Program 500+ nie podoba się rodzinie Platformy. I słusznie, bo familia szwagrów jest ważniejsza, a nawet decydująca…

Fot. PAP/Schetyna
Fot. PAP/Schetyna

Jestem pewien, że wszelkie krytyki skierowane w stronę organizacji PO są i tym razem chybione. Zapewne pozwalają sobie na nie wyłącznie ludzie nieczuli na różne niedole, albo przynajmniej mało orientujący się w społecznych potrzebach. Jeśli najważniejsze persony PO, wspierane na dodatek przez wybitne jednostki innych światłych ugrupowań, jak choćby były minister Sawicki, czy nawet tak rzadki intelekt, jak należący do dawnego asystenta Leszka Balcerowicza, mają krytyczny stosunek do programu PiS w sprawie dodatków pieniężnych dla dzieci – widać na horyzoncie porażkę.

Wiem, wiem. Złośliwych w ekipie rządzącej nie brakuje, tak samo zresztą, jak wśród wielu sympatyków PiS. Dlatego też ich oceny opozycyjnych głosów nie mogą być w pełni akceptowane. Na pewno ten i ów wywodzący się z elektoratu partii sprawującej dziś władzę będzie na siłę przypominał odległe, bo przecież aż sprzed kilku, albo kilkunastu miesięcy, fakty dbania o rodzinę w nieco inny sposób. Bo poprzednio rodzina też była ważna, tylko akcenty jej wspierania były nieco inaczej rozłożone. Dzieci, owszem. Ale nadające się do zatrudnienia w państwowych agendach i spółkach. Jedno dziecko samego premiera zawędrowało aż lotniczej SA. I także do zaprzyjaźnionej z nią, słynnej ze staranności i solidności firmy Amber Gold. Drugie tak wspaniale prowadziło internetową witrynę, że aż utworzyła się kolejka ogłoszeniodawców. Nie tylko prywatnych. A dziwić się nie ma czemu – jakość, niedowiarki, jakość! Przynajmniej na poziomie latorośli premiera, albo choćby wicepremiera, będącego równocześnie ministrem finansów.

Ale sukces poprzedniej ekipy byłby na pewno mniejszy, gdyby stawiała ona tylko na dzieci. W poprzednim wydaniu niezwykle liczącą się grupą pod względem państwowego wsparcia był ogromny zastęp szwagierek, szwagrów, pociotków. Do familii anektowani byli też wypróbowani przez lata kumple i koledzy, którzy albo prędko przystosowywali się do zasad rodzinnej gry, albo nawet potrafili do niej wnieść nowe, oryginalne obyczaje. Część tych zasad, wcale niebagatelna, trafiła jakimś zrządzeniem losu na taśmy kelnerów. Żeby jednak dać świadectwo prawdzie, nie wszystkich one zachwyciły, ponieważ o wiele gorszą gangreną okazali się realizatorzy dźwięku tego nagrania. Też mam do nich trochę zastrzeżeń, niektóre fragmenty odkrywczych wyznań mają na taśmie kiepską jakość.

Napisawszy to wszystko, mam do rządzących i ich zwolenników dość skromną, ale kategoryczna prośbę – nie potępiajcie w czambuł połajanek i obsztorcowań Schetyny Grzegorza, Petru Ryszarda, Sawickiego Marka i osobowych zestawów głośnomówiących, stanowiących z nimi komplet. Jeszcze chwila, a nie będą się już niczym różnić od N. Stefana. I wówczas powinny pojawić się dodatkowe zastępy sanitariuszy.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.