Wassermann w "GN": W audytach po Platformie odkrywamy praktyki i układy, które budzą nasze przerażenie. "Polskę w wielu miejscach traktowano jak prywatny folwark"

YT
YT

Po objęciu władzy, po przeprowadzeniu szczegółowych audytów w ministerstwach i instytucjach, odkrywamy pewne praktyki i układy personalne, które budzą nasze przerażenie. Polskę w wielu miejscach traktowano jak prywatny folwark. Ogrom degrengolady jest naprawdę wielki

— mówi Małgorzata Wassermann w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”.

Posłanka Prawa i Sprawiedliwości przekonuje, że dzisiejsze działania rządzących oznaczają koniec przywilejów dla niektórych grup i środowisk, które w ostatnich latach mocno zyskiwały na rządach PO.

Dziś odbieramy niektórym osobom niesłuszne przywileje. Uniemożliwiamy działanie dla własnej korzyści, co przez ostatnie lata odbywało się na granicy prawa, a nawet poza nim. To właśnie te środowiska bardzo mocno protestują

— czytamy.

W rozmowie pojawia się również wątek zamieszania wokół Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem Wassermann pomysły PiS na Trybunał są czymś naturalnym i nie łamią konstytucji:

To nieprawda, że chcemy zablokować TK. Sprawy wcale nie muszą długo czekać na rozstrzygnięcie. 15 sędziów Trybunału obsługuje 135 pracowników. W innych instytucjach wymiaru sprawiedliwości nie ma sędziego, który dysponowałby chociażby trzema asystentami. Obecnie przypada sześć spraw rocznie na jednego sędziego TK

— mówi posłanka PiS.

Pytana o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej przez obecną władzę, Wassermann stwierdziła, że jest w tej kwestii wiele pracy.

Oczekuję uporządkowania dotychczasowej wiedzy, materiału dowodowego, wyników śledztwa. Mogę się spodziewać, że w tym ciągu wydarzeń związanych z katastrofą są luki, które powstały w wyniku zaniedbań osób zajmujących się badaniem tej tragedii. Jednak całkowicie nie do zaakceptowania jest dla mnie raport Komisji Millera, który jest wewnętrznie sprzeczny. A tak na marginesie, głośne dziś autorytety prawnicze w sprawie skandalicznych zaniedbań w śledztwie, łamania kodeksu postępowania karnego, wtedy milczały

— zaznacza Wassermann.

lw, „Gość Niedzielny”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych