Szafa Kiszczaka, to także dowód na uczciwość przy „okrągłym stole”. Ilu jego uczestników dygało przed generałem ze strachu?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. youtube.com
fot. youtube.com

Potwierdza się to, o czym każdy rozsądny dobrze wiedział. Wywożone z MSW i niszczone dokumenty były ledwie małą cząstką przestępstw dokonanych przez aparat bezpieki także w czasach rządu Tadeusza Mazowieckiego.

Tylko skrajni naiwniacy mogli wierzyć, że teczki z aktami wywożono i niszczono. Banda ówczesnych opryszków na pewno licznie kopiowała, ale przede wszystkim kradła sekretne papiery bezpieki, bo dobrze wiedziała, że w przyszłości, także tej najbliższej, będą warte wiele. I były.

Najważniejsze dokumenty ukradł z całą pewnością herszt bezpieki, a skonfiskowane teraz przez IPN, to pewnie tylko jakiś fragment ogromnej całości. Jeśli kradł generał, to jego podwładni nie byli na tyle głupi, by z wzoru dowódcy nie korzystać. Wdowa po Kiszczaku dała swym uczynkiem mocny sygnał innym wdowom po generałach, pułkownikach, majorach i funkcjonariuszach bezpieki niższych szarż. Zapewne oni również pozostawili po sobie nieźle ukryte szafy. Tylko po tym, co się stało, wdowy już nie pójdą do IPN. Prędko się zorientują, że są inne miejsca, w których dobrze zapłacą rezygnując z powiadomienia prokuratury.

Znając dziś dokładnie ów system, a nie tylko domyślając się o jego istnieniu, można jeszcze bardziej zdecydowanie oceniać całe to zbiegowisko zwane „okrągłym stołem”. Przecież to główny jego organizator decydował, kto może brać udział w rozmowach przy najważniejszym stole, kto tylko przy tzw. podstolikach, a kogo w ogóle się przez drzwi nie wpuszcza. Pamiętacie Państwo te niby to kłótnie, że ten to owszem, ale tamci dwaj – absolutnie. Z ekstremistami władza ludowa rozmawiać nie będzie. Ale mając tyle dokumentów w brudnych łapach można było z łatwością zrobić ekstremistę z każdego. Nawet z faceta, który od dawna grał na obie strony. Ilu takich właśnie ekstremistów „okrągły stół” zdobiło? Pewnie i to wyjdzie kiedyś na jaw. Sprytnie sfotografowane toasty „za waszą i naszą” stanowią ledwie skromną ilustrację prawdziwych stosunków pomiędzy - przypomnijmy tę nomenklaturę - stroną rządową a stroną społeczną.

A co było potem, też dało się spamiętać. Wasza ideologia, nasze konta bankowe. I gwarantowane pełne bezpieczeństwo. Aż do śmierci. I tak po dziś dzień.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych