Duże problemy Michała M. Lisieckiego, właściciela pism „Wprost” i „Do Rzeczy”. Jak informuje „Gazeta Finansowa”, do mieszkania biznesmena weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Duża awantura była. Wjechali w pełnym rynsztunku
— opowiada jeden z sąsiadów Lisieckiego cytowany przez pismo.
Choć „GF” łączyła całe zdarzenie z aferą podsłuchową, to nadesłane do naszej redakcji oświadczenie CBA rzuca inne światło na sprawę.
Z całą stanowczością dementujemy pojawiające się nieprawdziwe informacje, że czynności wykonywane przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w domu Michała Lisieckiego dotyczyły tzw. afery podsłuchowej. CBA wykonywało czynności na charakterze procesowym polegające na żądaniu wydania rzeczy na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga i absolutnie nie dotyczą tzw. afery podsłuchowej, na co zupełnie mylnie wskazują niektóre media. Szerokie wielowątkowe śledztwo dotyczy spraw gospodarczych.
Jak informują przedstawiciele prokuratury, przeszukanie domu Lisieckiego jest związane z poszukiwanymi przez śledczych dokumentami. Sam zainteresowany podkreśla w przesłanym oświadczeniu, że nie jest „w kręgu zainteresowania Biura”.
W związku z informacją opublikowaną w dn. 17 lutego 2016 r. przez portal „GF24 – Gazeta Finansowa Online” oświadczamy, że informacje te są nieprawdziwe, nierzetelne i wprowadzające w błąd.
Nie jest prawdą, że funkcjonariusze CBA weszli w dniu 15 lutego 2016 r. do mieszkania Michała Lisieckiego w związku ze śledztwem w sprawie nielegalnego nagrywania polityków. Nie jest również prawdą, że CBA dokonało przeszukania mieszkania w celu zajęcia nośników należących do Michała Lisieckiego. Funkcjonariusze CBA nie dokonali przeszukania mieszkania Lisieckiego ani nie zajęli żadnych przedmiotów. Nie było też żadnej „akcji CBA w pełnym rynsztunku” - jak relacjonowała „Gazeta Finansowa”. Jedynie dwoje funkcjonariuszy w ubraniach cywilnych w holu budynku spisało stosowny protokół. Na tym czynność zakończono.
Centralne Biuro Antykorupcyjne, wysyłając funkcjonariuszy do Michała Lisieckiego, działało na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Ta ostatnia podkreśla, że prezes PMPG Polskie Media nie jest w kręgu jej zainteresowania, a jedynie może być w posiadaniu dokumentów finansowych, poszukiwanych do postępowania w sprawie innej firmy. Jak informuje prokuratura, firma należąca do prezesa Lisieckiego dawno temu miała kontakty handlowe z tą spółką.
Informacja podana przez „Gazetę Finansową” jest nie tylko nierzetelna, ale zniesławia Michała Lisieckiego i ma na celu zdyskredytowanie jego osoby. To zresztą nie pierwsze tego typu działanie „Gazety Finansowej” pod adresem prezesa PMPG Polskie Media. Do sprostowania publikacji z 2013 r. „GF” była zobligowana wyrokiem sądu ](http://www.media.pmpg.pl/pr/268290/gazeta-finansowa-piotra-bachurskiego-zobligowana-wyrokiem-sadu-do-sprostowania-pomowien-pod-adresem-pmpg). Wobec powyższego podjęte zostaną odpowiednie kroki prawne.
Prezes PMPG Polskie Media od końca ubiegłego tygodnia przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracuje nad uruchomieniem nowego projektu - budowy oddziału PMPG. 15 lutego 2016 r. był gościem na gali Grammy Awards, o czym publicznie informował w mediach społecznościowych, hołdując wyznawanej przez siebie zasadzie transparentności i otwartości. W sercu Hollywood wydał przyjęcie inaugurujące nowy projekt PMPG. Więcej informacji o tym projekcie przekażemy w najbliższych dniach.
W imieniu spółki (-) Anna Pawłowska-Pojawa PR Manager PMPG Polskie Media
lw, gf24.pl, CBA
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/281995-duze-problemy-wlasciciela-wprost-i-do-rzeczy-cba-przeszukuje-dom-michala-lisieckiego-wjechali-w-pelnym-rynsztunku