Szef BBN: Rosja musi wiedzieć, że jakikolwiek atak na Polskę oznacza militarną odpowiedź i konflikt zbrojny z całym Zachodem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube/Super Express
Fot. YouTube/Super Express

Agresywna polityka Rosji, poparta rozbudową możliwości militarnych, jest dla bezpieczeństwa Europy groźna

— mówi Paweł Soloch w rozmowie z „Super Expressem”.

Od czasu wojny z Gruzją w 2008 r. Rosja dokonała głębokiej modernizacji armii i zaczęła prowadzić agresywną i, jak się okazuje, częściowo skuteczną politykę

— dodaje szef BBN, wskazując na aneksję Krymu i „próbę powrotu do globalnej gry poprzez wysłanie swoich wojsk do Syrii”.

Jak podkreśla, Rosja nie jest dzisiaj wrogiem Polski, ale stwarza dla nas zagrożenie.

Polska jako pojedynczy kraj, ale także jako członek NATOUE, jest gotowa do dialogu z Rosją. Oczywiście pod pewnymi warunkami i z założeniem, że ten dialog ma prowadzić do zmniejszenia zagrożenia

— mówi Paweł Soloch, podkreślając że należy dążyć do tego, by Rosja miała świadomość konsekwencji swoich ewentualnych działań.

Bez wątpienia powinniśmy dążyć do tego, by Rosja miała świadomość, że jakikolwiek atak czy to na Polskę, czy inne kraje NATO - mam tu na myśli przede wszystkim kraje bałtyckie - oznacza militarną odpowiedź i konflikt zbrojny z całym Zachodem

— dodaje.

Zapytany o to, jakie powinny być nasze relacje z Ukrainą i jak należy reagować na zarzuty, że popieramy banderowców, odpowiada:

Były momenty trudne w naszej wspólnej historii. Na pewno nie możemy jako Polacy rezygnować z pamięci o rzezi na Wołyniu. Jednocześnie jednak powinniśmy pamiętać, że niepodległa Ukraina umacnia nasze bezpieczeństwo. W tym sensie, że oddziela nas od Rosji.

Jak podkreśla szef BBN, „Rosja chce odzyskać jak największe wpływy na obszarze dawnego Związku Radzieckiego”.

Chcemy przede wszystkim, aby obecność wojsk sojuszniczych była częścią systemu obronnego Sojuszu. By nie były to wyłącznie jednostki ćwiczebne. Nie chodzi nam o obecność jedynie symboliczną

— mówi. Wskazuje też, że polska armia jest w tej chwili za mała. Nie ma jednak potrzeby powrotu do poboru.

Nie jest to celowe w dobie armii zawodowych i w sytuacji, kiedy mamy potencjał kilkudziesięciu tysięcy młodych Polaków, którzy są gotowi ochotniczo stanowić o sile obronności Polski. — wskazuje Paweł Soloch. Zapytany o optymalną liczebność armii, odpowiada:

Siedmiomilionowa Finlandia ma potencjał mobilizacji 230 tys. żołnierzy. Gdyby Polska miała możliwości mobilizacyjne w wysokości 500 tys., byłoby bardzo dobrze.

mall / Super Express

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych