Łańcut: prezydent Duda wręczył odznaczenia za pomoc Żydom podczas II wojny. "Rzeczpospolita może być z Was dumna!" [PRZEMÓWIENIE I ZDJĘCIA]

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Darek Delmanowicz
PAP/Darek Delmanowicz

Proszę, żebyście przyjęli te odznaczenia jako świadectwo i dowód tego, że Rzeczpospolita jest z Was dumna

mówił prezydent Andrzej Duda w Łańcucie, gdzie wziął udział w uroczystości wręczenia odznaczeń potomkom Polaków, którzy ratowali Żydów podczas II wojny światowej.

PAP/Darek Delmanowicz
PAP/Darek Delmanowicz

PAP/Darek Delmanowicz
PAP/Darek Delmanowicz

PAP/Darek Delmanowicz
PAP/Darek Delmanowicz

PAP/Darek Delmanowicz
PAP/Darek Delmanowicz

Duda po podziękowaniu za obecność i organizację wydarzenia mówił o polskiej historii i polskich bohaterach.

To spotkanie znaczące dla dwóch narodów: narodu polskiego, którego ja jako prezydent jestem synem i narodu żydowskiego, który z nami, Polakami jest na tej ziemi od tysiąca lat. I którego przedstawiciele niejednokrotnie w naszych dziejach, trudnych dziejach, przelewali krew za Polskę - by tu spokojnie mieszkać i by państwo polskie trwało. Rzeczpospolita wielu narodów - Rzeczpospolita Przyjaciół.

Przez stulecia trwała ta symbioza Polaków i Żydów na tych terenach - wspólnego życia obok siebie: sąsiedzkiego, realizowania codziennych potrzeb, robienia interesów, budowania życia rodzinnego, budowania powodzenia. Trwała aż do dramatycznego, tragicznego momentu, kiedy Polska, a tym samym wszyscy ci, którzy tutaj mieszkali, z miesiąca na miesiąc utracili wolność i szansę życiową. Kiedy Polska została napadnięta przez hitlerowskie Niemcy, a potem Związek Sowiecki. Nie było państwa polskiego w sensie instytucjonalnym i geograficznym, nie miał kto w sposób bezpośredni obronić tutaj ludzi.

Polacy szybko się zorganizowali - powstało Polskie Państwo Podziemne, rząd emigracyjny w Londynie, ale państwa polskiego i władz polskich tu na miejscu nie było. Ale co najważniejsze, nie było także jakichkolwiek władz instytucjonalnych, które podjęłyby kolaborację z najeźdźcą. A najeźdźca okazał się straszny - nie tylko poniżał w absolutny sposób ludzką godność, uważając się ideologicznie za lepszego, wyższego rasowo i klasowo niż wszyscy ci, których napadł i wziął w niewolę. Uważał, że konieczna jest eksterminacja - narodu żydowskiego. Polaków uważano za niewolników i uważano, że wystarczy wytępić niepokornych i elity: tak jak stało się z profesorami UJ uwięzionymi zaraz po rozpoczęciu II wojny światowej i wywiezionymi do obozów.

Naród żydowski postanowiono zniszczyć i wytępić całkowicie. Rozpoczął się proces zagłady, którą tutaj na ziemiach, na których żyli Polacy z Żydami, było widać wyraźnie. I był sprzeciw polskiego państwa podziemnego, był sprzeciw polegający na utworzeniu Rady Pomocy Żydom - Żegota, była misja Jana Karskiego, by zawieźć świadectwo o tym, co się na terenach Polski dzieje. Że jest Holokaust, a naród żydowski jest niszczony.

Były też odezwy do Polaków, wzywające ich przez Polskie Państwo Podziemne do pomocy swoim współobywatelom pochodzenia żydowskiego. Gdzie mówiono o moralnym i obywatelskim obowiązku pomocy. Mówiło o tym także wielu księży - wprost do wiernych, w trakcie kazań. Mówiło, choć zrządzeniem nazistowskich Niemców każda pomoc Żydom na byłych polskich ziemiach miała być karana śmiercią. To było publicznie ogłoszone i wszyscy o tym wiedzieli. To było jedyne miejsce w Europie, gdzie za jakąkolwiek pomoc Żydom groziła śmierć ze strony najeźdźców.

Człowiek, który czegoś takiego nie przeżył, a nie daj nam Boże, byśmy kiedykolwiek stanęli wobec takiej alternatywy - znajduje się pewnie przed dramatycznym wyborem, gdy widzi człowieka: swojego sąsiada, znajomego, wynędzniałego i przestraszonego. (…) Człowieka, który widział śmierć swoich najbliższych - często wcześniej zamordowanych, rozstrzelanych. Wszyscy wiemy, jak było - świadectw jest setki tysięcy. Gdy ktoś taki staje na progu Twojego domu i masz świadomość, że za plecami stoi Twoja żona czy mąż, dzieci, czasem wnuki, to musi być moment zawahania… Ta iskra, która przebiega przez głowę: co zrobić? Czy odwrócić się na pięcie i udawać, że tego kogoś tutaj nie było? Czy otworzyć drzwi szerzej i powiedzieć: damy sobie jakoś radę.

Oczywiście nie wszyscy umieli te drzwi szerzej otworzyć. Ale były w Polsce setki tysięcy ludzi, Polaków, którzy nie odmówili pomocy. Niedawno miałem zaszczyt gościć w Pałacu panią Stellę Zylbersztajn, który został stworzony przez pana Macieja Pawlickiego. To opowieść o jej życiu i cudownym wręcz uratowaniu. I o tym, jakim jest dziś człowiekiem - niosącym pomoc innym, solidarnym, przepojonym dobrem. Niewiele spotkałem w swoim życiu ludzi tak przepojonych dobrem. (…) Jej świadectwo o Polakach: 23 osoby wskazane uznane przez Yad Vashem do grona Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Ale ona sama mówi, że pomogło jej ok. 60 osób, choć nie wszystkich była w stanie zidentyfikować.

Dziś miałem zaszczyt - wielki dla mnie, jako człowieka - idąc w pewnym sensie śladami pana prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego, odznaczyć tych, którzy nie zamknęli drzwi. Tych, którzy otwarli szeroko drzwi i powiedzieli: „Chodźcie, damy radę”. Mając świadomość tego, czym to grozi. Byli ludźmi od początku do końca, w każdym momencie, dzieląc się schronieniem, chlebem, życiem.

Jestem zaszczycony, że mogę o tym mówić w tym miejscu i że mogę w imieniu Rzeczypospolitej wszystkim państwu - bohaterom i im najbliższym - dzisiaj podziękować. W Yad Vashem jest napis: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”. To piękne i głębokie stwierdzenie - daliście państwo dowód tego. To świadectwo tego, jakimi ludźmi jesteście i jakie są Wasze rodziny. To szlachetność, to godność, którą nosi się w sercu. Bo godnością jest odpowiedzialność za to, by godność zachowali inni. Za to dziękuję z całego serca. Także dzięki temu, kim wtedy okazaliście się Wy i Wasi najbliżsi, Rzeczpospolita może być dumna i traktować jako bohaterów.

Bohaterów, o których absolutnie nie wolno zapomnieć - którzy w absolutnie bezprecedensowy sposób przyczynili się do tego, że byliśmy w stanie przetrwać godnie, jako naród. I możemy iść do Instytutu Yad Vashem, bo najwięcej drzew upamiętnia tam Polaków. Ponad 6 tysięcy. I to jest nasz wielki powód do dumy. My pamiętamy o naszej historii - umiemy sprawy nazywać po imieniu. Kto był katem i zdrajcą, a kto bohaterem. Za to państwu dziękuje. Za świadectwa, za przyjaźń, za zrozumienie, za bohaterstwo. Rzeczpospolita może je docenić poprzez wręczenie odznaczeń. (…) To wiele, a zarazem niewiele - bo życie ludzkie, które ratowaliście, nie ma ceny. Proszę, żebyście przyjęli te odznaczenia jako świadectwo i dowód tego, że Rzeczpospolita jest z Was dumna. Jako świadectwo tego, kim jesteście. Dziękuję serdecznie.

W uroczystości otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów w Markowej oprócz prezydenta Andrzeja Dudy wzięli udział przedstawiciele władz Izraela, Niemiec i USA.

svl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych