Passent, Urban, Kiszczak… List do generała scala układankę. Nowoczesne marionetki chodzą na starych, czerwonych sznurkach? WIDEO

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Szanowny Panie Generale! W tych trudnych dla kraju i Pana osobiście dniach ośmielam się napisać kilka słów, by dać dowód pamięci i poparcia dla linii, którą Pan realizuje. Ponieważ kiedyś dzieliłem się przy innej okazji uwagami krytycznymi, tym razem muszę stwierdzić, ze było to dobre przemówienie w znacznie trudniejszej sytuacji

— pisze Passent. List ma jednak w sobie ziarno krytyki, czym publicysta „Polityki” tłumaczy dziś swoją aktywność.

Jak to mogło się stać, ze w resorcie, w którym jest tak szczegółowy dobór kadr, tak wysokie upartyjnienie etc. – mogło dojść do takiego zwyrodnienia kilku pracowników?

— pyta Passent, zarzucając generałowi, że opinia publiczna nie zna „wszystkich szczegółów” i „nie ma zaufania do wersji oficjalnej”. Ubolewa, że bezkarność policjantów w Bydgoszczy, Nowej Hucie i w sprawie Grzegorza Przemyka doprowadziły do zdemoralizowania „osobników w rodzaju Grzegorza Piotrowskiego”.

Na marginesie, w listopadzie 2011 roku „Rzeczpospolita” ujawniła, że morderca ks. Jerzego Popiełuszki – Grzegorz Piotrowski pisze w antyklerykalnym czasopiśmie „Fakty i Mity” pod dwoma pseudonimami: Dominika Nagel i Anna Tarczyńska. Redaktor naczelny gazety – Roman Kotliński, wspólnie z zastępcą Jerzego Urbana (tygodnik „NIE”) byli posłami Ruchu Palikota. Tydzień temu redakcja „Faktów i mitów” została przeszukana, a Kotliński aresztowany. Prokuratura postawiła mu kilka zarzutów, w tym najcięższy - podżegania do zabójstwa byłej żony.

CZYTAJ WIĘCEJ: Trzy miesiące aresztu i zarzut nakłaniania do zabójstwa własnej żony. Naczelny „Faktów i Mitów” Roman K. na dołku…

Wracając do Passenta, z krytyki zawartej w liście przebija wyraźna troska o wiarygodność Polski Ludowej.

Jest bowiem jasne, że jeżeli awanturnicy z opozycji będą mogli poderwać ludzi do walki z władzą socjalistyczną, to Grzegorze Piotrowscy znów poczują się niezbędni i nie będzie można walczyć z nimi, gdyż walczyć na dwa fronty jest trudno. /Choć ma to tez swoje zalety./

— pisze Passent i kończy swój list następującym stwierdzeniem:

Pragnę Pana zapewnić o poparciu i mojej pamięci. Proszę przyjąć wyrazy szacunku.

CZYTAJ WIĘCEJ: Passent tłumaczy się z listu do Kiszczaka i pyta z wyrzutem: „Czy IPN może publikować cokolwiek, co skonfiskuje w czasie rewizji?”

Publicysta „Polityki” nie sądził, że jego prywatny list stanie się kiedyś publiczny. Pewnie stąd ta irytacja. Tłumaczenie, że to wyraz sprzeciwu, wypada raczej pokrętnie. Passent pisze, że „wyrazy poparcia dla ówczesnej linii, zagrożonej przez partyjny beton i przez zwolenników konfrontacji po stronie opozycji, wynikała z moich ówczesnych poglądów”. Dodaje jednak, że „dzisiaj, po ponad 30 latach, inaczej rozłożyłby akcenty”. Czyżby? Trwające do dziś schadzki z Urbanem dowodzą czegoś zupełnie innego. Postkomunistyczna sitwa robi wszystko, by trwać. Nowymi kukłami, maszerującymi w obronie demokracji, poruszają nadal stare, przepocone, czerwone sznurki.

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.