Czterdziestolatek patrzy na „Bolka”. Jeśli spojrzeć na szeregi obrońców Lecha Wałęsy to widać, jak ogromne szkody wyrządziła III RP pierwszemu pokoleniu swoich dzieci

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

W sprawie TW „Bolka” chodzi nie tyle o Lecha Wałęsę, ile o kondycję i podstawę III RP. Zostało to już wielokrotnie i słusznie powiedziane. Że bohaterowie powinni być prawdziwi, a nie fałszywi, a porządny mit założycielski ma być mitem tylko z nazwy, a nie treści. Powiedziane zostało też, że dzisiejsza dość powszechna obrona „Bolka” to kwik dogorywającej pookrągłostołowej republiki.

„Bolkowy” przełom wpisuje się w całą serię przełomów, z jakimi mamy do czynienia. Dzisiejsza Polska jest w trudniejszej i ciekawszej sytuacji niż kilka lat temu. Sami od siebie wymagamy więcej, mamy większe ambicje, a i świat stawia nas przed wielkimi próbami. Jeszcze kilka lat temu w mainstreamowych dyskursach nie było mowy ani o wyrwaniu się z pułapki średniego rozwoju, ani o kryzysie Europy, ani o bezpośrednich zagrożeniach u naszych granic.

Najpoważniejszym wyzwaniem była budowa autostrad czy dostosowanie się do najnowszego pakietu klimatycznego. W porównaniu z tworzeniem samodzielnej potęgi gospodarczej, stawieniem czoła Rosji czy odnalezieniem się na gruzach nie tylko Unii, ale w ogóle Europy – to po prostu zwykłe błahostki.

A jeśli dziś Polacy chcą (lub raczej muszą) zabrać się za cele większe, to wymaga to od nas formatu odpowiedniego na trudne czasy, pełne zagrożeń i szans. Potrzeba nam i lepszych elit, i klasy średniej, i całego społeczeństwa, jeśli mamy zacząć grać w pierwszej lidze. I to wszystko jedno, czy chodzi o pozycję polityczną Polski, czy jej promieniowanie cywilizacyjne, czy budowę polskiego kapitału i innowacyjnej gospodarki.

I tu właśnie dochodzimy do sprawy „Bolka”, a konkretniej frontu jego obrońców. A jeszcze konkretniej, tej części, która działa bezinteresownie – czyli nie należy do partii opozycyjnych, nie trzyma w domu teczek, nie donosiła i nie jest jakoś specjalnie uprzywilejowana, choć zapewne trudno ją uznać za tzw. ofiary transformacji.

To ludzie na ogół z pokolenia 40-latków, o ustabilizowanej pozycji zawodowej, czasem pamiętający PRL i uważający, że III RP to sukces na miarę naszych możliwości. Pokolenie, które zaakceptowało skromny status Polski wśród krajów Zachodu, uważa politykę za brudną sprawę i w pocie czoła spłaca kredyty, zasłużenie żyjąc na względnie przyzwoitym poziomie. To ludzie, którzy zbudowali obecną Polskę i dzięki którym różni się ona od Ukrainy. Lemingi.

Jeśli spojrzeć na szeregi obrońców Lecha Wałęsy (a właściwie: legendy Lecha Wałęsy), to widać, jak ogromne szkody wyrządziła III RP pierwszemu pokoleniu swoich dzieci. Jego przedstawiciel ma wszystkie przymioty, by stać się świadomym obywatelem, a jednak nie chce z nich korzystać. Widzi wady i upadek Zachodu, a jednak wciąż ma jego kompleks i nadal pragnie podążać jego drogą. Już wie, że kapitał ma narodowość, ale nie chce uznać w tym jednej z przyczyn swojej niskiej zamożności. Widzi, czym jest islam, ale wciąż boi się swojej własnej kultury. Już zrozumiał, że jest wykorzystywany, ale nadal nie chce przyznać, że to źle.

No i wreszcie – wie, że „Bolek” donosił za pieniądze i wie, kto jest „Bolkiem”. Ale jeszcze usiłuje trzymać się „legendy” i chwyta się argumentów drugorzędnych, na przykład, że obcy ukradną nam zwycięstwo nad komunizmem – zupełnie, jakby to się już dawno nie stało i jakby dziś miało to jakiekolwiek znaczenie (nie wypominając, że jest to argument ksenofobiczny). Nie chce też skonfrontować postawy „Bolka” z postawą starszych o pokolenie bohaterów czasu wojny, których zresztą podziwia i szczyci się nimi, zwłaszcza jeśli ma ich wśród swoich przodków, a nierzadko ma.

Można więc powiedzieć, że pokolenie lemingów przeszło pół drogi. Wie, że coś jest nie tak, ale jeszcze nie jest gotowe powiedzieć, co dokładnie. I jak to zmienić.

Pytanie, czy czterdziestolatkowie zrobią drugi krok. Z jednej strony powinni – wszak są już wyposażeni w wiedzę. Z drugiej strony, musieliby przyznać sami przed sobą, że więcej niż pół życia spędzili w kłamstwie lub niewiedzy. Kto został ukształtowany nie tyle w pogardzie do własnego kraju, ile w dogmacie odwróconych wartości, musi przejść bardzo bolesną transformację. Dla młodzieży to znacznie łatwiejsze (jeśli w ogóle potrzebne).

Ale żeby budować nową Rzeczpospolitą, niekoniecznie w Rymkiewiczowskim pięcionarodowym rozumieniu (na początek wystarczy mniej ambitna wersja), Polacy muszą odrzucić magdalenkowy mit założycielski z jego zatrutymi elementami: kłamstwami oraz akceptacją zdrady, nadużyć i podległości. Drodzy rówieśnicy, jeśli nie uznamy podstawowych prawd, nie będziemy w stanie wydobyć się nie tylko z poczucia niższości, ale i nie będziemy zarabiać pieniędzy.

Do dalszego rozwoju potrzebny jest nam nie tylko bilion z planu Morawieckiego, ale przede wszystkim pewność swojej wartości, tym razem oparta na prawdziwych podstawach.

Marek Wróbel

Prowadzi Fundację Republikańską oraz kwartalnik Rzeczy Wspólne


A jednak „Bolek”. Teczki ukryte przez szefa bezpieki PRL pogrążają nie tylko Wałęsę, lecz także całą III RP. Nowy numer tygodnika „wSieci” już w sprzedaży.

E - wydanie dostępne na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html. Przeczytaj koniecznie!

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych