NASZ WYWIAD. Prof. Żurawski o sytuacji w Syrii, polityce Putina i zagrożeniu w Europie: "Każdy zamach na Zachodzie jest de facto w interesie Rosji"

PAP/EPA
PAP/EPA

Były więc takie momenty, które pokazywały, że Zachód - dokładnie USA - jest w stanie odpowiedzieć skutecznie na akty terroru

— mówi prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

Fot. Facebook.com/Żurawski vel Grajewski
Fot. Facebook.com/Żurawski vel Grajewski

wPolityce.pl: Komentuje Pan na łamach „GPC” informacje o wycofaniu wojsk rosyjskich z Syrii. Mamy do czynienia z „teatrem Putina” czy realnym ruchem o znaczeniu strategicznym?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: To jest pewnego rodzaju inscenizacja. Nie są wycofywane bowiem siły w takiej skali, która uniemożliwiałaby natychmiastowe wznowienie rosyjskiej akcji wojskowej. Mamy pewną demonstrację polityczną czynioną na potrzeby państw Zachodu, a być może także przez wzgląd na potrzeby rosyjskiej opinii publicznej. Podstawą rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii są bazy wojskowe w Tartusie i Latakii. To się nie zmienia. Te siły, które były używane do akcji ofensywnej, jak i sprzęt o znaczeniu krytycznym, jak systemy przeciwlotnicze, zapewniające Rosji kontrolę przestrzeni powietrznej, pozostają w Syrii. Rosjanie nie wychodzi militarnie z tego kraju.

Czy ten gest Putina kraje Zachodu powinny odczytywać jako gest dobrej woli ws. sytuacji w Syrii?

To jest pewnien gest kierowany na Zachód. On być może ma wywołać takie opinie i reakcje. Jednak liczę, że nikt wśród planistów nie jest tak naiwny, by odbierać to w ten sposób. Decyzja Putina to również gest w kierunku opinii publicznej w Rosji. Kreml będzie mógł powiedzieć Rosjanom, że akcja zakończyła się spektakularnym sukcesem, że to koniec poważnych wysiłków na tym kierunku. To nie będzie prawdą. Najbliższe miesiące pokażą, jaki będzie dalszy przebieg wydarzeń. Być może to jest również sygnał do innych państw w regionie.

Jaki sygnał?

To może być zaproszenie do ustalenia, co dalej. Trzeba jednak dostrzec, że szykuje się jakiś udział Arabii Saudyjskiej w tym konflikcie, być może także Turcji. Co więcej, trwają konsultacje na Zachodzie, co z Syrią. Nie spodziewam się, by USA w okresie kampanii wyborczej zdecydowały cokolwiek w tej sprawie. Wątpię, by któraś z partii - Republikanie i Demokraci - chciała toczyć kampanię z wojną w tle. Amerykanie nie będą się zatem spieszyli z decyzjami. Rosja może jednak grać na to, by być zaproszoną do konsultacji i rozmów.

Co obecna sytuacja oznacza dla konfliktu w Syrii? Czy decyja Putina oznacza, że Syria ma większą szansę się ustabilizować?

Rosji zależy na niekończącej się wojnie we wnętrzu kontynentu. Ona prowadziła zresztą operacje, których bezpośrednim celem było utrzymanie Assada na stanowisku. Trudno więc, żeby opozycja walcząca od 2011 roku przeciwko temu dyktatorowi powiedziała dziś, że się wycofuje, że krew przelana przez te lata nie ma znaczenia, że teraz czas na porozumienie. To się nie stanie. Społeczeństwo syryjskie nie wykona takiego zwrotu. To oznacza, że rosyjski warunek utrzymania władzy przez Assada jest warunkiem zapropowym dla jakichkolwiek realnych rozmów pokojowych. To jest krok ku zapewnieniu permanentnej wojny w Syrii. Tak trzeba odbierać politykę Rosji.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE =========>>>>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.