Kodowcy i opozycja jak przystało na zarządców kolonii i „Europejczyków” powtarzają to, co każą im mówić w Berlinie i Brukseli

Czym jest ta niebywała mobilizacja opozycji i ofensywa mediów zachodnich donoszących o zagrożeniu nacjonalizmem w Polsce? Czemu służy snucie katastroficznych wizji, co do przyszłości demokracji w Polsce przez ludzi, którzy dzierżąc do nie dawna władzę, lekceważyli zwykłych obywateli, demokratyczne reguły a teraz mają usta pełne frazesów o zagrożeniu podstawowych praw człowieka? Poziom emocji w nadbudowie jest duży, zatem warto zajrzeć do bazy, tak po marksistowsku, na zimno.

Jest to w szerszym planie obrona interesów oligarchii i spekulacyjnego kapitalizmu. Silne państwo narodowe stanowi przeszkodę dla globalizacji ekonomicznej i jej tragicznym w skutkach konsekwencjom.

Narracja neoliberalna poniosła klęskę, a znakiem tej klęski jest właśnie ciężki konflikt polityczny w Polsce. Z jednej strony mamy zwolenników narracji kosmopolitycznej, tych wszystkich, których identyfikacja z polskością jest słaba, którzy chcą widzieć polskość jako synonim ciemnoty i zacofania a zwolennikami wzmocnienia państwa narodowego, które jest ostatnią zaporą przeciw destrukcyjnym wpływom „kapitalizmu kasyna”. Jak zauważyła Hannah Arendt, państwo narodowe w sposób najlepszy zabezpiecza wolność jednostki. Obudzenie narodowe i populistyczne to reakcja obronna europejskich narodów wobec wszechmocy logiki ekonomicznej. Stąd największą obelgą, że strony kosmopolitów jest oskarżenie o nacjonalizm.

Ale to, co się dzieje w Polsce nie jest niczym wyjątkowym. Przeniesienie stosunków ekonomicznych, korporacyjnych na teren polityki to jej niszczenie. To stało się jasne za sprawą kryzysu ekonomicznego. Ale jak widać nie dla wszystkich. Logika ekonomiczna wymusza zwiększenie elastyczności zarządzania oraz maksymalizację płynności kapitału, zasobów ludzkich i technologicznych. „Płynna nowoczesność” metafora, która w Polsce zrobiła karierę dzięki pismom Zygmunta Baumana, guru lewicy, ma ekonomiczne źródło. „Płynna ponowoczesność” gdzie wszystko jest płynne, etyka, estetyka, moralność, płeć to odprysk władzy spekulacyjnego kapitału, ideologiczne uzasadnienie dla płynności finansowej i organizacyjnej. Kapitał jest amoralny, zatem im bardziej amoralny, tym mocniej trzeba wytwarzać wokół niego „moralną” aurę. Neoliberał darzy nienawiścią państwo narodowe, bo ogranicza ono jego władzę. Dlatego to, co narodowe ma kojarzyć się z faszyzmem. W tym punkcie neoliberalna narracja zbliża się do komunizmu, którzy dążył do stworzenia ponadnarodowej struktury władzy. Bo koniec końców nie bogactwo a władza jest zawsze celem podstawowym. Nie dziwi zatem jak łatwo byli komuniści przechrzcili się na neoliberałów i było to szczere. Casus środowiska „Gazety Wyborczej”, łatwość z jaką „zblatowali” się postkomunistami jest tego potwierdzeniem. Nie był przypadkiem tylko zasadą.

„Płynna nowoczesność” jako dominująca narracja niszczy wszystko co stałe, co ma oparcie w tradycji, instytucjach wiedzy, niszczy sferę publiczną bo ją prywatyzuje. Największym wrogiem dla neoliberałów-lewaków jest oczywiście Kościół katolicki, który stoi na staży struktur metafizycznych. Z punktu widzenia takiego nowoczesnego neoliberała, to aberracja, jakieś tam struktury metafizyczne. Sama instytucjonalna struktura kościoła sięgająca czasów rzymskich wobec elastyczności organizacyjnej tego, co nowoczesne, elastyczne, płynne, to absurd, nie mówiąc o idiotyczności dogmatów, w które mogą wierzyć tylko ludzie ciemni i niedokształceni. Z punktu widzenia tej logiki, to instytucja, która generuje opresję narzucając ludziom ograniczenia. Te ograniczenia nie pozwalają uczynić z nich „ludzi wolnych” czyli przede wszystkim konsumentów. Znacznie lepiej do takiego świata rządzonego prze logikę ekonomiczną pasuje ateistyczna religia jaką jest Buddyzm. Dlatego jeśli nie ateizm to właśnie Buddyzm trzeba promować.

Zatem reasumując, za tą pełną patosu retoryką obrony podstawowych praw człowieka stoi logika ekonomiczna. I jej patos też nie jest czymś nowym.

Podobnie rzecz się miała z narodzinami ideologii liberalnej w XVII/XVIII Anglii, wraz z podbojem kolonii. Chciwość i agresję londyńskiego city okraszano patosem gadania wolności i uniwersalizmie liberalizmu.

Kodowcy i opozycja jak przystało na zarządców kolonii i „Europejczyków” powtarzają to, co każą im mówić w Berlinie i Brukseli, względnie sami zgadują oczekiwania mocodawców. Są swoistymi najemnikami. Imperialistycznej narracji nie wytwarza warszawska city bo jej po prostu nie ma. Determinacja ludzi KOD-u możliwa jest dlatego, że ta narracja płynie spoza granic Polski, tam mają wsparcie. Słaba identyfikacja z polskością, skłania tych ludzi do szukania ideowego uzasadnienia swoich antypolskich postaw za  granicą, teraz na Zachodzie jak onegdaj komuniści w Moskwie. Komunizm stworzył niestety bardzo liczne społeczeństwo socjalistyczne. „Płynna nowoczesność” która generuje „płynną moralność” pozwala członkom tego społeczeństwa, bez dysonansu poznawczego bronić „cnoty” Lecha Wałęsy. Nie widzieć oczywistych oczywistości, jak zauważa klasyk. U Orwella w „1984” jest „Ministerstwo Prawdy”. W tym laboratorium prawdy, tę rolę w III RP spełniała „Gazeta Wyborcza” za pomocą badań ankietowych testowało się i testuje różnorodne wersje rzeczywistości i historii. W „płynnej nowoczesności” rządzonej przez logikę ekonomiczną mamy do czynienia ze swobodną produkcją mitów ( mit samotnego robotnika obalającego komunizm!) i płynną modyfikacją wiedzy w zależności od potrzeby, którą narzuca władza ekonomii. Fabrykuje się i zmienia prawdę historyczną, bo są tylko narracje a nie ma prawdy przedmiotowej. I ten świat jest traktowany przez zwolenników KOD-u jako oczywisty, nowoczesny, postępowy. A każda inna narracja, która kłóci się z narzuconą przez logikę ekonomiczną to faszyzm. To zafiksowanie ideologiczne jest nieuleczalne. Różnice światopoglądowe między kodowcami a patriotami są zasadnicze, sięgające głęboko w historię.

W całym tym oceanie mętnej „wolnościowej wody”, prawa człowieka dla kodowców to absolutna podstawa sensu. Patos jaki towarzyszy okrzykom wznoszonym w obronie praw człowieka, teraz, gdy mamy namacalne dowody ich łamania przez poprzednią ekipę rządzącą, podszyty jest hipokryzją, bo chodzi o własną pozycję, prestiż, wysoką samoocenę.
To nic, że to powtarzane jak mantra zaklęcie w realnym życiu nic nie znaczy, na co wskazał już Edmund Burke, zaraz po tym jak Rewolucja Francuska urodziła abstrakcyjną koncepcje praw człowieka, wraz z bardzo skutecznym instrumentem ich promocji gilotyną. „Wilki wśród baranów głoszą równość stanów”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.