Politycy PiS-u! Czas szukania odpowiedzialnych już mija. Teraz odpowiedzialnych macie u siebie. Na marginesie ostatnich dyskusji...

Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Sytuacja w BOR, którą opisuje Marek Pyza i Marcin Wikło w ostatnim numerze „wSieci”, budzi grozę. Igranie z bezpieczeństwem Prezydenta RP i innych osób ochranianych przez państwo musi być ocenione bardziej niż krytycznie.

Generałami Janickim i Klimkiem być może powinien się zająć prokurator, bowiem możemy mieć do czynienia z działaniami grożącymi śmiercią najważniejszych urzędników w Polsce. Taka sytuacja, szczególnie po tragedii z 10 kwietnia, jest czymś zupełnie nie do pomyślenia.

W tej sprawie w narracji rządzących widać jednak niepokojącą taktykę. Zarówno obecne szefostwo BOR jak i szefowie ministerstwa SWiA winą za wszystko obarczali poprzedników. Fakt, poprzednicy prowadzili fatalną politykę, godną ostrej krytyki. Jednak również obecna władza powinna uderzyć się w piersi w sprawie incydentu prezydenckiej limuzyny. Mariusz Błaszczak wezwania do dymisji po incydencie na A4 kwitował uwagą, że ci, którzy awansowali Janickiego po Smoleńsku dziś chcą odwołania ministra po incydencie drogowym, więc niech milczą. Podobnie Błaszczak tłumaczył się z afery związanej z szefem Policji, Zbigniewem Majem. Tu znów winni byli poprzednicy. Niestety trzeba dorzucić trochę dziegciu do tej beczki.

W Polsce miała miejsce „dobra zmiana”, jak mówi PiS. Dobra zmiana powinna polegać na tym, że ekipa rządowa weźmie na poważnie odpowiedzialność za państwo. Dobra zmiana powinna skończyć z polityką obarczania winą poprzedników i opozycję – za rządów PO słyszeliśmy to wystarczająco dużo razy. Czy przez tyle miesięcy nie można było wykonać audytu w BOR? Nie można było wymienić pro forma ludzi i sprzętu kluczowego dla bezpieczeństwa Prezydenta RP? Jak pisze „wSieci” sygnały w tej sprawie były z BOR wysyłane, jednak w MSWiA nie znalazły uznania. Nie udało się również zlecić CBA kontroli w Biurze, co budzi zdziwienie. Dopiero wydarzenia związane z incydentem na autostradzie wymusiły na rządzących wykonanie naturalnych zdawałoby się czynności po przejęciu władzy. To opóźnienie obarcza polityków nadzorujących działania BOR. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że przecież PiS wciąż żyje w traumie posmoleńskiej i ma świadomość, jak fatalną politykę w sektorze bezpieczeństwa widać było za rządów PO-PSL. Niestety w sprawie incydentu na A4 widać w PiSie zbyt łatwą próbę przerzucania odpowiedzialności jedynie na poprzedników. Politycy PiS jakby nie zauważyli, że w Polsce zaszła „dobra zmiana”. Czas szukania odpowiedzialnych już mija. Teraz odpowiedzialnych PiS ma u siebie.

Podobne refleksje budzą ostatnie wywiady prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Mówiąc o konflikcie wokół Trybunału Konstytucyjnego przekonuje on, że cała wina leży po stronie opozycji. I to wina nie tylko za sam spór o TK, ale i wina za trwanie tego konfliktu. Rzeczywiście opozycja jest winna rozpoczęciu walki o TK, jednak znów spór i wina nie jest rozłożona tak, jak chcieliby politycy PiS. Obie strony wykazały się w tej sprawie złą wolą i chęcią postawienia na swoim. Opozycja dziś może eskalować konflikt, bowiem uznaje, że jej się to opłaca. Jednak i PiS nie zrobił dotąd nic, co mogłoby oznaczać realną propozycję rozładowania emocji. Ostatnia inicjatywa posła Ujazdowskiego została storpedowana natychmiast przez… posła PiS. Jacek Sasin był jednym z pierwszych, którzy zaatakowali i osłabiali propozycję wyjścia z impasu.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.