Nie od rzeczy jest mówienie, że pan prezes Rzepliński jest już nie tylko sędzią, ale również politykiem. W tym tkwi największy problem
— mówi portalowi wPolityce.pl Michał Wójcik, poseł PiS.
wPolityce.pl: Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński zeznawał ws. przecieku orzeczenia TK. Obaj złożyliście zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie…
Michał Wójcik (PiS): Ja nie byłem jeszcze przesłuchiwany w tej sprawie. Otrzymałem jedynie informację, że sprawa została wszczęta. Pewnie w niedługim czasie będę zeznawał. Nas interesuje przede wszystkim, czy prawdą jest to, co napisał państwa portal. Nie chodzi nam tylko o sam przeciek, bo to tylko jedna strona medalu, a druga, to możliwość konsultacji orzeczenia z jakimkolwiek z polityków. Jeżeli prawdą jest to, co napisał portal wPolityce.pl, że orzeczenie było przedyskutowane z posłami Platformy Obywatelskiej, to mielibyśmy do czynienia z rzeczą niebywałą! Taka sytuacja oznaczałaby, że doszło do wielkiej kompromitacji Trybunału Konstytucyjnego jako sądu konstytucyjnego. W głowie się nie mieści, żeby jakikolwiek sąd konsultował treść orzeczenia z jedną ze stron. Przypominam, że w Gdańsku miała miejsce sytuacja, że orzeczenie było konsultowane przez sędziego prowadzącego z obrońcami jednej ze stron. Sprawa zakończyła się wyrokiem skazującym! To sprawy bardzo poważne. W tym przypadku mamy kilka wątków. Pozostają jeszcze pytania o przygotowanie treści orzeczenia.
Opozycja twierdzi jednak, że to całkowicie normalne…
Słyszałem taką opinię. Można dyskutować na temat przygotowania tekstu uzasadnienia orzeczenia, ale nie o samej treści orzeczenia. To powinno być robione w trakcie niejawnej narady, kiedy ocenia się wszystkie dowody. Warto przypomnieć, że głos w tej sprawie zabrał jeden z sędziów Sądu Najwyższego, który powiedział, że mamy do czynienia z sytuacją niedopuszczalną, bo część orzeczenia funkcjonuje przed jego ogłoszeniem. Rozumiem, że elementy uzasadnienia mogą być wcześniej przygotowywane, ale orzeczenia? To rzecz niesłychana! Chciałbym podkreślić, że moje zawiadomienie idzie dużo dalej niż zawiadomienie prof. Rzeplińskiego. Prezes TK mówi o samym przecieku, natomiast ja zwracam uwagę na szereg innych kwestii, jak choćby możliwości konsultowania się z przedstawicielami jednej z formacji politycznych, a to już sprawa do zbadania przez prokuraturę.
Czy sygnałem ostrzegawczym były rozmowy prof. Rzeplińskiego z politykami PO podczas obrad sejmowych?
Tak. Każdy sędzia musi bardzo uważać na takie sytuacje, a szczególnie sędzia sądu konstytucyjnego, w dodatku jego prezes! Przedstawiciele opozycji wstawali, bili brawo, urządzali sobie pogawędki… To wszystko podważa zaufanie. Sędzie musi być bezstronny. Tu nawet nie ma o czym rozmawiać. Nie od rzeczy jest mówienie, że pan prezes Rzepliński jest już nie tylko sędzią, ale również politykiem. W tym tkwi największy problem.
To obawa polityka czy prawnika?
Prezes Rzepliński sam się zapędził w kozi róg. Kwestia prawna to jedna rzecz, a spór polityczny – druga. Oczywiście sędzia Rzepliński ma prawo pojawiać się na sali plenarnej Sejmu, ale kontekst polityczny tego sporu jest taki, a nie inny. Jeżeli dołożymy do tego sprawę państwa publikacji i fakt, że orzeczenie TK krąży w internecie przed jego ogłoszeniem, to bez wątpienia mamy do czynienia z kompromitacją Trybunału Konstytucyjnego. Winą obarczam pana prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, który wplątał sąd w spór polityczny. Ustawodawca nie przewidział, że sam Trybunał stanie się stronę sporu. Rzecz niesłychana! Niestety do tego doszliśmy.
Czy można snuć analogie między wyciekiem projektu opinii Komisji Weneckiej a ujawnieniem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego?
Moim zdaniem nie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie od rzeczy jest mówienie, że pan prezes Rzepliński jest już nie tylko sędzią, ale również politykiem. W tym tkwi największy problem
— mówi portalowi wPolityce.pl Michał Wójcik, poseł PiS.
wPolityce.pl: Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński zeznawał ws. przecieku orzeczenia TK. Obaj złożyliście zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie…
Michał Wójcik (PiS): Ja nie byłem jeszcze przesłuchiwany w tej sprawie. Otrzymałem jedynie informację, że sprawa została wszczęta. Pewnie w niedługim czasie będę zeznawał. Nas interesuje przede wszystkim, czy prawdą jest to, co napisał państwa portal. Nie chodzi nam tylko o sam przeciek, bo to tylko jedna strona medalu, a druga, to możliwość konsultacji orzeczenia z jakimkolwiek z polityków. Jeżeli prawdą jest to, co napisał portal wPolityce.pl, że orzeczenie było przedyskutowane z posłami Platformy Obywatelskiej, to mielibyśmy do czynienia z rzeczą niebywałą! Taka sytuacja oznaczałaby, że doszło do wielkiej kompromitacji Trybunału Konstytucyjnego jako sądu konstytucyjnego. W głowie się nie mieści, żeby jakikolwiek sąd konsultował treść orzeczenia z jedną ze stron. Przypominam, że w Gdańsku miała miejsce sytuacja, że orzeczenie było konsultowane przez sędziego prowadzącego z obrońcami jednej ze stron. Sprawa zakończyła się wyrokiem skazującym! To sprawy bardzo poważne. W tym przypadku mamy kilka wątków. Pozostają jeszcze pytania o przygotowanie treści orzeczenia.
Opozycja twierdzi jednak, że to całkowicie normalne…
Słyszałem taką opinię. Można dyskutować na temat przygotowania tekstu uzasadnienia orzeczenia, ale nie o samej treści orzeczenia. To powinno być robione w trakcie niejawnej narady, kiedy ocenia się wszystkie dowody. Warto przypomnieć, że głos w tej sprawie zabrał jeden z sędziów Sądu Najwyższego, który powiedział, że mamy do czynienia z sytuacją niedopuszczalną, bo część orzeczenia funkcjonuje przed jego ogłoszeniem. Rozumiem, że elementy uzasadnienia mogą być wcześniej przygotowywane, ale orzeczenia? To rzecz niesłychana! Chciałbym podkreślić, że moje zawiadomienie idzie dużo dalej niż zawiadomienie prof. Rzeplińskiego. Prezes TK mówi o samym przecieku, natomiast ja zwracam uwagę na szereg innych kwestii, jak choćby możliwości konsultowania się z przedstawicielami jednej z formacji politycznych, a to już sprawa do zbadania przez prokuraturę.
Czy sygnałem ostrzegawczym były rozmowy prof. Rzeplińskiego z politykami PO podczas obrad sejmowych?
Tak. Każdy sędzia musi bardzo uważać na takie sytuacje, a szczególnie sędzia sądu konstytucyjnego, w dodatku jego prezes! Przedstawiciele opozycji wstawali, bili brawo, urządzali sobie pogawędki… To wszystko podważa zaufanie. Sędzie musi być bezstronny. Tu nawet nie ma o czym rozmawiać. Nie od rzeczy jest mówienie, że pan prezes Rzepliński jest już nie tylko sędzią, ale również politykiem. W tym tkwi największy problem.
To obawa polityka czy prawnika?
Prezes Rzepliński sam się zapędził w kozi róg. Kwestia prawna to jedna rzecz, a spór polityczny – druga. Oczywiście sędzia Rzepliński ma prawo pojawiać się na sali plenarnej Sejmu, ale kontekst polityczny tego sporu jest taki, a nie inny. Jeżeli dołożymy do tego sprawę państwa publikacji i fakt, że orzeczenie TK krąży w internecie przed jego ogłoszeniem, to bez wątpienia mamy do czynienia z kompromitacją Trybunału Konstytucyjnego. Winą obarczam pana prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, który wplątał sąd w spór polityczny. Ustawodawca nie przewidział, że sam Trybunał stanie się stronę sporu. Rzecz niesłychana! Niestety do tego doszliśmy.
Czy można snuć analogie między wyciekiem projektu opinii Komisji Weneckiej a ujawnieniem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego?
Moim zdaniem nie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/286349-posel-wojcik-jezeli-orzeczenie-tk-bylo-przedyskutowane-z-poslami-po-to-mielibysmy-do-czynienia-z-rzecza-niebywala-nasz-wywiad