Sąd w Warszawie uchylił wyrok i umorzył sprawę Mariusza Kamińskiego i innych byłych szefów CBA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył w środę sprawę b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego i innych b. członków kierownictwa Biura, skazanych nieprawomocnie w marcu 2015 r. na kary więzienia za nadużycie władzy, a ułaskawionych w listopadzie 2015 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę.

W środę w sądzie nie stawił się żaden z oskarżonych.

W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał Mariusza Kamińskiego (dziś - ministra, koordynatora służb specjalnych) i Macieja Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA oraz obecnie jako ministra) na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy „aferze gruntowej” w 2007 r. Na kary po 2,5 roku skazano członków kierownictwa CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela. Sąd uznał, że działania CBA rażąco naruszyły prawo - stąd kara bezwzględnego pozbawienia wolności.

Wszyscy wnieśli apelacje. 17 listopada 2015 r. prezydent na podstawie zapisu konstytucji ułaskawił skazanych, stosując „przebaczenie i puszczenie w niepamięć przez umorzenie postępowania”. Kamiński, Wąsik, Postek i Brendel sami zwrócili się o akt łaski, a prezydent podjął decyzję m.in. po lekturze jawnej części uzasadnienia wyroku I instancji oraz argumentów z ich apelacji.

Wybrany do Sejmu Kamiński objął funkcję ministra-koordynatora służb specjalnych w rządzie Beaty Szydło, a Wąsik (jest też posłem PiS) pełni funkcję zastępcy Kamińskiego. Akt łaski Dudy był precedensowy - nigdy wcześniej prezydent RP nie wydał podobnej decyzji w sytuacji przed prawomocnym wyrokiem.

W styczniu br. SR przekazał sprawę SO „celem podjęcia merytorycznej decyzji”. W sprawie złożono apelacje - zarówno na korzyść oskarżonych (po ułaskawieniu część została wycofana), jak i na niekorzyść - od pełnomocnika rodziny Andrzeja Leppera, mającej status oskarżycieli posiłkowych.

W styczniu br. rzeczniczka sądu Ewa Leszczyńska-Furtak podkreślała, że w całej sprawie „prawo łaski zostało zastosowane i zadziała”.

Nikt absolutnie i nigdy nie kwestionował prawa pana prezydenta do stosowania prawa łaski (…) jest tylko sporna kwestia dopuszczalności stosowania tego prawa na określonym etapie postępowania (…) Na pewno żaden z oskarżonych objętych aktem łaski nie odbędzie kary w tej sprawie. To wiemy już teraz

— oświadczyła sędzia.

Sprawę rozpoznaje w środę trzyosobowy skład doświadczonych sędziów wydziału odwoławczego SO. Sędzią-sprawozdawcą jest Grażyna Puchalska, obok której zasiadają przewodnicząca wydziału Eliza Proniewska i sędzia Piotr Schab.

Postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza Kamińskiego, która zawsze byłaby postrzegana jako polityczna

— mówił w listopadzie 2015 r. Andrzej Duda, uzasadniając swą decyzję o ułaskawieniu. „Wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych w procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją” - ocenił prezydent. „Ja się z takim czymś nie zgadzam” - dodał.

Kamiński uznał decyzję za „symbol przywracania podstawowego poczucia sprawiedliwości, uczciwości i przyzwoitości w życiu publicznym”.

Art. 139 konstytucji stanowi: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu”. Z kolei szczegółowe przepisy regulujące kwestie ułaskawienia zawarte są w dziale XII Kodeksu postępowania karnego zatytułowanego „Postępowanie po uprawomocnieniu się orzeczenia”.

Część komentujących uznała, że ułaskawić można tylko osobę prawomocnie skazaną, a prezydent nie może zastępować sądów i umarzać postępowania karnego. „Można ułaskawić osobę skazaną wyrokiem nieprawomocnym, bo konstytucja nie zawęża tego uprawnienia prezydenta tylko do orzeczeń prawomocnych” - oceniał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Dodawał, że Kpk ma rangę znacznie niższą niż konstytucja.

Proces szefów CBA dotyczył słynnej operacji specjalnej CBA w tzw. aferze gruntowej z lata 2007 r. CBA zakończyło ją wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za „odrolnienie” gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Proces Ryby i K. wkrótce znów zacznie się w I instancji (wcześniej SR dwa razy ich skazywał, uznając akcję CBA za legalną).

W 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Kamińskiego i innych o przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. SR uznał, że Kamiński zaplanował i zorganizował operację specjalną, choć nie było do tego podstaw prawnych i faktycznych. Zdaniem SR CBA nie miało wiarygodnej informacji o możliwym przestępstwie i faktycznie podżegało Andrzej K. do korupcji. „Trzeba zwalczać korupcję, nie naruszając prawa samemu - a tak się stało tutaj, bo w tej sprawie naruszono prawo karne, ustawę o CBA i konstytucję” - uzasadniał wyrok sędzia Wojciech Łączewski.

Kamiński ocenił, że wyrok SR „godzi w elementarne poczucie sprawiedliwości, jest kuriozalny, rażąco niesprawiedliwy i niezrozumiały”. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił wtedy, że wyrok to „akt w kampanii wyborczej”, pokazujący że „droga ku Białorusi, którą rozpoczęto siedem lat temu, przebiega coraz szybciej i intensywniej”.

W czerwcu 2012 r. ten sam sąd, który w 2015 r. skazał podsądnych, niejednogłośnie umorzył na wniosek obrony ten proces - jeszcze przed jego rozpoczęciem. Podstawą był „brak znamion przestępstwa”. W grudniu 2012 r. na wniosek prokuratury i pokrzywdzonych SO uchylił umorzenie.

lw, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych