Dr Gontarczyk: Jeśli archiwów jest więcej, to bez wątpienia możemy mieć do czynienia z petardą, a nie kaczką dziennikarską. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. wPolityce.pl/TVP
Fot. wPolityce.pl/TVP

Po technicznym zabezpieczeniu akta powinny być upublicznione. I to jak najszybciej

— mówi o archiwach przejętych u Kiszczaka dr Piotr Gontarczyk.

wPolityce.pl: Emocje i wyobraźnię rozbudza sprawa prywatnego archiwum Czesława Kiszczaka. Czy w Pana ocenie możemy mieć do czynienia z „petardą”? Czy też emocje są podgrzewane na wyrost?

Dr Piotr Gontarczyk: Mam nadzieję, że mamy do czynienia z ważnymi archiwami. Pierwsze sygnały wskazują, że te materiały są wartościowe. Jeśli archiwów jest więcej, jeśli one dotyczą większej liczby osób niż tylko Lecha Wałęsy, to bez wątpienia możemy mieć do czynienia z „petardą”, a nie kaczką dziennikarską. Dokumenty dotyczące rozmowy TW Bolka z 1974 roku zapowiadają bardzo ciekawe materiały.

Co z tymi materiałami powinno się obecnie stać? Powinny zostać upublicznione? A może najpierw opisane i przeanalizowane przez historyków Instytutu?

Bez wątpienia te materiały muszą być opracowane od strony technicznej i formalnej przez pracowników IPN. Nie wiadomo, w jakim stanie są te archiwalia. Jednak po technicznym zabezpieczeniu akta powinny być upublicznione. I to jak najszybciej. To nie powinno zostać opracowane przez pracowników IPN, ponieważ rodziłoby to pretensje do Instytutu. Te archiwalia powinny być w normalnej procedurze udostępnione historykom.

Już pojawiły się pretensje do IPN-u, mówił o tym m.in. Krzysztof Wyszkowski, że Instytut wcześniej nie zainteresował się archiwami Kiszczaka, że nie wszedł do jego mieszkania i nie sprawdził, co się u niego znajduje.

Pan Krzysztof Wyszkowski jest postacią wspaniałą i zasłużoną. Jednak w ocenie IPN zdarza mu się mylić. I tak traktuję tę wypowiedź. IPN jest instytucją państwową, która musi działać w oparciu o prawo. Instytut nie może łazić po domach i szukać archiwów. Tu potrzebne są dowody, potrzebne są działania Policji, służb. Jednak, żeby wejść do kogoś do domu, potrzebne są naprawdę solidne przesłanki.

W tej sprawie nie było do tego przesłanek?

Z tego co wiem, nie było. Pretensje do IPN czy prezesa IPN w tej sprawie są zupełnie bezzasadne.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych