Jarosław Kaczyński o szafie Kiszczaka i 100 dniach rządu: "Nie ma co kryć, że pewne błędy zostały popełnione. Dotyczy to przede wszystkim przyjazdu Komisji Weneckiej"

Fot. Kamilla Kufajew/Młodzi dla Polski
Fot. Kamilla Kufajew/Młodzi dla Polski

Nie wiem, czy jakieś szafy jeszcze się otworzą. Dla mnie nie stało się zbyt wiele, bo o prawdziwej przeszłości Lecha Wałęsy wiedziałem już dawno. Natomiast w wymiarze publicznym, szczególnie międzynarodowym, sporo się stało. To w świecie jest omawiana sprawa. Może nie jakaś super sensacja, ale rzecz dość szeroko komentowana, wywołująca jednak pewien szok. Jak wcześniej o tym mówiliśmy, to nie brano tego pod uwagę. A teraz następuje zdziwienie, że to było jednak inaczej niż oni sądzili. Trudno natomiast powiedzieć, czy wyjdą inne fakty, o których nie wiemy, albo wiemy, ale nie jesteśmy w stanie tego procesowo udowodnić

— zaznaczył Kaczyński.

Nawiązał też do niemal 30 lat III RP i tego, że opinia publiczna nie chciała uwierzyć w prowokacje służb specjalnych wymierzonych w środowiska prawicowe.

Chciałem jednak służyć naszemu krajowi. Polegało to między innymi na odrzuceniu postkomunizmu. A odrzucanie postkomunizmu, ale racjonalne, było zawsze bardzo kosztowne. Znacznie bardziej niż takie odrzucenie oszołomskie. Ta ostatnia postawa była dla postkomunizmu niegroźna. Groźni byli ci, którzy mieli jakiś pomysł na Polskę, jakieś relacje międzynarodowe, byli wolni od różnego rodzaju historycznych obciążeń

— ocenił.

Pytany o dużą krytykę, jaka spotyka rząd PiS, Kaczyński zaznaczył, że skala nieco go zdziwiła:

Spodziewałem się, chociaż niektóre formy są trochę zaskakujące. Funkcjonuje w tym przypadku samonakręcający się mechanizm. Reakcja świata zewnętrznego ma źródła w naszym kraju. Jednocześnie to potem do nas wraca i wszystko kręci się dalej. Ze strony naszych sojuszników formułowane jest oczekiwanie, żeby w Polsce był spokój, choćby przed bardzo ważnym warszawskim szczytem NATO. Tylko tyle, że to zewnętrzne poparcie, te opowieści zupełnie oderwane od rzeczywistości o zagrożeniu demokracji w kraju, są w tej chwili głównym paliwem tego, co się u nas dzieje. Można powiedzieć naszym przyjaciołom tak: zakręćcie ten kurek z benzyną, to się przestanie palić. Ale na razie, co nas martwi, nie zakręcają

— podkreślił prezes PiS.

Kaczyński mówił też o planie gospodarczym, jaki przygotowali rządzący na najbliższe lata. Cel?

Wiadomo u nas od lat, stosując analogię do stawu, kto jest dużym szczupakiem, kto jakąś mniejszą rybką, a kto zupełną drobnicą. Właściwie nie ma w tym stawie żadnego ruchu. Chcemy ten staw wzburzyć i dać szansę okoniom, by były szczupakami, a płotkom, żeby stały się okoniami

— zaznaczył lider PiS.

maf, „Gazeta Współczesna’

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych