Niewielu jest chyba Polaków, którzy na serio wezmą nagły zwrot Platformy, która ruszyła na wojnę z rządem pod hasłami „500 złotych na każde dziecko”. Osiem lat rządów partii Tuska, Kopacz i Schetyny każdemu w miarę rozsądnemu wyborcy jasno chyba pokazały, że zabrać to i owszem, świetnie umieją, ale z dawaniem dużo gorzej. Cyniczne rechoty Tuska, że co on może zrobić skoro Polacy nie chcą rodzić dzieci, powinny wystarczyć tu za cały komentarz.
W tej sprawie warto jednak dostrzec zapowiedź nowej taktyki politycznej Platformy. A precyzyjniej mówiąc - powrotu do kursu, którym szła w latach 2005-2007 i który ostatecznie dał tej partii zwycięstwo. W największym skrócie polegał on na cichym sygnalizowaniu elektoratowi postkomunistycznemu iż żadnych poważnych zmian partia ta nie zamierza przeprowadzać, a jednocześnie na głośnym wołaniu w kierunku do wyborców pragnących zmiany iż PO zrobi lepszą, mądrzejszą i bardziej zdecydowaną rewolucję.
Sprzeczne? Możliwe, ale wtedy zadziałało. Starsi pamiętają pewnie umizgi do postkomunistów z „Polityki” połączone z zapowiedziami doskonalszej niż ta pisowska lustracji. Oczywiście, żądnej lustracji potem nie było, ścigano za to autorów niewygodnych prac magisterskich. Przypomnijmy też sobie uspokajanie wpływowych lobbies wyzyskiwaczy połączone z obietnicami iż zwykłym Polakom „będzie żyło się lepiej” bo skończy się wyzysk staruszek. Jak potem było, wiemy. Podobnie z polityką zagraniczną: miała być równie zasadnicza jak pisowska, ale przeprowadzana delikatniej. Skończyło się na hołdowniczym ofiarowaniu polskiej suwerenności Berlinowi.
Realizował to wszystko wówczas Grzegorz Schetyna, nic więc dziwnego, że dziś próbuje do tej taktyki wrócić.
CIĄG DALSZY NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niewielu jest chyba Polaków, którzy na serio wezmą nagły zwrot Platformy, która ruszyła na wojnę z rządem pod hasłami „500 złotych na każde dziecko”. Osiem lat rządów partii Tuska, Kopacz i Schetyny każdemu w miarę rozsądnemu wyborcy jasno chyba pokazały, że zabrać to i owszem, świetnie umieją, ale z dawaniem dużo gorzej. Cyniczne rechoty Tuska, że co on może zrobić skoro Polacy nie chcą rodzić dzieci, powinny wystarczyć tu za cały komentarz.
W tej sprawie warto jednak dostrzec zapowiedź nowej taktyki politycznej Platformy. A precyzyjniej mówiąc - powrotu do kursu, którym szła w latach 2005-2007 i który ostatecznie dał tej partii zwycięstwo. W największym skrócie polegał on na cichym sygnalizowaniu elektoratowi postkomunistycznemu iż żadnych poważnych zmian partia ta nie zamierza przeprowadzać, a jednocześnie na głośnym wołaniu w kierunku do wyborców pragnących zmiany iż PO zrobi lepszą, mądrzejszą i bardziej zdecydowaną rewolucję.
Sprzeczne? Możliwe, ale wtedy zadziałało. Starsi pamiętają pewnie umizgi do postkomunistów z „Polityki” połączone z zapowiedziami doskonalszej niż ta pisowska lustracji. Oczywiście, żądnej lustracji potem nie było, ścigano za to autorów niewygodnych prac magisterskich. Przypomnijmy też sobie uspokajanie wpływowych lobbies wyzyskiwaczy połączone z obietnicami iż zwykłym Polakom „będzie żyło się lepiej” bo skończy się wyzysk staruszek. Jak potem było, wiemy. Podobnie z polityką zagraniczną: miała być równie zasadnicza jak pisowska, ale przeprowadzana delikatniej. Skończyło się na hołdowniczym ofiarowaniu polskiej suwerenności Berlinowi.
Realizował to wszystko wówczas Grzegorz Schetyna, nic więc dziwnego, że dziś próbuje do tej taktyki wrócić.
CIĄG DALSZY NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/281284-platforma-schetyny-znowu-probuje-grac-z-polakami-w-obietnice-ze-zrobi-lepsza-rewolucje-ktos-da-sie-nabrac
