PiS wyborów widać zupełnie kuriozalną reakcję. Niemcy biją w Polskę jak w bęben, czym odwracają uwagę od problemów, które stworzył rząd Merkel. Problemy w Europie są duże, nie trzeba szukać tematów zastępczych.

Sytuacja w Polsce to temat zastępczy? Może Niemcy interesują się swoim sąsiadem?

Temat dotyczący Polski jest naciągany, i to mało powiedziane. Jednak rzeczywiście niemieckie media zajmują się Polską, często w sposób absurdalny. Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby okazało się, że takie szkolenia w niemieckim MSZ się odbyły. Berlin tworzy atmosferę sprzyjającą atakom na Polskę.

W Pana ocenie konflikt na linii Berlin-Warszawa jest realny czy to pewna polityczna gra?

Niemieccy politycy mieszają się w sprawy Polski, jak choćby Martin Schulz. Nie dajmy się zwodzić uwagami, że to polityk europejski - to bardzo ważna postać w SPD. Niemieccy politycy są aktywni w kampanii przeciwko Polsce. Wiemy, że rządowi w Berlinie władza PiS-u nie odpowiada. Postawa rządu PO-PSL wobec Berlina była znana i widoczna. To dla Niemców było bardzo wygodne, więc oni teraz się martwią. Obecnie widać wręcz próbę wymęczenia polskiego rządu i doprowadzenia do kryzysu i zmiany władzy.

Na tym zależy Niemcom?

Nie mam żadnych wątpliwości w tej sprawie. Pytanie czy to się Niemcom uda. To, co robią niemieckie media i część polityków, źle wróży. Ta postawa strony niemieckiej obciąża bardzo nasze relacje. Mamy systematyczną, antypolską kampanię, prowadzoną w mediach.

Jak ona jest odbierana przez tzw. zwykłych Niemców?

To bardzo silnie oddziałuje na Niemców i opinię publiczną. Ludzie, którzy się Polską zupełnie nie interesują, nagle zaczynają się martwić panem Rzeplińskim. Miałem już kilka rozmów na ten temat. Mówiłem, że wiem kim jest Rzepliński i już 15 lat temu pisałem, że on nie trzyma się faktów, więc nie ma co mówić o trzymaniu się prawa.

Pana rozmówców to przekonywało?

Oni nie rozumieją dlaczego media miałyby mówić co innego, dlaczego miałyby mówić nieprawdę. Wtedy przypominam to, co działo się w Kolonii. Zaczyna do nich dochodzić, że coś może być na rzeczy. Niemcy nie mają świadomości, że media kłamią. Oni dopiero obecnie zaczynają to widzieć, ale większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Media publiczne są kreowane, jest im nadawany kierunek działań. Problemem jest również działanie niemieckich korespondentów w Polsce.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE =======>>>>

12
następna strona »

Komentarze

Liczba komentarzy: 102