Kolejny wywiad Wałęsy. I niebywała pogarda, gdy mówi o kolegach, na których donosił: "Nic nie znaczyli w tamtym czasie i dziś nie znaczą". [WIDEO]

fot. TVN24/wPolityce.pl
fot. TVN24/wPolityce.pl

Przebywający w Miami Lech Wałęsa udzielił kolejnego już wywiadu Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej, w którym zaprzecza autentyczności dokumentów ujawnionych przez IPN. Choć jak twierdzi – nawet się z nimi nie zapoznał.

Nie zapoznałem się z tymi dokumentami, z daleka aż śmierdzi, że to jest podrabiane. W związku z tym oni sami wpadną na tym

— stwierdził b. prezydent.

Tłumaczył też swoją „koncepcję dialogu” komunistami:

Można było radykalnie, tak jak na Ukrainie - i tak skończyć - i można tak, jak ja zaproponowałem - negocjacje, rozmowy, poznanie przeciwnika, aby z nim dobrze walczyć. Trzeba będzie o tym publicznie mówić, aby ludzie wybierali z tych dwóch dróg

Wałęsa przyznał, że Solidarność wypełniła już swoją rolę, więc w pewnym sensie się skończyła.

Solidarność swoją rolę spełniła. To była prosta filozofia - nie możesz podnieść ciężaru, to doproś. Wtedy mieliśmy ciężar komunistyczny, Związek Sowiecki i to zostało załatwione pod moim przewodnictwem. Dziś jest budowanie Europy, a jutro globalizacja. Ja się na to po prostu przeniosę i jeszcze parę dni na tym świecie będę wojował

— powiedział. Zapewnił jednak, że nie ma zamiaru opuszczać Polski.

Kocham Polskę i nikt mnie stamtąd nie wyrzuci, ani nie wyprowadzę się. Będę jednak jeździł do Miami i w inne miejsca. Lubię Miami

-– stwierdził.

Wałęsa zapowiedział też, że gotów jest poddać udostępnione przez IPN dokumenty – weryfikacji międzynarodowych ekspertów.

Z daleka aż śmierdzi, że to jest podrabiane. W związku z tym oni sami wpadną na tym, bo tam ludzie wyłapią to, a potem gdyby były wątpliwości, oddam do międzynarodowego sprawdzenia. Nie pozwolę, aby trup Kiszczaka wygrał. Przegrał jako żywy, a trup wygrał?

— zapowiedział Wałęsa.

W Stanach i nie tylko w Stanach dokładnie sprawdzą wszystko i nie da się oszukać. W Polsce można, ale w innym miejscu nie

— dodał. Odnosząc się do zawartości dokumentów ( z którymi, jak stwierdził wcześniej – wcale się nie zapoznał) b. prezydent – powiedział:

Połowę ludzi w donosach znam, nic nie znaczyli w tamtym czasie i dziś nie znaczą. Połowy w ogóle nie znam, w ogóle nigdy nie usłyszałem nazwiska, ani nie znam ludzi. Jak przyjrzymy się dokładnie tym dokumentom to wyśmiejemy, bo widać, że lipa

– powtórzył swoją tezę.

ansa/TVN24.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.