Dla kogoś, kto w Warszawie wydaje kilkaset złotych na obiad w towarzystwie przyjaciół, 500 zł na dziecko wydaje się błahostką. Ale Polska jest inna.
To, co towarzyszy wchodzącemu 1 kwietnia 2016 r. programowi „Rodzina 500+” bardzo wiele mówi o współczesnej Polsce.Nie zamierzam pisać o samym programie, bo został on wszechstronnie opisany, lecz o tym, co go otacza. I z tego wynikają bardzo interesujące obserwacje na temat polskiego społeczeństwa. Stosunek do programu pokazuje podział Polski nie na pisowską i platformerską czy na tradycyjną i postępową, lecz na realną i fikcyjną (bardzo często potiomkinowską). Dowodzi podziału na Polskę z prawdziwego życia i z obrazka (najczęściej telewizyjnego). Jest świadectwem pozostawania dużej części polskiego społeczeństwa w świecie utopii, co ma ich dowartościować i wyleczyć z kompleksów. Świadczy o wielkiej wciąż roli podziałów dochodowych, z czego wynikają nowe podziały ideologiczne, żeby nie powiedzieć klasowe.
Debata wokół programu „Rodzina 500+” dowodzi, że część Polaków wielkomiejskich, a szczególnie niektórzy warszawiacy bardzo mało wiedzą o realnym życiu we własnym kraju. Ta część Polaków uważa, iż 500 zł to jakaś marna jałmużna, jakiś ochłap, który wielkomiejskie towarzystwo wręcz obraża, a przynajmniej czyni obojętnym. Bo co to jest 500 zł? Tymczasem dla milionów ludzi w Polsce 500 zł na dziecko to duża suma w dochodach, decydująca o wręcz jakościowym skoku, jeśli chodzi o poziom życia, zwłaszcza gdy dotyczy to rodzin wielodzietnych. Na polskiej wsi i w mniejszych miejscowościach dotychczas bardzo ważnym źródłem dochodów były marne renty czy emerytury dziadków. Bez tego by sobie nie poradziły. Dodatkowe 500 zł na dziecko oznacza dla tych rodzin naprawdę skok jakościowy, a dla samych dzieci szansę choćby na normalną edukację. Dla kogoś, kto w Warszawie wydaje nawet kilkaset złotych na obiad w towarzystwie przyjaciół, to wydaje się trudne do zrozumienia. Ale jednak inna Polska istnieje i jest naprawdę obszerna. W tej innej Polsce 500 zł na dziecko jest dużą sumą. Można tej Polski nie dostrzegać, ale ona przez to nie znika, tak jak nie znikają problemy materialne jej mieszkańców. Lekceważenie 500 zł na dziecko z punktu widzenia wielkomiejskich luzaków dowodzi tylko tego, że wielu ludzi w Polsce oderwało się od rzeczywistości i żyje w świecie fikcji.
W części społeczeństwa, i to tej wcale nie najbiedniejszej, pokutuje dziwne, a wręcz absurdalne przekonanie, że 500 zł na dziecko jest czymś wstydliwym. Osiem lat rządów PO wdrukowało wielu zwolennikom tej partii przekonanie, że Polacy powinni szpanować na „złoty wiek” z propagandy Tuska. Powinni się zastawić, a postawić, żeby udowodnić, iż nasz kraj przeżywa „złoty wiek”, jest „zieloną wyspą” i oazą dobrobytu. Nie wiadomo, przed kim Polacy powinni tak szpanować, bo przecież obcokrajowcy i tak wiedzą swoje, więc łatwo potrafią porównać, czym się różni życie w Polsce od tego w Holandii, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Austrii albo Szwecji. Szpanowanie na takich, dla których 500 złotych to tylko drobna jałmużna bez znaczenia jest czymś głęboko groteskowym w kraju, gdzie bardzo wielu ludzi zarabia 2200 zł brutto miesięcznie. Tyle zarabia też bardzo wielu młodych ludzi zjeżdżających z całej Polski do Warszawy. A jednak zadziwiająco dużo jest tych, także spośród zarabiających 2200 zł, którzy wolą za rzeczywistość przyjmować bujdy z telewizyjnych seriali, gdzie każdy młody człowiek mieszka w penthousie, w apartamencie, albo w studiu, a jeździ „wypasioną” terenówką. I 500 zł ktoś taki wydaje wieczorem na kilka drinków. Ta fikcja jest czymś głęboko absurdalnym, ale jest faktem i wpływa na obraz świata, a także na nastawienie do polityki oraz do poszczególnych partii. Wielu tzw. lemingów jest ofiarami tej fikcji, mimo że ich życiowe doświadczenia na każdym kroku jej przeczą.
Są oczywiście w Polsce całkiem spore obszary względnego dobrobytu, ale bez porównania mniejsze niż głosi fikcja na ich temat. I ta fikcja była osnową propagandy przez 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej, skądinąd „kupionej” przez zadziwiająco wielu ludzi. Można to zrozumieć, bo po latach marnego życia Polacy byli ambitni, mieli aspiracje, chcieli szybko dołączyć do społeczeństw rozwiniętych państw Zachodu. A po drodze chcieli wyleczyć się z różnych kompleksów. Jednak było dość czasu, by sobie uświadomić, że to wszystko nie jest takie proste, i że same ambicje oraz chęci nie wystarczą. Tym bardziej zadziwiające jest trwanie w fikcji sporej części nawet tych ludzi, którzy rządami PO mocno się rozczarowali, a ich propagandy mieli powyżej uszu. Ale 500 zł na dziecko traktują z wyniosłością, a przede wszystkim całkowicie wbrew własnej sytuacji materialnej. Bo pozwala im to myśleć z wyższością o tych ludziach, dla których 500 zł jest znaczącym powiększeniem ich dochodów, jest szansą na lepsze życie. Mamy tu do czynienia z jakimś problemem kulturowym, a nie tylko społecznym.
Stosunek do programu „Rodzina 500+” dowodzi, że wciąż istotne są w Polsce podziały wedle kryteriów dochodowych. I nawet tylko trochę wyższe dochody, wsparte przez zmitologizowaną aurę życia w wielkim mieście, powodują, że takie osoby same siebie zaliczają do wyższej warstwy czy wręcz klasy społecznej. I często ta zawyżona autoidentyfikacja sprawia, że kompletnie nieracjonalnie odnoszą się do takich programów jak 500 zł na dziecko. Choćby sami byli beneficjantami tego programu. A już zupełną aberracją jest totalna krytyka „500+” przez ludzi, którym się dobrze powodzi i uważają się za jakąś nową arystokrację. Przyjmują oni tego typu programy albo w kategoriach poniżającej jałmużny, albo jako narzędzie kupowania sobie wyborców. Nie przychodzi im do głowy, że może to być rozwiązywanie bardzo poważnych problemów życiowych i cywilizacyjnych. Także problemów demograficznych, Dla wielu rodzin gwarancja posiadania przez lata stabilnego dochodu na każde dziecko może w dużym stopniu sprawiać, że na kolejne dzieci się zdecydują. Nowej arystokracji nie przychodzi do głowy, że państwo jest od rozwiązywania także takich problemów, a dla wielu ludzi są one bardzo realne, zaś pomoc państwa wyjątkowo istotna i często niezastąpiona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/287130-start-programu-500-pokazuje-podzial-na-polske-realna-i-fikcyjna-z-zycia-i-z-propagandy-tuska