Na histerię KOD, Czerskiej czy PO można machnąć ręką. Głosów w stylu prof. Bugaja trzeba jednak wysłuchać. Tym bardziej, że #dobrazmiana kuleje przynajmniej na kilku polach

YT
YT

Wielokrotnie już mówiłem, że kiedy jestem bardzo wściekły na ten PiS, to czytam „Gazetę Wyborczą” i mi przechodzi

— mówił jeszcze w grudniu prof. Ryszard Bugaj.

WIĘCEJ: Prof. Bugaj o amoku ”Wyborczej”: „Jak widzę to, co się mówi krytycznie o rządzie PiS, to mi się robi niedobrze”

Najwyraźniej z końcem ubiegłego roku profesorowi skończyła się prenumerata „Gazety Wyborczej”, bo od stycznia w coraz bardziej jednoznaczny sposób sugerował, że nie podoba mu się kierunek, w którym zmierza nowy rząd oraz styl, w jakim to robi. Wreszcie - co również zapowiadał we wcześniejszych wywiadach - zrezygnował z uczestnictwa w Narodowej Radzie Rozwoju powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę.

WIĘCEJ: Prof. Bugaj zrezygnował z członkostwa w Narodowej Radzie Rozwoju przy prezydencie. „Rada nie wypełnia roli niezależnego ciała”

O ile na histerię Komitetu Obrony Demokracji, obrońców wolności słowa z Czerskiej i rzucających się Reytanem polityków Platformy można i trzeba machnąć ręką, o tyle głosów w stylu prof. Bugaja trzeba jednak wysłuchać. Nie dlatego, by miał on wyłączność na nieomylność - w moim przekonaniu wiele uwag, jakie wygłasza dziś ekonomista jest nietrafnych i nieco przesadzonych. Słychać je jednak o tyle mocno, że po pierwsze - Bugaja ciężko zapisać przecież do jaskiniowych antypisowców, a po drugie - tego typu głosy od razu są nagłaśniane przez media spod znaku TVN (dziś Bugaj był pozytywnym bohaterem głównego wydania „Faktów”) czy wspomnianej na początku „Wyborczej”, którą sam zainteresowany szanuje, nazwijmy to delikatnie, umiarkowanie.

To zresztą charakterystyczny dylemat dla tych, którzy mniej lub bardziej po cichu kibicują nowej władzy i jej planom, a którym nie podobają się poszczególne zapisy czy posunięcia. Dylemat, który można sprowadzić do wyboru: krytykować PiS i, chcąc nie chcąc, wpisać się w groteskową orkiestrę Jarosława Kurskiego (urocze było zdziwienie „Wyborczej”, że na łamach „wSieci” czy wPolityce.pl krytykujemy niektóre zagrania rządu), czy milczeć i udawać, że wszystko jest doskonale.

Bugaj, nawet jeśli przesadza, wybrał ścieżkę numer jeden, ponieważ jest do bólu niewzruszony na opinie innych - mówi, co myśli. Tak było gdy stawał w obronie Jarosława Kaczyńskiego i PiS (wielokrotnie), tak jest i teraz. Często cytujemy na naszym portalu jego opinie, dzwonimy po komentarz - lubię rozmawiać z prof. Bugajem, bo jego ocena zawsze jest trzeźwa, niezależna, oryginalna. Nie trzeba się z nim dziś zgadzać w stu procentach, różnie można oceniać jego gest, ale warto spróbować go zrozumieć, wczytać się w jego argumentację, bo to reakcja części wyborców. Tym bardziej, że przynajmniej w  #dobrazmiana kuleje na kilku polach.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.