Lech Wałęsa, w wywiadzie udzielonym niedługo przed przejęciem przez IPN materiałów z „szafy Kiszczaka”, groteskowo tłumaczy, co stało się za jego prezydentury z teczką „Bolka”. Powtarza też, że nie był agentem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wdowa po Kiszczaku chciała 90 tys. zł za dokumenty dotyczące m.in. TW „Bolka”. Kulisy skandalu wychodzą na światło dzienne
Niech on się lepiej dowie, gdzie jest 100 grubych tomów dokumentujących moją walkę. Robią problem o 20 kartek, a zniknęło 100 tomów
— rzuca były prezydent w „Rzeczpospolitej” pod adresem Piotra Semki, który pytał co stało się z dokumentami „Bolka”, których wydania Kancelaria Prezydenta z czasów pańskiej prezydentury zażądała od gdańskiej delegatury UOP i które wróciły z licznymi wyrwanymi stronami.
Chciałem zobaczyć, na czym polega to oszustwo. Ja tego nawet nie oglądałem, nie miałem czasu na takie błahostki. Moi pracownicy przeglądali te dokumenty i nie przypuszczam, żeby coś z tego mogło zaginąć. Meldowali mi, że to są same ksero z ksero
— dodaje Wałęsa.
Noblista twardo zarzekał się, że nie był TW „Bolkiem”.
Oczywiście, że nie byłem. Pamięta pan hasło: zwycięzcy się nie sądzi? Kto tu jest zwycięzcą? Kto tym wszystkim kierował? Gwiazda? Borusewicz? No żarty!
— stwierdza.
Pokrętnie tłumaczy dlaczego nagle zrezygnował z zorganizowanej przez IPN, na jego własny wniosek, debaty na temat agenta „Bolka”, w której mieli wziąć udział historycy i biografowie dawnego lidera „Solidarności”. Według Wałęsy, warunki debaty, jakie mu przedstawiono, były nieuczciwe i dlatego nie mógł się na nią zgodzić.
Nie mogłem pozwolić, żeby ktoś zdominował debatę i nie dał mi dojść do słowa. Ustalenia porobiono takie, żeby to oni zawsze kończyli sprawę. Tak nie można
— mówi w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Lech Wałęsa, w wywiadzie udzielonym niedługo przed przejęciem przez IPN materiałów z „szafy Kiszczaka”, groteskowo tłumaczy, co stało się za jego prezydentury z teczką „Bolka”. Powtarza też, że nie był agentem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wdowa po Kiszczaku chciała 90 tys. zł za dokumenty dotyczące m.in. TW „Bolka”. Kulisy skandalu wychodzą na światło dzienne
Niech on się lepiej dowie, gdzie jest 100 grubych tomów dokumentujących moją walkę. Robią problem o 20 kartek, a zniknęło 100 tomów
— rzuca były prezydent w „Rzeczpospolitej” pod adresem Piotra Semki, który pytał co stało się z dokumentami „Bolka”, których wydania Kancelaria Prezydenta z czasów pańskiej prezydentury zażądała od gdańskiej delegatury UOP i które wróciły z licznymi wyrwanymi stronami.
Chciałem zobaczyć, na czym polega to oszustwo. Ja tego nawet nie oglądałem, nie miałem czasu na takie błahostki. Moi pracownicy przeglądali te dokumenty i nie przypuszczam, żeby coś z tego mogło zaginąć. Meldowali mi, że to są same ksero z ksero
— dodaje Wałęsa.
Noblista twardo zarzekał się, że nie był TW „Bolkiem”.
Oczywiście, że nie byłem. Pamięta pan hasło: zwycięzcy się nie sądzi? Kto tu jest zwycięzcą? Kto tym wszystkim kierował? Gwiazda? Borusewicz? No żarty!
— stwierdza.
Pokrętnie tłumaczy dlaczego nagle zrezygnował z zorganizowanej przez IPN, na jego własny wniosek, debaty na temat agenta „Bolka”, w której mieli wziąć udział historycy i biografowie dawnego lidera „Solidarności”. Według Wałęsy, warunki debaty, jakie mu przedstawiono, były nieuczciwe i dlatego nie mógł się na nią zgodzić.
Nie mogłem pozwolić, żeby ktoś zdominował debatę i nie dał mi dojść do słowa. Ustalenia porobiono takie, żeby to oni zawsze kończyli sprawę. Tak nie można
— mówi w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/281976-walesa-groteskowo-o-dokumentach-wyrwanych-z-teczki-bolka-robia-problem-o-20-kartek-ja-tego-nawet-nie-ogladalem-znalazly-sie-w-szafie-kiszczaka