Zmiana tonu w ocenie TW "Bolka" przez takich ludzi jak Friszke nie jest istotna. Adam Michnik będzie trwał w obronie Wałęsy. To obrona państwa, które stworzył

Fot: Jacek Strużyński. "Debata"
Fot: Jacek Strużyński. "Debata"

Reakcja prof. Andrzeja Friszke, który wprost przyznaje, że nie da się zanegować agenturalności Lecha Wałęsy, apel Waldemara Kuczyńskiego by „Lechu stanął w prawdzie” czy przyznanie Sławomira Sierakowskiego, że papiery z szafy Kiszczaka nie są fałszywką- reakcja tych trzech symbolicznych postaci polskiego życia publicznego pokazuje, że można mówić o ostateczniej porażce narracji Lecha Wałęsy w sprawie TW Bolka. Oczywiście nie pomagają jego autodestrukcyjne wpisy blogowe, które przekroczyły już poziom kuriozalności. Jednak chyba nawet bez nich ocena tego, co robił Wałęsa dla ludzi o minimalnej wewnętrznej uczciwości musi być jednoznaczna.

Friszke to naczelny historyk Gazety Wyborczej. Ostro walczył z publikacjami Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka sprzed kilku lat. Był wręcz ikoną historycznej obrony Wałęsy. „Trzeba bronić historii „S”, ale nie idąc w zaparte, bo to będzie kompletnie niewiarygodne.”- mówi dziś i przyznaje, że donosy Wałęsy szkodziły konkretnym ludziom. Sierakowski to pupilek salonu. Koncesjonowany lewicowiec oblepiony kawiorem, ale budujący wizerunek w kontrze do postkomunistów. A jednak, choć bardzo delikatnie, przyznaje, że bronić się Wałęsy za jego czyny w latach 70-tych nie da. Nieważne, że przy okazji fałszywy mesjasz polskiej lewicy usprawiedliwia Wałęsę, nonsensownie porównując go do Piłsudskiego. Istotne jest to, że nie mówi w duchu Piłata, że prawdy w teczkach nie ma. Zbliża to Sierakowskiego nie niepokornych wobec dyktatury michnikowszczyzny działaczy Razem, którzy odmówili z powodów ideowych i politycznych przyłączenia się do KOD. I w końcu Waldemar Kuczyński. Egzaltowany, histeryczny ekscentryk pasujący jako postać do kina Żuławskiego, przyznał uczciwie, że jest powalony zawartością teczek TW Bolek. „Byłem i jestem wśród broniących Lecha Wałęsę. Ale nie mogę robić tego sam tkwiąc w fałszu, że czytam co innego niż czytam.”- pisze na Twitterze, domagając się by Wałęsa stanął w prawdzie.

Zdumiewające, że jednak doczekaliśmy czasu, gdy tak charakterystyczne postacie czegoś co Ziemkiewicz nazwał „familią” a Łysiak „salonem” po lekturze teczek domagają się „stanięcia w prawdzie”. Nigdy nie zaapeluje tak Adam Michnik, który od początku kierowania Gazetą Wyborczą był politykiem jak Camille Desmoulins, który nie z mównicy sejmowej, a za pomocą propagandy w prasie budował realną władzę. Cała jego koncepcja III RP opiera się na zakopaniu teczek, które sam miał okazję na początku lat 90-tych poznać. Czytając dziś drobny ich wycinek, z żałosnymi listami polskich aktorów, wiernopoddańczymi wyznaniami reżimowych dziennikarzy, którzy dziś są wziętymi komentatorami rzeczywistości, można zrozumieć strategię naczelnego „Gazety Wyborczej”. Skala upodlenia ludzi, którzy mieli być arbitralnie narzuconymi przez niego autorytetami, tak bardzo go przeraziła, że uznał, iż teczki należy zamknąć. Wydaje się, że Michnik jest uczciwy wewnętrznie w tej koncepcji.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.