Krótko: czwartkowe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego oceniam jako dobrze przemyślane i zapewne politycznie efektywne.
Nie, nie dlatego żeby coś realnie w polskiej polityce zmieniło. Nie pójdzie na to ani opozycja, ani nie życzy sobie tego sam PiS. Obie strony postrzegają polską politykę jako gigantyczną bitwę na wyniszczenie, w której nie ma miejsca na rozejm, bo obaj wrogowie liczą, że ten drugi wykrwawi się pierwszy. Zresztą Kaczyński miał ten komfort, iż było oczywistym, że opozycja tę niby to wyciągnięto ku niej gałązkę oliwną natychmiast odrzuci i rozdepce.
Nie o przyjęcie jego propozycji Kaczyńskiemu więc chodziło, tylko o samo jej złożenie i – właśnie – o to, żeby była natychmiast odrzucona i wyśmiana.
Lider PiS dobrze chyba odczytuje nastroje społeczne. Ostatni sondaż Millward Brown dla TVN mówi, że zauważalnie więcej Polaków jest niechętnych manifestacjom KOD, niż je popiera. Choć były też niedawno sondaże, które wskazywały że w sprawie Trybunału merytorycznie więcej obywateli byłoby skłonnych do podzielania merytorycznych racji TK niż rządu, to zarazem we wszystkich badaniach partyjnych PiS trwa na swoich pozycjach, a opozycja – dołuje.
Co to znaczy? Po pierwsze: wybór większości zainteresowanych sprawami publicznymi Polaków, którzy zdecydowali poprzeć PiS, okazuje się jak dotąd trwały. I po drugie – wprawdzie część tej większości może mieć wątpliwości w kwestii postępowania władzy w sprawie TK, ale przede wszystkim – nie życzy sobie niepokojów i wojny. Ogólnie – wojny wewnątrzpolskiej, ale przede wszystkim – wojny przeciw tej władzy, którą niedawno poparła i której poszczególne posunięcia może kwestionować, ale rokoszu przeciw której nie chce bardzo, i z całą pewnością.
Otóż wystąpienie Kaczyńskiego dobrze wpisuje się w te nastroje. Podkreśla to, co ci obywatele chcieliby usłyszeć: że władza jest za spokojem, przeciw niepokojom. Za tym, żeby wszyscy usiedli razem i uradzili coś dobrego dla Polski, a nie czubili się na ulicach. Przerzuca piłeczkę radykalizmu na stronę opozycji. Teraz to ona nie chce spokoju i pokoju.
A dodatkowo – krótka forma wystąpienia dobrze podkreśla rolę samego Kaczyńskiego, jako najwyższego autorytetu. Jako czynnika rozstrzygającego. Jako Nadprezydenta, którego wystąpienie ma zawsze być wydarzeniem, i którego orędzia nie podlegają debacie.
Nie zdziwiłbym się, gdyby PiS zarobił na tym kilka procent poparcia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/286396-wystapienie-kaczynskiego-chyba-efektywne-choc-oczywiscie-nic-nie-zmieni